Jak wynika z opublikowanych przez tygodnik zrzutów ekranu, o 11.44 15 marca szef Pentagonu Pete Hegseth wysłał grupie plan pierwszych uderzeń przeciwko Hutim.

„12:15 ET(czasu wschodnioamerykańskiego – przyp. red.): Start F-18 (1. pakiet uderzeń); 13:45: Rozpoczyna się 1. okno uderzeń F-18 (terrorysta będący celem jest w znanej lokalizacji, więc WSZYSTKO POWINNO ODBYĆ SIĘ O CZASIE – poza tym start dronów uderzeniowych (MQ-9)” – wymieniał Hegseth. Następne punkty harmonogramu obejmowały kolejną falę uderzeń za pomocą myśliwców F-18, uderzenie za pomocą dronów MQ-9 oraz wystrzelenie rakiet Tomahawk z okrętów.

„Mamy obecnie czysty OPSEC (bezpieczeństwo operacyjne – przyp. red.). Szczęść Boże naszym wojownikom” – dodał minister obrony.

Skandal w Białym Domu. Wyciekły kolejne fragmenty rozmowy przedstawicieli administracji

O 13:48 doradca bezpieczeństwa narodowego Michael Waltz oznajmił grupie, że „budynek się zawalił”, potem dodając, że chodzi o budynek dziewczyny „czołowego gościa od rakiet”, w którym przebywał namierzany terrorysta. Po tym szereg uczestników dyskusji chwalił dobre wykonanie misji, zaś Waltz odpowiedział za pomocą emotikonek przedstawiających pięść, ogień i amerykańską flagę.

„The Atlantic” – którego redaktor naczelny Jeffrey Goldberg opublikował rozmowy na czacie komunikatora Signal – początkowo nie upublicznił wiadomości Hegsetha, twierdząc, że informacje tam zawarte mogły być niejawne i zaszkodzić bezpieczeństwu narodowemu. Pismo zdecydowało się ujawnić szczegóły po tym, jak szefowie służb oraz sam Hegseth stwierdzili, że zawarte tam informacje nie były niejawne, i że „nikt nie wysyłał planów wojennych”.

Zapytana o to, czy pismo może opublikować pełny tekst dyskusji, rzeczniczka Białego Domu Karoline Leavitt zgłosiła obiekcje wobec publikacji. „Miały to być wewnętrzne i prywatne narady wśród wysoko postawionej kadry kierowniczej i omawiano tam wrażliwe informacje. Więc z tych powodów – tak, sprzeciwiamy się publikacji” – napisała Leavitt.

Biały Dom odpiera zarzuty. „Sprawa jest rozdmuchana”

Już po publikacji doradczyni prezydenta i prawniczka Alina Habba bagatelizowała sprawę, sugerując, że sprawa jest rozdmuchana.

„Słuchajcie, jest, jak jest. Na koniec dnia – moim zdaniem – oni robią coś z niczego. Mamy reportera, który próbuje zdobyć sławę” – stwierdziła. Dodała, że Biały Dom jest w pełni za Waltzem, który zorganizował czat na Signalu. Podkreśliła również, że najwyżsi rangą urzędnicy mogą korzystać z Signala.

Wbrew temu, co pierwotnie sugerował Goldberg, wysłana pierwotnie przez Hegsetha wiadomość nie zawierała konkretnych informacji o celach uderzeń. Mimo to zdaniem części ekspertów plan uderzenia według wytycznych powinien być objęty klauzulą Ściśle Tajne.

Mike Waltz o Jeffreyu Goldbergu: Najgorsza szumowina wśród dziennikarzy

Doradca prezydenta USA ds. bezpieczeństwa narodowego Michael Waltz oświadczył, że bierze na siebie „pełną odpowiedzialność” za wyciek rozmowy. „To żenujące. Dojdziemy do sedna tej sprawy” – powiedział w wyemitowanej we wtorek rozmowie ze stacją Fox News.

„Mogę powiedzieć, że na sto procent go (Goldberga – przyp. red.) nie znam. Znam go z jego okropnej reputacji i naprawdę jest on najgorszą szumowiną wśród dziennikarzy. Znam go, bo nienawidzi prezydenta, ale nie pisałem do niego. Nie mam go w telefonie” – przekonywał Waltz.

Wyciek tajnych informacji. Dziennikarz omyłkowo zaproszony do grupy na Signalu

Nigdy nie widziałem takiego wycieku” – przyznał Jeffrey Goldberg, wskazując, że urzędnikom ds. bezpieczeństwa narodowego zdarza się wprawdzie komunikować za pośrednictwem aplikacji Signal, jednak używana jest ona tylko do planowania spotkań, nie do poufnych dyskusji.

Dziennikarz „The Atlantic” omyłkowo został zaproszony do grupy, na której oprócz niego znaleźli się m.in. wysłannik ds. Bliskiego Wschodu Steve Witkoff, wiceprezydent J.D. Vance, czy sekretarz obrony Pete Hegseth. Omawiano na niej plany ataku na rebeliantów Huti w Jemenie.

Goldberg przyznał, że początkowo wydawało mu się, że padł ofiarą prowokacji, później podejrzewał, że to akt dezinformacji wymierzony w Amerykę przez obcy wywiad. Ostatecznie okazało się, że zapowiedziane podczas rozmowy działania miały odzwierciedlenie w rzeczywistości.

Autentyczność wiadomości, które czytał Goldberg potwierdził rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego Brian Hughes.

„Wygląda na to, że jest to autentyczny łańcuch wiadomości i sprawdzamy, w jaki sposób przypadkowo dodano do niego numer” – napisał Hughes w odpowiedzi na e-mail od dziennikarza.

Donald Trump staje w obronie Waltza. „Dobry człowiek”

Dziennikarze Politico poprosili o komentarz do sprawy anonimowych urzędników w Waszyngtonie, bliskich otoczeniu Donalda Trumpa. Większość z nich nie pozostawia suchej nitki na Mike’u Waltzie i sugeruje, że powinien on jak najszybciej odejść ze swojego stanowiska.

Do sprawy odniósł się już amerykański prezydent. W rozmowie z NBC wskazał, że „Michael Waltz wyciągnął wnioski i jest dobrym człowiekiem„.

Trump stwierdził, że Goldberga przez pomyłkę zaprosił „jeden z ludzi Michaela” i określił sprawę jako potknięcie, dodając, że obecność dziennikarza nie miała wpływu na wynik operacji. – To było jedyne potknięcie w ciągu dwóch miesięcy i nie okazało się poważne – powiedział.

Źródło: PAP, Politico, „The Atlantic”

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?

Udział
Exit mobile version