Co się dzieje: Prokurator generalny Adam Bodnar polecił przeprowadzenie gruntownej analizy akt postępowania w sprawie przeciwko Wojciechowi Pyłce, skazanemu prawomocnym wyrokiem Sądu Okręgowego w Świdnicy na 25 lat więzienia za zabójstwo swojego znajomego. Zwrot w sprawie nastąpił po nagłośnieniu jej przez dziennikarzy „Interwencji”.

Jaki jest cel: „Ponowna ocena tego postępowania i prawidłowości zapadłych orzeczeń ma m.in. udzielić odpowiedzi na pojawiające się w przestrzeni medialnej wątpliwości, czy Wojciech Pyłka jest sprawcą przypisanego mu przestępstwa zabójstwa” – poinformowano w komunikacie prokuratury. Do końca września ma zapaść decyzja o możliwym wniesieniu kasacji.

Zobacz wideo Pilotowali samochód z 4-miesięcznym dzieckiem potrzebującym natychmiastowej pomocy

Jakie jest tło: Wojciech Pyłka od 16 lat odsiaduje wyrok za zabójstwo swojego znajomego. Zbrodnia miała zostać dokonana w 2008 roku w jednym z mieszkań w Wałbrzychu. Początkowo śmierć 45-letniego Janusza L. zakwalifikowano jako samobójstwo. Zmieniło się to kilka miesięcy później, kiedy na policję zgłosił się świadek. Miał on zeznać, że w chwili śmierci Janusz L. został okradziony. Skradziono mu wieżę stereo.

Śledztwo doprowadziło policjantów do znajomego denata – Bogumiła K. Według materiału „Interwencji” mężczyzna rozpytywany przez kilku funkcjonariuszy miał przyznać się do zabójstwa. Zaczął jednak wskazywać swoich rzekomych wspólników. Wśród wymienionych nazwisk pojawił się Wojciech Pyłka. Śledczy ustalili, że podczas libacji miało dojść do sprzeczki pomiędzy mężczyznami. Pyłka miał pobić Janusza L., a motywem miały być pieniądze. Następnie miał go zamordować i upozorować samobójstwo. Mężczyznę skazano na 25 lat więzienia.

Wiele dowodów wskazuje na niewinność Pyłki: W czasie śledztwa wyszło na jaw, że Janusz L. miał dwie wieże stereo i obie wciąż leżą w magazynie zarządcy budynku. Zeznania Bogumiła K. wskazywały także na dotkliwe pobicie. Sekcja zwłok nie wykazała u Janusza L. rozległych obrażeń. Jedynym dowodem obciążającym Pyłkę były zeznania Bogumiła K. Mężczyzna w późniejszym czasie się z nich wycofał. Stwierdził również, że wszystko zmyślił, bo bał się policji. Bogumił K. kilkukrotnie zmieniał treść wyjaśnień. Wojciech Pyłka nigdy nie przyznał się do winy. – Nigdy się nie przyznam do czegoś, czego nie zrobiłem, nawet jeżeli miałoby mi to pomóc – oświadczył w materiale „Interwencji”.

Więcej: O sprawie Tomasza Komendy, do której porównuje się historię Wojciecha Pyłki, przeczytasz między innymi w artykule: „Gdyby nie ona, Tomasz Komenda nie trafiłby do więzienia. 'Klasyczny błąd'”.

Przeczytaj źródła: „Interwencja”, Prokuratura Krajowa

Udział
Exit mobile version