W środę 18 września w południowym Libanie i na przedmieściach Bejrutu doszło do eksplozji przenośnych radioodbiorników używanych przez Hezbollah. Więcej na ten temat dowiesz się z artykułu: „Najpierw pagery, teraz krótkofalówki. W Libanie masowo wybuchały walkie-talkie. Są ofiary”.

Skala, skomplikowanie i efekty tej operacji oznaczają, że izraelskie służby właśnie dodały dużą cegłę do legendy o swojej nadzwyczajnej skuteczności. Do tej pory czegoś takiego nie było i najpewniej już nie będzie. Paradoksalnie Hezbollah zaczął używać starej technologii, jaką są pagery, chcąc uodpornić się na działanie służb Izraela, które rutynowo namierzały i hakowały smartfony jego członków.

Prostota miała uratować, a tylko zaszkodziła

Oczywiście nie ma oficjalnego potwierdzenia, że za zmasowanym zamachem na członków libańskiej bojówki stoi Izrael. Właściwie nie ma jednak wątpliwości, że to jego sprawka. Hezbollah jest libańską bojówką sponsorowaną przez Iran, zaciekle wrogą Izraelowi, która toczyła już z nim otwarte wojny, a obecnie regularnie ostrzeliwuje przy pomocy rakiet. Wszystkie oficjalne komunikaty z Libanu i Iranu wskazują Izraelczyków, podobnie jak nieoficjalne doniesienia mediów z całego świata, w tym takich opierających swoje twierdzenia o przecieki ze służb państw zachodnich.

Hezbollah zaczął używać pagerów dopiero w tym roku, po tym jak wielu jego członków zostało zabitych przez izraelskie rakiety i bomby we wstępnej fazie wojny z Hamasem. Libańska bojówka pośrednio się w nią włączyła, organizując między innymi ataki rakietowe na północne tereny Izraela. Libańczycy szybko uznali, że ich wielką słabością są ich telefony, pozwalające Izraelczykom podsłuchiwać ich komunikację, oraz ich lokalizować. Stąd pomysł zastąpienia ich znacznie prostszymi pagerami. Podobnie zrobił wcześniej Hamas w Strefie Gazy, też rezygnując w znacznej mierze ze smartfonów do oficjalnej komunikacji, stawiając na pagery i zwykłe telefony przewodowe.

Pagery to na tyle prosta i stara technologia, że osoby urodzone jeszcze w latach 80. mogły nie mieć z nią styczności. Choć wymyślono je jeszcze w latach 40., to szczyt swojej popularności przeżyły w latach 80. i 90. W Polsce nigdy nie były szczególnie szeroko używane, bo gwałtownie goniąc świat w latach 90., przeskoczyliśmy ten etap rozwoju telekomunikacji i poszliśmy od razu w telefony komórkowe. Pagery zostały właśnie przez nie szybko wypchnięte z rynku na przełomie wieków.

Przykładowy prosty pager. Podobnie wyglądały te Hezbollahu. Na Zachodzie używają ich jeszcze głównie służby ratunkowe i medyczne Fot. Florian Schäffer/Wikipedia CC BY SA 2.0

Ich zaletą z punktu widzenia Hezbollahu i innych tego rodzaju organizacji jest jednak to, że w standardowej postaci umożliwiają jedynie odbiór prostych komunikatów za pośrednictwem sieci radiowej. Nie mają w ogóle połączenia z internetem, nie mają żadnej złożonej elektroniki i oprogramowania. Nie emitują żadnych sygnałów. Są pasywne. Przy czym wystarczające do podstawowej komunikacji i na przykład przesyłania kodów alarmowych do rozproszonych członków bojówki wiodących na co dzień zwykłe życie cywila.

Hezbollah miał zamówić znaczne ilości pagerów na początku tego roku. Mowa o 5000. Jak ustalono na podstawie szczątków zdetonowanych urządzeń, były to Gold Apollo AR924. Firma Gold Apollo z Tajwanu w odpowiedzi na pytania mediów stwierdziła, że wyprodukowano je na licencji w Europie przez węgierską firmę BAC. Ta do tej pory nie udzieliła żadnych informacji. Przez pół roku nowe pagery sprawdzały się bez zarzutu.

Kilka dodatkowych gramów

Aż do godziny 15.30 we wtorek 17 września, kiedy kilka tysięcy pagerów jednocześnie otrzymało wiadomość i po chwili eksplodowało. Liczba ofiar jest trudna do ustalenia. Libańskie służby mówią o „ponad 2750” poszkodowanych, w tym 12 zabitych i kilkuset ciężko rannych. Ofiarami mają być głównie członkowie Hezbollahu, ale też członkowie ich rodzin, w tym dwoje dzieci oraz przypadkowe osoby, które akurat były obok. Wiele osób ma mieć poważne obrażenia twarzy, po tym jak spojrzało na pagery celem sprawdzenia otrzymanego komunikatu.

