Nieoficjalne informacje mówiły o tym, ze to Witold Bańka, prezydent Światowej Agencji Antydopingowej ma być kandydatem z ramienia PiS startującym w wyborach prezydenckich.

Sam zainteresowany jednak szybko ostudził zapał spekulujących mediów. „W nawiązaniu do informacji, które pojawiły się dzisiaj w mediach, pragnę poinformować, iż nie zamierzam kandydować na urząd Prezydenta RP. To wielki honor i zaszczyt, ale tak jak ogłosiłem na początku tego roku, w 2025 roku zamierzam ubiegać się o kolejną kadencję prezydenta Światowej Agencji Antydopingowej. Moją misją w najbliższych latach jest walka o czysty sport” – napisał Witold Bańka na platformie X (dawniej Twitter).

Bańka sensownym kandydatem

Nie wiadomo jeszcze, kto będzie kandydatem PiS na prezydenta. Jak donosił w czwartek Newsweek, w puli kandydatów miało pojawić się gorące nazwisko ze świata sportu. Nic zatem dziwnego, że kandydatura Witolda Bańki – byłego ministra sportu – zaczęła jawić się jako całkiem możliwa. „Witold Bańka zna języki, jest obyty międzynarodowo, choć akurat nie w kręgach politycznych, tylko sportowych. Ma też dobrą prezencję” – pisali dziennikarze. Zastrzegli jednocześnie, że jego kandydatura nadal pozostawała w strefie domysłów. Na minus Bańki miało działać to, że nie był kojarzony z obronnością i bezpieczeństwem, a to w tym momencie najważniejsze dla Polaków kryteria wyboru prezydenta. Jako minister sportu też nie był najwyżej oceniany.

Prezydentura nie dla Morawieckiego

PiS ma ujawnić nazwisko swojego kandydata na prezydenta jeszcze przed końcem tego roku. Wiadomo jednak, że nie będzie nim Mateusz Morawiecki. Prezesa PiS o strategię na kolejne wybory zapytano ostatnio w Radiu Maryja. Z ujawnionych do tej pory fragmentów wywiadu dowiedzieliśmy się, że raczej przekreśla on kandydaturę byłego premiera i ministra finansów, Mateusza Morawieckiego. Według Kaczyńskiego byłby on zbyt łatwym celem do ataków politycznych.

– Mateusz Morawiecki jest obciążony pełnieniem funkcji premiera i podejmowaniem trudnych decyzji. To powoduje, że ma pewne wejście do drugiej tury, ale zwycięstwo w niej byłoby wynikiem jakiegoś cudu – oceniał Kaczyński. Jednocześnie jednak prezes PiS sprzeciwiał się głosom niechętnym Morawieckiemu.

Udział
Exit mobile version