Można by rzec, że KS Apator Toruń wygrał ten mecz w czwórkę. Niesamowitą pracę wykonał bowiem kwartet Patryk Dudek, Robert Lambert, Paweł Przedpełski, Emil Sajfutdinow. Ta czwórka zdobyła dla gospodarzy 50 z 51 punktów, dokładając do tego oczywiście bonusy. Kluczowy dla torunian okazał się powrót do składu Sajfutdinowa, a jego akcja z ostatniej gonitwy jest być może jedną z najważniejszych w jego karierze oraz ogółem w tym sezonie.
Sajfutdinow wykazał opanowanie
Jeszcze po dwunastym wyścigu na tablicy świetlnej widniał rezultat 36:36, ale ostatnie trzy gonitwy to prawdziwy koncert Apatora. Wszystkie biegi zakończyły się wynikiem 5:1, co w efekcie końcowym dało zwycięstwo 51:39. To solidna zaliczka przed rewanżem na terenie mistrza Polski w Lublinie, co oznacza, że Bartosz Zmarzlik i spółka znajdują się w tarapatach.
Nie byłoby dwunastopunktowego zwycięstwa, gdyby nie powrót Emila Sajfutdinowa do składu torunian. Rosjanin z polskim paszportem miał nieprzyjemny uraz pośladka, ale wrócił w wielkim stylu. Zdobył 13 punktów i bonus, ale co ważniejsze – być może uratował siebie i innych przed poważnymi kontuzjami.
Na wyjściu z drugiego łuku pierwszego okrążenia piętnastego biegu mocno podniosło Roberta Lamberta, który jechał przed Sajfutdinowem. 35-latek miał bardzo mało czasu na reakcję, ale pokazał nie po raz pierwszy w swojej karierze wspaniałe opanowanie motocykla. Gdyby został na zewnętrznej, to najprawdopodobniej uderzyłby z całym impetem w Brytyjczyka. Tymczasem Sajfutdinow zdążył ściąć do krawężnika, a w dodatku jeszcze nie zahaczył o żaden z motocykli rywali.
Komentatorzy rozpływali się nad jazdą Sajfutdinowa
– Co za perfekcyjne opanowanie motocykla. To jest absolutne mistrzostwo świata – wykrzykiwał komentator Eleven Sports Michał Korościel. I nie ma co się dziwić. Sajfutdinow po rozbracie z maszyną żużlową znów czaruje.
Rewanż pomiędzy Orlen Oil Motorem Lublin i KS Apatorem Toruń odbędzie się w piątek o godz. 19:30. Torunianie do wejścia do finału potrzebują zdobycia 40 punktów. Gdyby Apator pokonał Motor w półfinale, to mówilibyśmy o sensacji sporego kalibru.