Kiedy na sejmową mównicę zmierzał poseł Konrad Berkowicz z Konfederacji, jeszcze zanim kamery pokazały parlamentarzystę, wiadomo było, że można spodziewać się czegoś niespodziewanego. – O, Mikołaj – powiedział zaskoczony marszałek Sejmu Szymon z Hołownia.
Berkowicz pojawił się z wielką torbą prezentową. – Najpierw uzasadnienie. Są mikołajki. Nie kłóćmy się. Politycy zamiast obdarowywać się prezentami, obdarowują się rózgami. A ja spotkałem przed chwilą świętego Mikołaja, który prosił mnie o przekazanie prawdziwego prezentu – mówił parlamentarzysta.
Mikołaj zawitał na sejmową mównicę
Poseł najpierw zerknął do torby i wyciągnął z niej czapkę. Potem, kiedy już czapka była na jego głowie, ponownie zajrzał do torby. – Co tu jest napisane? – zastanawiał się. – „Za gotowość do sąsiedzkiej pomocy dla Donalda Tuska tradycyjny strój narodowy”. Proszę bardzo, spodnie bawarskie – powiedział Berkowicz wyciągając z torby podarunek.
– Obdarowujmy się prezentami. Wnoszę o umożliwienie premierowi odbioru tego prezentu jak najszybciej – zaapelował poseł.
Na sali plenarnej rozległ się śmiech i szum. – Jeżeli ktoś jeszcze chce otrzymać odzież od pana posła Berkowicza na mikołajki, bardzo proszę o indywidualny kontakt – zaproponował Hołownia do parlamentarzystów.
Premier wspominał mikołajki z dzieciństwa
Niestety nie wiadomo jednak, czy ktoś zgłosił się po prezent do Berkowicza. Nie wiadomo także, czy premier odebrał niespodziewany prezent. Wiadomo za to, jak wyglądały mikołajki szefa rządu, kiedy ten był mały. Tusk podzielił się tą informacją w czwartek wieczorem w mediach społecznościowych.
„Dzieci wciąż z tą samą nadzieją wypatrują Świętego Mikołaja. Kiedy byłem w ich wieku, zgodnie z sugestią Mamy i Taty stawiałem wieczorem przed łóżkiem wypastowane buty, żeby rano 6 grudnia znaleźć w nich jabłko i cukierki. W sumie niewiele się zmieniło, tylko butów nikt już nie musi pastować” – napisał pod zdjęciem swoich wnuczek premier.