Jak informowaliśmy w Interii, według ustaleń „Washington Post” ostatnie incydenty związane z uszkodzeniem kabli podmorskich na Bałtyku to seria wypadków, ludzkich błędów i efekt niewystarczającego doświadczenia załóg, a nie celowe działanie wrogich państw.

Najczęstszą tezą powtarzaną w przestrzeni publicznej był dotychczas rosyjski sabotaż. Dodajmy – tezą, regularnie powtarzaną przez polityków państw NATO.

„WP” powołuje się na amerykańskie i europejskie źródła wywiadowcze. Według gazety śledztwa związane ze zniszczeniem infrastruktury wokół państw skandynawskich nie wykazały „żadnych dowodów, że statki handlowe podejrzewane o przeciąganie kotwic po dnie morskim robiły to celowo lub na polecenie Moskwy”.

Amerykański dziennik wskazuje na konkretny przykład. Chodzi o incydent, do którego doszło w Boże Narodzenie, kiedy tankowiec Eagle S miał uszkodzić kabel Estlink 2 w Zatoce Fińskiej. „WP” powołuje się na fińskich funkcjonariuszy wywiadu, według których uszkodzenie instalacji było przypadkowe.

Autorzy dodają jednak, że urzędnicy w Finlandii nie mogą całkowicie wykluczyć jakiegokolwiek działania w tej sprawie ze strony Rosji.

Sabotażu na Bałtyku nie było? Fiński generał: Totalna bzdura

Zupełnie inne stanowisko przedstawił Pekka Toveri – emerytowany fiński generał, a obecnie europoseł. W rozmowie z „Washington Post” podkreślił, że ustalenia, według których działanie statku Eagle S było przypadkowe, są „totalną bzdurą”.

Po pierwsze Toveri zaznacza, że rosyjskie służby doskonale wiedzą jak działać, by nie zostawić dowodów na sabotaż. „Najważniejszą rzeczą w każdej operacji hybrydowej jest zaprzeczanie” – tłumaczył w rozmowie z dziennikiem generał.

Toveri wskazał też, że trudno sobie wyobrazić sytuację, w której załoga Eagle S nie zauważyła, że przez 100 kilometrów ciągnie kotwicę po dnie morza.

Zniszczenie kabli na Bałtyku. „Nie zamierzam nawet komentować”

Fiński nadawca publiczny Yle cytuje natomiast głównego inspektora Fińskiego Krajowego Biura Śledczego, który wypowiada się podobnie jak Toveri.

Sami Liimetainen prowadzi dochodzenie w sprawie tankowca Eagle S i zaznacza, że nie słyszał żadnych twierdzeń zawartych w artykule „Washington Post”.

Nie zamierzam nawet komentować czegoś takiego (artykułu w 'WP’ – red.), ale zostawię zagraniczne gazety ich własnym informacjom. Biuro śledcze prowadzi dochodzenie w sprawie przestępstwa” – wskazał Liimetainen w rozmowie z Yle.

Źródła: „Washington Post”, Yle

Udział
© 2025 Wiadomości. Wszelkie prawa zastrzeżone.