Z opublikowanego w czwartek sondażu Opinia24 dla Radia ZET wynika, że na kandydata KO, wiceprezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego zagłosowałoby 32 proc. badanych. Popierany przez PiS szef IPN Karol Nawrocki uzyskał 24 proc. Na trzecim miejscu znalazł się poseł Konfederacji S³awomir Mentzen (15 proc.). Dalsze lokaty zajęli marszałek Sejmu Szymon Hołownia (7 proc.), dziennikarz Krzysztof Stanowski (4 proc.), wicemarszałkini Senatu Magdalena Biejat (3 proc.), europoseł Grzegorz Braun (3 proc.), poseł Partii Razem Adrian Zandberg (2 proc.) i poseł koła Wolni i Solidarni Marek Jakubiak (1 proc.). Pozostali kandydaci (Marek Woch, Piotr Szumlewicz i Joanna Senyszyn) uzyskali 0 proc. poparcia. 1 proc. badanych chciałby poprzeć kogoś innego, a 7 proc. to wyborcy niezdecydowani.
W poniedziałek swoje badanie zrealizowane przez IBRiS opublikował Onet. Rafał Trzaskowski uzyskał w nim 37,3 proc., Karol Nawrocki 23,9 proc., a Sławomir Mentzen – 8,9 proc. Chęć oddania głosu na Szymona Hołownię zadeklarowało 6,8 proc. badanych, na Magdalenę Biejat – 5 proc., na Krzysztofa Stanowskiego – 3 proc., na Grzegorza Brauna – 1,7 proc., Marka Jakubiaka – 1,2 proc., a Adriana Zandberga – 1,1 proc. Niezdecydowani wyborcy to 11 proc.
Sporo emocji wzbudził opublikowany w ubiegłym tygodniu sondaż OGB. Rafał Trzaskowski uzyskał w nim 35,51 proc., Karol Nawrocki – 31,73 proc., Sławomir Mentzen – 15,68 proc., Szymon Hołownia – 5,35 proc., Grzegorz Braun – 3,37 proc., Magdalena Biejat – 3,14 proc., Krzysztof Stanowski – 2,57 proc., Marek Jakubiak – 2,13 proc., a Adrian Zandberg – 0,52 proc. Z kolei w drugiej turze wyborów prezydenckich Karol Nawrocki uzyskałby według OGB 50,6 proc., a Rafał Trzaskowski – 49,4 proc. Co istotne, wyniki nie uwzględniają wyborców niezdecydowanych.
Warto podkreślić, że nie jest jeszcze znana ostateczna lista kandydatów. Osoby, które chcą wystartować w majowych wyborach prezydenckich, mają czas do początku kwietnia na zebranie 100 tys. podpisów od obywateli.
Wybory prezydenckie. „Sztab Trzaskowskiego nie może spać spokojnie”
Obecna przewaga Rafała Trzaskowskiego w sondażach nie oznacza automatycznie, że kandydat KO ma niemal w kieszeni zwycięstwo w II turze wyborów. Jak podkreśla w rozmowie z Gazeta.pl politolożka prof. zw. dr hab. Agnieszka Kasińska-Metryka z Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach, „nie należy łączyć ze sobą tych dwóch wątków”.
– Po pierwsze, jeszcze mamy dużo czasu i te sondaże mogą się zmieniać w zależności od bieżącej sytuacji. Poza tym, przed drugą turą następuje przegrupowanie siły wśród wyborców. Wszystko zależy od tego, kto będzie na trzecim miejscu, bo ta pula głosów do zagospodarowania będzie spora. Zatem absolutnie sztab Rafała Trzaskowskiego na tym etapie nie może spać spokojnie – zauważyła ekspertka.