Początkowo spekulowano, że może w jakiś sposób doprowadzono do gwałtownego przegrzania i wybuchu baterii litowych. Na nagraniach nie widać jednak dymu i pożaru, raczej po prostu dość silne detonacje. Informacje z Libanu szybko zaczęły jednoznacznie wskazywać na kilka gramów materiałów wybuchowych ukrytych w pagerach. Według agencji Reutera w urządzenia wstawiono spreparowaną dodatkową płytkę wyglądającą na elektroniczną, ale zawierającą ładunek, detonator oraz moduł służący do rozpoznania kodu nakazującego eksplozję. Całość miała być bardzo trudna do wyśledzenia. Według wielu libańskich mediów wczoraj pagery zachowały się tak, jakby dostały normalną wiadomość emitując dźwięk i wibrację, po czym chwilę później eksplodowały.

Zagadką pozostaje kiedy i gdzie urządzenia zmodyfikowano. Czy izraelskie służby zinfiltrowały węgierską firmę i zrobiły to jeszcze na etapie produkcji? Skąd miałyby wówczas pewność, że akurat te urządzenia trafią do Hezbollahu? Czy też raczej dowiedziano się o libańskim zamówieniu i już gotowe urządzenia przechwycono w drodze do odbiorcy? Kilka tysięcy pagerów można zmieścić do kilku większych kartonów na palecie albo dwóch. Można sobie wyobrazić, że Izraelczycy śledzili transport i gdzieś po drodze „zgubił się” on na dzień czy dwa podczas przeładunku na przykład z ciężarówki do kontenera w magazynie logistycznym. Taka operacja musiałby być precyzyjnie zaplanowana i przygotowana, aby przebiegła szybko, nie pojawiły się żadne podejrzenia, a opakowania i same urządzenia wyglądały na oryginalne.

Kiedyś najpewniej poznamy więcej szczegółów, bo była to operacja z kategorii takich, które zasługują na książki i filmy. Skala, precyzja i skuteczność zamachu nie mają sobie równych w dotychczasowych działaniach służb.

Bolesny cios w nieoptymalnym momencie

Istotne pytania to też te o skutkach operacji na działanie Hezbollahu i o to dlaczego akurat teraz ją przeprowadzono. Libańska bojówka według jej własnych deklaracji ma liczyć około stu tysięcy członków. Zewnętrzne oceny mówią jednak o około 20 tysiącach bojówkarzy stanowiących rdzeń skrzydła militarnego organizacji. Czy wszyscy dostali pagery, ale nie wszystkie zostały spreparowane? Czy też dostali je ci wyżsi rangą, którzy koordynują działania swoich lokalnych pododdziałów? Jeśli ta druga opcja, to izraelska operacja mogła poważnie wpłynąć na potencjał bojowy Hezbollahu w długim okresie. Nawet jeśli opcja pierwsza, to i tak ranienie do 10 procent (zakładając, że większość osób poszkodowanych to członkowie zbrojnego skrzydła Hezbollahu) składu osobowego rdzenia bojówki byłoby ogromnym sukcesem. Podczas trwającej nieco ponad miesiąc wojny z Hezbollahem w 2004 roku Izrael zabił, według własnych ocen, ponad 600 bojówkarzy a około 800 ranił. Przez miesiąc intensywnego konfliktu zbrojnego. Teraz ranił około 2,7 tysiąca, w tym kilkuset poważnie, a kilkunastu zabił. W wyniku jednej operacji służb specjalnych.

Nie mniej ważny jest efekt psychologiczny. Sami przedstawiciele Hezbollahu wypowiadający się w libańskich mediach mówią o „najpoważniejszym naruszeniu bezpieczeństwa” w historii organizacji. Izraelczycy bardzo dobitnie pokazali zdolność do głębokiej infiltracji bojówki. Dodatkowo na pewno jeszcze bardziej zachwiali wiarą jej członków w bezpieczeństwo ich środków łączności. Wcześniej niebezpieczne były telefony komórkowe, teraz nawet pagery, które miały być właśnie polisą ubezpieczeniową. Nie wspominając o ciosie wizerunkowym, jakim zamach jest dla Hezbollahu. Bojówka w końcu uchodzi za najsilniejszą i najskuteczniejszą organizację tego rodzaju na świecie.

Ważnym pytaniem jest też to, dlaczego akurat teraz pagery zdetonowały. Według portalu „Axios” Izraelczycy chcieli zachować tę możliwość na wybuch otwartej wojny, aby zadać silny cios strukturom militarnym Hezbollahu i je zdezorganizować. Kilka dni temu jeden z bojówkarzy miał jednak zacząć podejrzewać, że jego pager został zmodyfikowany. Zanim poinformował o tym przełożonych, miał zostać zamordowany. Według „Axiom” izraelskie przywództwo stanęło przed dylematem, czy ryzykować trzymanie asa w rękawie i jego rozbrojenie, czy szybko przeprowadzić duże uderzenie militarne na Hezbollah i skoordynować je z wybuchem pagerów, czy też po prostu je zdetonować już, zadowalając się ograniczonymi korzyściami. Wybrano opcję ostatnią.

Udział
© 2024 Wiadomości. Wszelkie prawa zastrzeżone.