Warto zacząć od wyjaśnienia, czym jest dyrektywa EPBD (Energy Performance of Buildings Directive). Na stronach polskiego rządu czytamy:
„Dyrektywa przekształcona w 2024 roku stanowi kontynuację wcześniejszych przepisów dotyczących efektywności energetycznej budynków, wprowadzanych stopniowo od 2002 roku na poziomie unijnym oraz krajowym. Celem wprowadzanych regulacji jest racjonalizacja zużycia energii w użytkowanych budynkach oraz wznoszenie nowych budynków o odpowiednim standardzie energetycznym”.
Dyrektywa budynkowa. O co chodzi?
Nie wszyscy europosłowie mówią jednak jednym głosem. Ewa Zajączkowska-Hernik (Konfederacja) przedstawiła wniosek wycofania się Unii Europejskiej z dyrektywy budynkowej EPBD. Poinformowała o tym w czwartek na konferencji prasowej.
„Dyrektywa zawiera wiele niebezpiecznych zapisów, które zobowiążą nas, Polaków, ale też wszystkich Europejczyków, do niezwykle kosztowych remontów budynków. Wszystkie budynki mają być bezemisyjne do 2030 roku, jeżeli są budynkami nowymi, do 2050 roku, jeżeli są budynkami już istniejącymi i do stycznia 2028 roku, jeżeli są budynkami instytucji publicznych. To wizja wariatów” – oceniła.
Według niej „Europa mierzy się z kryzysem mieszkaniowym, który jest całkowicie lekceważony przez eurokratów. Mieszkanie jest jedną z podstawowych potrzeb egzystencjalnych, a dyrektywa budynkowa wywinduje ceny nieruchomości drastycznie w górę”.
„Nie możemy na to pozwolić”
Zajączkowska-Hernik zwróciła też uwagę na zapisy w dyrektywie dotyczące kar za niewywiązanie się z tych celów.
„Artykuł 9. punkt 7 literalnie mówi o karach nakładanych artykułem 34 tej dyrektywy: »Państwa członkowskie podejmują środki niezbędne do wprowadzenia minimalnych norm charakterystyki energetycznej, o których mowa w ustępie 1 i 2 niniejszego artykułu, w tym odpowiednie mechanizmy monitorowania i kary zgodnie z artykułem 34. Ustanawiając przepisy dotyczące kar, państwa członkowskie biorą pod uwagę, sytuację finansową właścicieli nieruchomości mieszkalnych i ich dostęp do odpowiedniego wsparcia finansowego, w szczególności w przypadku gospodarstw domowych znajdujących się w trudnej sytuacji«” – podkreśliła.
„Dyrektywa może doprowadzić do ruiny wiele budżetów domowych polskich rodzin. Nie możemy na to pozwolić” – zaapelowała.
„Składamy taki wniosek do Komisji Europejskiej, by wycofała się z patologicznych zapisów” – podsumowała Zajączkowska-Hernik.
Pod wnioskiem podpisali się również inni posłowie do Parlamentu Europejskiego, między innymi Anna Bryłka, Tomasz Buczek czy Daniel Obajtek.