W poniedziałek „Wirtualna Polska” poinformowała o nieprawidłowościach w oświadczeniu majątkowym sporządzonym przez ministra nauki Dariusza Wieczorka.
Niedługo później premier Donald Tusk zamieścił w wpis w mediach społecznościowych. „Czas na decyzję w sprawie ministra Dariusza Wieczorka. Będę dzisiaj (w poniedziałek – red.) o tym rozmawiał z przewodniczącym Nowej Lewicy” – przekazał szef rządu.
„Po wyjściu ze szpitala poprosiłem Pana Premiera o spotkanie. Dzięki za szybką ( jak zwykle) reakcję” – napisał z kolei Włodzimierz Czarzasty.
Oświadczenie majątkowe Dariusza Wieczorka. Premier: Czas na decyzję
Po tym, jak sieć obiegły informacje o błędach w oświadczeniu majątkowym ministra nauki, do sprawy odniósł się sam Dariusz Wieczorek. „Chciałbym przeprosić za nieumyślne błędy, które pojawiły się w moim oświadczeniu majątkowym”.
„Równocześnie zdecydowanie podkreślam, że jako polityk o lewicowej wrażliwości nie tylko rozumiem, ale też mocno doceniam rolę oświadczeń majątkowych polityków dla transparentności i uczciwości życia publicznego w naszym kraju” – przekazał minister. Jak podkreślił, niezwłocznie dokona poprawek „oczywistych błędów pisarskich” w tekście oświadczenia.
Zapewnił również, że dopisze ponownie „brakującą informację o miejscu parkingowym przynależnym do posiadanego przeze mnie mieszkania”. „Dziękuję za zwrócenie uwagi na zaistniałe w oświadczeniu majątkowym pomyłki. Oświadczenia składam od wielu lat, są one analizowane przez organy do tego upoważnione, zawsze bez zbędnej zwłoki wyjaśniam wszystkie zastrzeżenia” – podkreślił Dariusz Wieczorek.
Wirtualna Polska ustaliła, iż minister nie zawarł w swoim oświadczeniu majątkowym informacji o posiadaniu miejsca garażowego wartego ok 30 tys. zł, a także dwuhektarowej działki wartej kilkadziesiąt tys. zł.
Ujawnienie danych sygnalistki. Dariusz Wieczorek zabrał głos
W ubiegłym tygodniu o ministrze nauki zrobiło się głośno w związku ze sprawą szefowej związku zawodowego na Uniwersytecie Szczecińskim. Kobieta poinformowała ministra nauki Dariusza Wieczorka o nieprawidłowościach, do których w jej ocenie dochodzi na uczelni.
„WP” przekazała, że chociaż przewodnicząca prosiła o anonimowość, jej dane miały zostać osobiście przekazane rektorowi przez ministra. Kobieta miała wówczas została okrzyknięta donosicielką, a uczelnia powiadomiła prokuraturę.
Jak podkreślił, „sprawa nie została zamieciona pod dywan”, a MNiSW wszczęło postępowanie wyjaśniające i zwróciło się z prośbą o wyjaśnienia do władz uczelni.