O dymisji gen. Kępczyńskiego – szefa Inspektoratu Wsparcia Sił Zbrojnych, poinformował w czwartek rzecznik Ministerstwa Obrony Narodowej Janusz Sejmej. Przyczyny jednak nie wskazał.

Wirtualna Polska powołuje się na źródła w wojsku i prokuraturze i podaje, że latem 2024 roku, podczas rozładunku na bocznicy kolejowej w Mostach pod Szczecinem, z niewyjaśnionych przyczyn części sprzętu żołnierze nie rozładowali.

W wagonie miały zostać miny, z których znaczna część stanowiła ładunek zdolny do niszczenia czołgów i pojazdów opancerzonych. Według Onetu w sumie ponad dwie tony materiałów wybuchowych.

Wojsko zgubiło miny. Wylądowały w magazynie IKEA

Onet wskazuje, że transport w Mostach wyładowywano w pośpiechu, bo Inspektorat Wsparcia nie chciał płacić PKP dodatkowej opłaty za postój składu, czyli tzw. „osiowego”. Rozładunkiem mieli zajmować się wojskowi bez odpowiedniego przeszkolenia z obsługi materiałów wybuchowych.

W całym zamieszaniu wagon z minami odjechał 6 lipca 2024 roku w Polskę. Bez jakiejkolwiek ochrony. Najpierw do Goleniowa, potem Szczecina, Poznania, Warszawy, Białegostoku i Czeremchy na Podlasiu.

Jednocześnie w jednostce w Mostach zorientowali się, że min jednak brakuje. Według Onetu pechowy wagon udało się namierzyć 16 lipca, tym razem w miejscowości Orla, w magazynie sklepów meblowych IKEA. Przypadek sprawił, że wagon został odnaleziony 30 kilometrów od magazynu wojskowego w Hajnówce, więc szybko można było zabezpieczyć miny.

Według Wirtualnej Polski zdymisjonowany generał Kępczyński początkowo nie zgłosił incydentu. Onet wskazuje, że krótko po odnalezieniu wagonu do Inspektoratu Wsparcia trafił donos o zgubionym wagonie. Inspektorat zaczął kontrolę w Mostach. Potem sprawą zajęła się Żandarmeria Wojskowa.

Sprawą zajął się Wydział ds. Wojskowych Prokuratury Rejonowej Szczecin-Niebuszewo. Według Onetu do tej pory zarzuty usłyszało dwóch podoficerów i jeden oficer. Trwa śledztwo, w którym przesłuchiwane są kolejne osoby.

– Z jednej strony nieuzasadnione zarzuty, a z drugiej całkowity brak wsparcia ze strony przełożonych spowodowały ogromne poczucie niesprawiedliwości i psychiczną presję – mówi Onetowi jeden z wojskowych. Przypomnijmy, żołnierze zajmujący się rozładunkiem mieli nie mieć odpowiedniego przeszkolenia do tego rodzaju zadań. Prokuratura przekazała jedynie, że zebrała „obszerny materiał dowodowy” dotyczący tego wątku.

Co więcej, Onet wiąże sprawę zgubionego wagonu i zarzutów z dwoma tragicznymi zdarzeniami. Samobójstwem podoficera w październiku 2024 oraz próbie samobójczej innego żołnierza, którego udało się uratować.

Udział
© 2025 Wiadomości. Wszelkie prawa zastrzeżone.