Od ostatniego raportu frontowego miesiąc temu, Rosjanie praktycznie na każdym priorytetowym odcinku zauważalnie posunęli się naprzód. Niezmiennie są to postępy na skalę lokalną, nieoznaczające jakiegoś wielkiego załamywania się frontu, ale ewidentnie w wojnie na wyniszczenie rosyjskie wojsko mozolnie wyrąbuje sobie drogę przez ukraińską obronę. Ukraińcy nie są w stanie odwrócić tego trendu.

Donbas w ogniu

Najintensywniejsze walki niezmiennie toczą się w obwodzie donieckim. Około 200 kilometrów frontu ciągnącego się od zdobytego we wrześniu Wuhłedaru na południu po Toreck na północy. Ukraińcy raportują tam po około 50 kontaktów bojowych z Rosjanami dziennie. Tam też rosyjskie wojsko osiąga regularne postępy, choć też regularnie są dowody na ponoszenie przez nie poważnych strat. Nie ma co się jednak oszukiwać, Ukraińcy też muszą ponosić dotkliwe. Ale w ludziach, a nie w sprzęcie.

Na północy tego odcinka walki toczą się już w centrum Torecka. Postępy rosyjskie są niezwykle powolne, bo można mówić o 1-2 kilometrach w linii prostej na przestrzeni miesiąca. Ukraińcy zaciekle się bronią w ruinach miasta, pomimo ciągłych bombardowań i ponawianych szturmów. Toreck zamienił się już w morze ruin tak jak wcześniej wiele ukraińskich miast „wyzwalanych” przez Rosjan. Tutaj na szczęście dla Ukraińców na razie rosyjskie wojsko wali głową prosto w mur, szturmując miasto na wprost. Nie stosuje, albo nie może zastosować ze względu na skuteczną obronę swojego standardowego już zagrania w postaci ataków na flankach i zmuszenia obrońców zabudowań do odwrotu.

Dalej na południe jest tak zwany kierunek pokrowski, będący rozwinięciem rosyjskich działań w postaci zajęcia Awdijiwki w lutym. Od tego czasu Rosjanie posunęli się na zachód o około 35 kilometrów. W kierunku samego Pokrowska Ukraińcom udało się jako tako ustabilizować sytuację po załamaniu pod koniec sierpnia. Od miesiąca front niemal stoi kilkanaście kilometrów od centrum miasta. Miejscami Rosjanie posunęli się o może 1-2 kilometry w linii prostej, ale w porównaniu z tym co się dzieje dalej na południe, to jest stabilnie.

Dalej na południe jest natomiast małe miasto Sełydowe, na którego wschodnich krańcach Ukraińcy skutecznie się bronią od końca sierpnia. Rosjanie wyprowadzają jednak cios sierpowy od południa przez wieś Ukraińsk zdobytą miesiąc temu. Posunęli się od niej o około 6 kilometrów na zachód, powoli okrążając Sełydowe od południa. Wychodzą też w ten sposób za plecy ukraińskich obrońców dwóch miast położonych nieco na południe, Hirnyk i Kurachiwka. Oba są dobrze usytuowane do obrony przed Rosjanami atakującymi wprost ze wschodu, ale ataki od tyłu z północy to co innego.

Rejon Sełydowe 21 września Fot. https://map.ukrdailyupdate.com/

Mapa w większej rozdzielczości

Rejon Sełydowe 21 października
Rejon Sełydowe 21 października Fot. map.ukrdailyupdate.com

Mapa w większej rozdzielczości

Jednocześnie rosyjskie wojsko zaczęło silnie atakować na drugim skrzydle obu wspomnianych miast, w kierunku położonego dalej Kurachowe i na przestrzeni około tygodnia osiągnęło istotne sukcesy, pomimo poniesienia też dotkliwych strat udokumentowanych przez Ukraińców.

To, co się dzieje na tym odcinku, jest najlepszą ilustracją rosyjskiej taktyki polegającej na identyfikacji najsłabszych punktów ukraińskiej obrony, skupieniu na nich ostrza uderzeń i wyjściu w ten sposób za plecy lepiej bronionych odcinków. Tym samym skuteczniej trzymane pozycje Ukraińców znajdują się pod presją od boku, a czasem wręcz zagrożone okrążeniem i z bardzo utrudnioną logistyką. Rosjanie wykorzystują w ten sposób już powszechnie raportowane przez Ukraińców bardzo słabe współdziałanie sąsiadujących oddziałów, poważne różnice w ich jakości i ogólne poszarpanie ukraińskich sił, które są rzucane do łatania frontu często wręcz kompaniami, co oznacza bardzo małe elementy całych brygad. Efektem jest mrowie często mocno się różniących sił o kiepskiej koordynacji, co Rosjanie skutecznie wykorzystują.

Gdzie indziej też brakuje pozytywów

Problemy Ukraińcy mają jeszcze w ostatnim aktywnym odcinku frontu w Donbasie, czyli w Czasiw Jarze i okolicach. Od kilku miesięcy skutecznie bronili się tam na linii kanału Doniec-Donbas, uniemożliwiając Rosjanom uchwycenie trwałego przyczółka po jego zachodniej stronie. Na przestrzeni ostatniego tygodnia stało się już jednak pewne, że to nieaktualne. Aktualnie Rosjanie mają utrzymywać przyczółek po ukraińskiej stronie w rejonie samego miasta, jak i kopalni odkrywkowej na południe od niego. Mogli się też posunąć naprzód na północy. Sytuacja w rejonie Czasiw Jaru zauważalnie się więc pogorszyła.

