To wyraźny sygnał ostrzegawczy – Zdrowie Wprost


Krystyna Romanowska: Usłyszałam niedawno o dzieciach „narcystycznie podczepionych” do rodziców. Co właściwie kryje się za tym pojęciem?


Katarzyna Wozinska: W skrócie: dziecko narcystycznie „podczepione” to nie dziecko kochane za to, że jest, ale potrzebne po to, żeby dorosły mógł lepiej poczuć się ze sobą.


Chodzi o sytuację, w której przestaje ono być traktowane jako odrębna osoba, a zaczyna pełnić funkcję w psychice i wizerunku rodzica. „Narcystycznie podczepione” znaczy: używane do podtrzymywania poczucia własnej wartości dorosłego poprzez kreowanie jego wizerunku. Dziecko ma potwierdzać, że rodzic jest wyjątkowy, lepszy, mądrzejszy, spełniony, podziwiany. Nie dzieje się to zwykle wprost ani z intencją krzywdzenia – najczęściej dzieje się pod hasłem miłości, dumy, troski i zaangażowania. W takim układzie dziecko nie jest widziane dla siebie, tylko jako przedłużenie „ja” rodzica. Jego sukcesy, wygląd, zachowanie, a nawet problemy emocjonalne stają się częścią narracji dorosłego o sobie samym. To dlatego tak często słyszymy komunikat: „zobaczcie mnie i moje dziecko”, zamiast: „zobaczcie moje dziecko”. Różnica jest subtelna, ale fundamentalna. Media społecznościowe bardzo to wzmacniają, bo nagradzają widoczność, reakcje i emocje. Dziecko staje się więc idealnym nośnikiem uznania: budzi zachwyt, współczucie, identyfikację. Granice dziecka, jego prywatność, wstyd, prawo do bycia zwyczajnym i niewystawionym – przestają mieć znaczenie.


Najważniejszym skutkiem narcystycznego podpięcia jest to, że dziecko uczy się, iż jego wartość zależy od tego, jak jest odbierane przez innych – i jak wpłynęło na sposób odbierania rodzica. Przyniosło wstyd czy dumę? Jego wartość nie zależy od tego, kim jest, ale jak wygląda, co osiąga, jaką historię opowiada – i co to społecznie daje jego rodzicowi. To bardzo obciążający punkt startowy w dorosłość, bo zamiast budować własną tożsamość, dziecko przez lata reguluje cudze ego.


Wydawało się, że po sprawie Ruby Franke (amerykańskiej youtuberki parentingowej skazanej na długoletnie więzienie za znęcanie się nad dziećmi – red.) oraz po publikacji książki jej córki, Shari Franke, „Dom mojej matki” zapał do pokazywania dzieci na Instagramie opadnie – tak się jednak nie stało. Dlaczego?

Udział
Exit mobile version