Afera dotycząca notarialnych powiązań wiceministra rozwoju i technologii Jacka Tomczaka z deweloperami zwróciła uwagę na jedną z propozycji jego partii – PSL. Politycy z tego ugrupowania domagają się bowiem rejestrowania związków partnerskich u notariusza, a nie – jak proponowała w swoim projekcie ustawy ministerka ds. równości Katarzyna Kotula – w Urzędzie Stanu Cywilnego.

„W kontekście notarialnej działalności wiceministra Tomczaka w kuluarach niektórzy posłowie pytają, czy to dlatego PSL chce rejestracji związków partnerskich, a właściwie to statusu osoby najbliższej, odpłatnie u notariusza, a nie w USC” – napisał na X dziennikarz Wirtualnej Polski Patryk Michalski. „Drogi PSLu, nie idź tą drogą. Notariusze naprawdę sobie poradzą. Mam nadzieję, że po dzisiejszych doniesieniach odpuścicie” – napisał z kolei wiceprzewodniczący Nowej Lewicy Krzysztof Śmiszek.

Nie wiadomo, czy podejrzenia wobec PSL są słuszne – a może to wyłącznie żart zirytowanych koalicjantów – natomiast warto wykorzystać moment zainteresowania tematem do wskazania, jak krzywdzący i jednocześnie nielogiczny jest pomysł ludowców. 

Co ze związkami partnerskimi? PSL upiera się ws. notariuszy. Kotula: Intratny biznes

– Odpowiem śmiertelnie poważnie, bo ktoś musi być dorosły i rozsądny w tej całej ekipie koalicyjnej, która negocjuje związki i wypadło na mnie. Kiedy projektowałam ustawę o związkach partnerskich, starałam się także oszacować jej koszt dla budżetu. Jeżeli związki są formalizowane w urzędzie stanu cywilnego, to po pierwsze jest to sprawa godnościowa, po drugie jest to instytucja upoważniona do rejestracji zmiany statusu cywilnego obywateli i obywatelek, po trzecie jest to instytucja tańsza na takim bardzo pragmatycznym, praktycznym poziomie, jeśli patrzymy na wydatki dla bud¿etu – mówi nam Katarzyna Kotula, ministerka ds. równości. 

Polityczka zwraca również uwagę, że sytuacja PSL w zestawieniu z podejrzeniami nie wygląda korzystnie. – W kontekście proponowanego przez PSL przeniesienia formalizacji związków do notariuszy, to gdybym na przykład ja upierała się przy tym rozwiązaniu, to można by mnie uznać za lobbystkę notariuszy, bo to jest intratny biznes – ocenia rozmówczyni Gazeta.pl. 

– Chyba że PSL chce, żeby można to było robić za darmo, bo sytuacja, w której obywatele i obywatelki szczególnie ze społeczności LGBT płacą w Polsce podatki, a ktoś próbuje narazić ich na dodatkowe koszta i wymyśla, wynajduje jakieś utrudnienia w postaci notariuszy, a komplikowanie tej sytuacji być może ma zabarwienie i drugie dno, to uważam, że jest to bardzo nieuczciwe. Jeśli faktycznie byłoby tak, że PSL proponuje to rozwiązanie z formalizacją związków u notariusza, ze względu na to, że w tej sprawie działa jakieś lobby notariuszy, choć mam nadzieję, że tak nie jest, to byłoby bardzo niefajnie – mówi Katarzyna Kotula.

Istotną kwestią jest również to, że według propozycji PSL notariusz stałby się pośrednikiem między osobami LGBT a Urzędem Stanu Cywilnego. – Sprowadzę to do brutalnego przykładu, albo dajemy osobom LGBT zakaz wejścia do urzędu stanu cywilnego i nie wolno im tam wchodzić, bo to jest jakaś strefa wolna od osób LGBT, albo przyjmujemy, że przecież dzisiaj też tam przychodzą, odbierając na przykład akt zgonu. To jest jakiś absurd, sprowadzam to do absurdalnego przykładu po to, żeby pokazać, że jeżeli PSL mówi, żebyśmy rejestrowali związki u notariusza, który później i tak zaniesie dokumenty do urzędu stanu cywilnego, to znaczy, że PSL idzie w tworzenie jakiejś dodatkowej przeszkody, a poza tym rodzi dodatkowe koszta i pozostaje również kwestia bezpieczeństwa danych – wskazuje Katarzyna Kotula.

PSL odpowiedziało na zarzuty „nabijania kabzy notariuszom”. „Szuka się powodu”

Wątpliwości dotyczące formalizacji związków partnerskich za pośrednictwem notariusza pojawiały się już wcześniej. – Myślę, że związek osób czy sama ceremonia jest związana z pewnymi gwarancjami państwa, za które ponosi się opłaty – wskazywała 21 pa¼dziernika posłanka PSL Urszula Pasławska w rozmowie z Wirtualną Polską. Polityczka pytana o to, czy „nie boi się zarzutów, że to nabijanie kabzy notariuszom”, zasugerowała, że może to być argument, aby nie doszło do porozumienia. – Jak ktoś chce coś zrobić, to szuka sposobu, a jak ktoś nie chce czegoś zrobić, to szuka powodu. Posłanka zapewniła również, że ze strony polityków PSL nie ma złej woli.

Wiceminister z PSL miał współpracować z deweloperami. „Jest konflikt”

Katarzyna Kotula ocenia, że „problemem nie jest fakt, że pan wiceminister jest notariuszem, ale to, że nadzoruje departamenty odpowiadające za programy mieszkaniowe”. – To jest sytuacja, w której jest ten konflikt. Jacek Tomczak jest ważnym ministrem w resorcie, który odpowiada za politykę mieszkaniową i jeszcze na dodatek departamenty, w których ta polityka mieszkaniowa jest kreowana, podlegają bezpośrednio temu ministrowi. W sytuacji, kiedy jego związki z tą branżą deweloperską i notariuszami według doniesień medialnych są jednoznaczne, to rzeczywiście należy się zastanowić, czy ten minister powinien nadzorować te departamenty – powiedziała ministerka w rozmowie z Gazeta.pl. Jacek Tomczak złożył już dymisję ze stanowiska wiceministra rozwoju i technologii. 

Udział
© 2024 Wiadomości. Wszelkie prawa zastrzeżone.