Niedziela 11 sierpnia to szósty dzień ukraińskiej operacji na terytorium Rosji. W miniony wtorek (6 sierpnia) Ukraińcy wdarli się do obwodu kurskiego. Od tego czasu w regionie trwają intensywne walki. Ukraińskie siły zajęły kilka wsi oraz pięciotysięczne miasto Sudża. Według rosyjskich władz z zagrożonych terenów ewakuowano już około 76 tysięcy osób.
Rajd Ukraińców w Rosji. Szacunki odnośnie liczby żołnierzy
Początkowo niewiele wiadomo było o szczegółach ukraińskiego ataku. Mówiło się o tysiącu żołnierzy oraz kilkudziesięciu czołgach i pojazdach opancerzonych. Więcej szczegółów na temat ofensywy podał w rozmowie z agencją AFP wysokiej rangi przedstawiciel władz Ukrainy. Jak podkreślił, żołnierzy „jest dużo więcej”. Liczeni są nie w setkach, a w tysiącach. Co więcej, dziennikarze agencji zaobserwowali w rosyjskim obwodzie sumskim kolejne „dziesiątki” pojazdów opancerzonych oznaczonych charakterystycznym dla sił ukraińskich białym trójkątem.
Według gubernatora obwodu kurskiego Aleksieja Smirnowa w sobotę (10 sierpnia) na terytorium obwodu biełowskiego wkroczyła ukraińska grupa dywersyjno-rozpoznawcza (DRG). Podkreślił on jednak, że rosyjskie siły zdołały ustabilizować sytuację. – Jestem w stałym kontakcie z przedstawicielami rosyjskiego ministerstwa obrony i organów ścigania. Wczoraj zarejestrowano wkraczanie ukraińskiego DRG na terytorium obwodu biełowskiego, naszym obrońcom udało się ustabilizować sytuację – powiedział cytowany przez rosyjską agencję Interfax. Jednocześnie niezależne media informują o kolejnych jednostkach złożonych z rosyjskich poborowych, które mają poddawać się ukraińskiej armii w obwodzie kurskim. Wszystkie te informacje trudno jednak jednoznacznie potwierdzić.
Rozmówca AFP: Zachód miał świadomość. „Partnerzy odegrali pośrednią rolę”
Anonimowy rozmówca AFP podkreślił, że każdy z ukraińskich żołnierzy zobowiązany jest przestrzegać na terytorium Rosji międzynarodowego prawa humanitarnego. Przyznał również, że Kijów nie ma w zamiarze zaanektowania ziem, które zajął podczas ataku na obwód kurski. – Jesteśmy w ofensywie. Celem jest rozciągnięcie pozycji wroga, spowodowanie maksymalnych strat i zdestabilizowanie sytuacji w Rosji, bo nie są w stanie obronić swojej własnej granicy – powiedział przedstawiciel sił bezpieczeństwa. Dodał, że kraje zachodu miały świadomość, że do takiej ofensywy w końcu dojdzie. – Sądząc po tym, jak aktywnie zachodnie uzbrojenie jest wykorzystywane, nasi zachodni partnerzy odegrali pośrednią rolę w planowaniu – oświadczył.
Przedstawiciel ukraińskich sił bezpieczeństwa przyznał, że operacja „znacząco poprawiła morale ukraińskiej armii, państwa i społeczeństwa” – Operacja pokazała, że możemy przejść do ofensywy, iść naprzód – podkreślił. Stwierdził również, że „Rosjanie mają problemy z koordynacją, gotowością do działania”. Mimo to jego zdaniem w końcu przyjdzie taki moment, że siły Putina zatrzymają Ukraińców. Wtedy też najprawdopodobniej odpowiedzą atakiem rakietowym na dużą skalę. Ten wymierzony będzie zdaniem informatora w „ośrodki dowodzenia” w Ukrainie.