Co się stało: Rzecznik Departamentu Stanu Matthew Miller przekazał w poniedziałek podczas briefingu prasowego, że „nie ma nic nowego do powiedzenia o zmianach w polityce dotyczącej używania przez Ukrainę broni dalekiego zasięgu wewnątrz Rosji”. Miller nie potwierdził oficjalnie, że Stany Zjednoczone zmieniły swoje podejście w tej kwestii. – Zawsze jasno mówiliśmy, że będziemy adaptować i dostosowywać zdolności, które dostarczamy, do okoliczności – dodał. Dopytywany o sprawę odmawiał potwierdzenia czy zaprzeczenia doniesieniom medialnym, które pojawiły się w niedzielę.

Prezydent USA Joe Biden miał zezwolić na użycie przez Ukrainę amerykańskich rakiet dalekiego zasięgu ATACMS do ataków w głąb Rosji. Informację jako pierwszy podał w niedzielę 17 listopada „New York Times”, powołując się na przedstawicieli obecnej administracji. Systemy rakietowe ATACMS mają maksymalny zasięg 300 kilometrów

Zobacz wideo Elon Musk dostał od Donalda Trumpa swój własny departament

Rosja odpowiedziała na te doniesienia, oskarżając Stany Zjednoczone o coraz głębsze zaangażowanie w wojnę w Ukrainie. Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow ocenił, że to nowa runda amerykańsko-rosyjskich napięć. Jak dodał, administracja Bidena zdecydowała się „dolewać oliwy do ognia” i prowokuje napięcia wokół ukraińskiego konfliktu. Kremlowscy deputowani z kolei uznali, że jeśli rzeczywiście Joe Biden podjął taką decyzję, to jest to wewnętrzna rozgrywka między nim a Donaldem Trumpem.

Więcej na ten temat przeczytasz w raporcie Maćka Kucharczyka: „Decyzja Bidena zmieni sytuację na froncie? Rosjanie mieli czas, dużo czasu”.

Źródła: CNN, PAP

Udział
© 2024 Wiadomości. Wszelkie prawa zastrzeżone.