W 1000. dniu pełnoskalowej wojny BBC zwraca uwagę na ogromny problem w ukraińskiej armii. Choć szacunki Kijowa wskazują, że większe straty w wojskowych odniosła Rosja, Ukraińcy coraz częściej decydują się na dezercję lub samowolne opuszczenie jednostki. Tamtejsze organy ścigania wszczęły w tej sprawie już niemal 100 tys. postępowań karnych.
Wojna na Ukrainie. Ponad 95 tys. spraw karnych, w tym o dezercję
Przytoczone dane mogą oznaczać, że na wspomniany krok zdecydowało się nawet ok. 10 proc. żołnierzy, a należy podkreślić, że ukraińska Prokuratura Generalna jest przekonana, iż statystyki i tak są wyraźnie niedoszacowane. Rzeczywista liczba może bowiem wynosić 100-150 tys.
Co równie niepokojące dla Kijowa duża część tych spraw dotyczy przypadków odnotowanych tylko w ciągu pierwszych dziesięciu miesięcy 2024 r. Chodzi o ponad 40 tys. przypadków samowolnego opuszczenia jednostki i prawie 20 tys. przypadków dezercji. To o dwa i pół razy więcej niż w całym 2023 r.
Zdaniem cytowanego przez BBC wysokiego rangą przedstawiciela władz ukraińskich, przyczyną fali ucieczek są przede wszystkim zmęczenie trwającą prawie trzy lata walką oraz przymusowa mobilizacja. Dodatkowo sytuację pogarszają brak rotacji, nieokreślony czas służby, niewłaściwe przypisywanie zadań oraz brak urlopów.
Wojna na Ukrainie. Ukraińscy żołnierze nie chcą iść na front
Władze ukraińskie rozróżniają dobrowolną demobilizację od dezercji, przy czym ta pierwsza stanowi większość ogółu. Są to żołnierze, którzy po udzieleniu urlopu nie wracają do pułku, uzasadniając to obowiązkami osobistymi, zaniedbaniami w oddziale lub rzekomymi nieścisłościami w dokumentach poborowych, aby przez pewien czas odmawiać powrotu do szeregów.
Dezerterzy to ci, którzy znikają na stałe i bez podania przyczyny. Obydwa przypadki stanowią przestępstwo zagrożone karą od pięciu do 10 lat więzienia. Problem jest jednak na tyle powszechny, że 20 sierpnia ukraiński parlament zatwierdził nową ustawę, która pozwala żołnierzom, którzy odeszli na powrót do wojska bez żadnej kary po otrzymaniu pierwszego ostrzeżenia.
– Sytuacja jest bardzo trudna. Nie możemy udawać, że tak się nie stało. Dlatego od dawna rozmawiamy o tym na spotkaniach ze Sztabem Generalnym i Ministerstwem Obrony -przyznał w niedzielnym radiu NV poseł Fedir Wenisławski.