Rejon Czasiw Jaru 21 września Fot. map.ukrdailyupdate.com

Mapa w większej rozdzielczości

Rejon Czasiw Jaru 21 października Fot. map.ukrdailyupdate.com

Mapa w większej rozdzielczości

Kolejny problematyczny dla Ukraińców odcinek to już obwód ługański, około 110 kilometrów na północ w rejonie wsi Piszczane. Rosjanie dość niespodziewanie dokonali w jej rejonie szybkich postępów pod koniec lipca, jak teraz twierdzą Ukraińcy, w wyniku zabrania z tego odcinka części sił skierowanych potem do ofensywy w obwodzie kurskim. Do dzisiaj Rosjanie posunęli się tu około 10 kilometrów na zachód, praktycznie dochodząc do rzeki Oskił. Rozcięli tym samym całe ukraińskie ugrupowanie na wschód od niej na dwie części. Znacznie mniejsza, północna na przedpolu miasta Kupiańsk, będzie teraz najpewniej celem próby likwidacji. Rosjanie mają też zauważalne, choć mniejsze, sukcesy około 40 kilometrów na południe, gdzie posunęli się kilka kilometrów naprzód i zajęli wieś Newskie.

Rosyjskie włamanie w rejonie Piszczane. Stan na 21 października Fot. map.ukrdailyupdate.com

Mapa w większej rozdzielczości

Wyraźne problemy Ukraińcy mają też w obwodzie kurskim. Rosjanie kontynuują kontrataki skupione na zachodnim skraju obszaru kontrolowanego przez ukraińskie wojsko. Od szczytowego momentu sukcesów Ukraińców do dzisiaj stracili oni już około 1/3 zajętego terenu Rosji. Próby ukraińskiego ataku na kierunku miasta Głuszkowo spaliły na panewce i zostały zarzucone. Praktycznie nie ma już dowodów świadczących o dalszych ukraińskich działaniach ofensywnych. Teraz po prostu trwa próba utrzymania zajętego terenu, ale z umiarkowanym powodzeniem. Rosjanie odbijają go powoli i ponosząc straty, ale dość metodycznie. Sytuacja tam jest najwyraźniej na tyle dla Ukraińców ważna, że skierowali tam do walki jakiś element doborowej 47. Brygady Zmechanizowanej, uzbrojonej w zachodni sprzęt.

Wszystkie pozostałe odcinku frontu to względna stabilizacja. W rejonie Charkowa i niedoszłej nowej rosyjskiej ofensywy z lata sytuacja praktycznie się nie zmienia, a intensywność walk jest bardzo ograniczona. Podobnie większość obwodu zaporoskiego i chersońskiego. Dochodzi do lokalnych starć i ciągłego nękania się dronami oraz artylerią, ale to działania na małą skalę. Rosjanie skupiają zdecydowaną większość sił na obwodach donieckim i ługańskim, a na dokładkę na odbiciu terenów w obwodzie kurskim.

Przegrywanie wojny na wyniszczenie

Jeden z popularniejszych ukraińskich blogerów piszących po angielsku „Tatarigami_UA” (przedstawiający się jako były ukraiński oficer), podsumowuje obecną sytuację tak: „Powiem głośno to, co wiele osób może myśleć, ale nie chce wyrazić. Ukraina aktualnie przegrywa wojnę i trend jest negatywny, a do jego odwrócenia potrzeba drastycznych działań.” Nie chodzi przy tym o ilość traconych km2. To ciągłe mikroskopijne ilości w kontekście terytorium całej Ukrainy. Chodzi o wyczerpanie ukraińskiego wojska oraz państwa. Ukraińcy mogą ciągle skutecznie spowalniać Rosjan i zadawać im poważne straty, ale już dawno w niebyt odeszła rzeczywistość, w której można było zakładać kilka razy niższe straty ukraińskie. Chodzi przy tym oczywiście o ludzkie, bo po prostu w obronie Ukraińcy nie używają tyle ciężkiego sprzętu co Rosjanie w ataku. Same tabelki z liczbą straconych czołgów i bojowych wozów piechoty nie oddają więc w pełni rzeczywistości.

– Jeśli Ukraina i Zachód nie stworzą poważnego planu radykalnego zwiększenia pomocy militarnej, Ukraina nie przyłoży się do mobilizowania większej liczby ludzi, pod warunkiem że będą mogli zostać odpowiednio uzbrojeni i wyszkoleni, Zachód nie dostarczy skutecznej obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej (tak jak to robi teraz dla Izraela), to Ukraina przegra tę wojnę na wyniszczenie – pisze Ukrainiec.

Niestety nie widać stabilizacji frontu, którą zapowiadało wiele ekspertów wiosną, po uchwaleniu przepisów pozwalających zintensyfikować mobilizację w Ukrainie. Napływ uzupełnień na front jest za wolny i nowi rekruci ponoszą ciężkie straty, zanim nauczą się w praktyce zasad przetrwania (sami Ukraińcy piszą o nawet 50-70 procent zabitych i rannych w ciągu pierwszego tygodnia na najgorętszych odcinkach). Istotna część nowych ludzi ma być kierowana do tworzenia nowych brygad, które są ciągle na etapie formowania. Nie widać też jakiegoś znaczącego wpływu większych dostaw amunicji z Zachodu. Rosjanie ciągle są w stanie mobilizować więcej ludzi, dostarczać więcej broni i amunicji na front oraz utrzymywać inicjatywę, prowadząc wojnę na wyniszczenie na swoich zasadach.

Udział
Exit mobile version