Kilka dni temu świat obiegła informacja o osiągnięciu porozumienia w Strefie Gazy w sprawie zawieszenia broni oraz uwolnienia zakładników. Joe Biden podkreślił, że udało się to w ramach planu, który przedstawił w ubiegłym roku. 

Ustępujący prezydent USA dodał, że chociaż to jego administracji udało się wynegocjować umowę, za jej wdrożenie odpowiedzialny będzie Donald Trump, który poparł rozwiązanie. Michael Evans, publicysta i komentator, zastanawia się na łamach brytyjskiego tygodnika „The Spectator”, czy powracającemu do władzy republikaninowi uda się zrobić to samo w kwestii Ukrainy.

Wojna w Ukrainie. Trump chce wygasić konflikt. Powtórzy scenariusz jak w przypadku Strefy Gazy?

Jeszcze podczas kampanii prezydenckiej w Stanach Zjednoczonych Trump kilkukrotnie podkreślał, że kiedy wróci do Białego Domu, zakończy wojnę w Ukrainie w ciągu jednego dnia. Od momentu, kiedy już przesądzone było, że to on obejmie urząd 47. prezydenta USA, członkowie tworzonej przez niego administracji przedstawiali plany zakończenia konfliktu zbrojnego w Ukrainie. 

Zdaniem Evansa, główną przeszkodą w organizacji rozmów pokojowych i ich pomyślnego przebiegu jest dla Donalda Trumpa Władimir Putin. „Rosyjski prezydent będzie o wiele trudniejszym orzechem do zgryzienia, zwłaszcza że nie wykazał żadnego rzeczywistego zainteresowania jakimkolwiek kompromisem” – uważa publicysta.

Wizja pokoju według Putina nie zakłada członkostwa Ukrainy w NATO, czy oddania ziem, które jego żołnierze zajęli od lutego 2022 roku, co sprawia, że pole manewru republikanina jest ograniczone. Jak ocenia autor, już pierwszego dnia po powrocie do Białego Domu, Trump będzie „musiał zrezygnować z nierealistycznej obietnicy zatrzymania wojny”.

Michael Evans za błędny uważa plan powołanego przez Trumpa, specjalnego wysłannika ds. Ukrainy i Rosji Keitha Kelloga, który zakłada zakończenie wojny w 100 dni. Zdaniem publicysty, dla Putina nie będzie miało znaczenia, czy negocjacje potrwają dobę czy kilka miesięcy, ponieważ nie ma on tyle do stracenia, co premier Izraela Binjamin Netanjahu.

Wojna w Ukrainie. Rozmowy pokojowe, do których Putin nie jest skory

Jak czytamy w komentarzu opublikowanym przez „The Spectator”, rosyjski przywódca, obserwując z Kremla ruch administracji Bidena i Trumpa, „z pewnością wziął po uwagę” presję, jaką nałożono na Izrael i Hamas w sprawie zawieszenia broni. 

Jednak Evans zastanawia się, czy sposób wprowadzania w życie podobnych porozumień – za kilka dni wyłącznie przez zespół republikanina – będzie robił jakiekolwiek wrażenie na prezydencie Rosji. 

„Zmusi Putina do ponownej kalkulacji? A może będzie on pogrywał z nowym prezydentem, jednocześnie ożywiając swoją 'operację specjalną’ przeciwko Ukrainie, aż jego wojska zdobędą jeszcze więcej terenu i jeszcze bardziej osłabią potencjał negocjacyjny Kijowa w przyszłych negocjacjach ugodowych?” – pyta autor. 

Rosja poniosła spore straty wśród żołnierzy, sprzętu wojskowego czy statków wchodzących w skład Floty Czarnomorskiej, jednak dotychczas udało się jej zająć blisko 20 proc. terytorium Ukrainy, która – mimo że przedostała się do obwodu kurskiego, gdzie prowadzi kontrofensywę – zdaniem Evansa, będzie mieć „mniejszą siłę przetargową” podczas ewentualnych negocjacji niż Moskwa.

Źródło: „The Spectator”

Udział
Exit mobile version