Tym samym Karol Nawrocki, choć sondaże dają mu obecnie w I turze drugie miejsce, wciąż jest silnym graczem i poważnym zagrożeniem dla Rafała Trzaskowskiego. Warto wspomnieć, że w analogicznym okresie 10 lat temu, w lutym 2015 r., sondaż Millward Brown „Faktów” TVN i TVN24 dawał ówczesnemu prezydentowi Bronisławowi Komorowskiemu poparcie na poziomie 47 proc., a kandydatowi PiS Andrzejowi Dudzie – 24 proc. Karol Nawrocki ma jeszcze kilka miesięcy na to, by zbudować swoją rozpoznawalność i prezydencki wizerunek. Szef IPN nie odpuszcza, odbywając regularnie spotkania z wyborcami w różnych częściach kraju.
Wizja walki z Karolem Nawrockim w II turze spowodowała, że prezydent Warszawy w ostatnich tygodniach w swoich przekazach zwracał się często też do wyborców o bardziej prawicowych, konserwatywnych poglądach. Mówił m.in. o konieczności odebrania 800+ niepracującym Ukraińcom, wspominał o patriotyzmie gospodarczym, spotkał się ze związanym z Podlasiem wokalistą disco polo Zenkiem Martyniukiem.
– Czy to pomoże Trzaskowskiemu? – pytamy. – Uważam, że na pewno mu nie zaszkodzi. To nie jest tak, że jeśli im bardziej się skręca w prawo, to tym bardziej ubywa po lewej stronie. Nawet jeśli rzeczywiście wychodzi z tej swojej bańki kandydata progresywistycznego, któremu lewicowość jest przypisywana albo wręcz nadpisywana, to właśnie tych kilka procent może ostatecznie okazać się tym języczkiem u wagi. To jest już działanie w ramach kampanii zaplanowanej na drugą turę – mówi nam prof. Agnieszka Kasińska-Metryka.
Politolożka przyznała, że dla skrajnie prawicowych wyborców takie wypowiedzi i zachowania Trzaskowskiego mogą okazać się niewiarygodne. – Ale jeżeli ktoś jest centroprawicowy albo bardziej centrowy, to dla niego uwolnienie się od wizerunku kandydata tylko lewicowego, może być przekonujące. Kogoś przekona patriotyzm gospodarczy, kogo innego przekona Zenek Martyniuk, ale sumarycznie te głosy mogą być potrzebne i istotne – dodała rozmówczyni Gazeta.pl.
„Każdy serial zaczyna się nudzić”
Mimo dołączenia do prezydenckiego wyścigu Grzegorza Brauna z Konfederacji Korony Polskiej i dziennikarza Krzysztofa Stanowskiego, poseł Konfederacji Sławomir Mentzen niezmiennie zajmuje w sondażach trzecią lokatę.
– Panowie Krzysztof Stanowski i Grzegorz Braun stanowią, przepraszam za marketingową dosadność, polityczny plankton. Spodziewam się, że osiągną ostatecznie poparcie na poziomie ok. 2 proc. To nie są istotni rywale. Dla elektoratu Konfederacji od początku ikoną jest Sławomir Mentzen – podkreśla prof. Agnieszka Kasińska-Metryka.
Zaskoczeniem dla niektórych może być relatywnie niski wynik sondażowy Szymona Hołowni, marszałka Sejmu, czyli drugiej osoby w państwie. W wyborach prezydenckich przed pięcioma laty zajął trzecią lokatę z wynikiem 13,87 proc.
– Powiem bardzo brutalnie: uważam, że na gwiazdę „Sejmfliksa” Szymon Hołownia nadawał się znakomicie. Obycie sceniczne, zmiana sposobu prowadzenia obrad Sejmu, to wszystko spotkało się z zainteresowaniem, ale jeżeli za tym nie idą konkrety, to w którymś momencie każdy serial zaczyna się nudzić. I tak jest dokładnie w tej sytuacji – zaznacza ekspertka.
– Zaskakuje mnie próba wyjaśnienia przez samego kandydata, dlaczego jego poparcie jest niewielkie. Próbuje się odciąć od decyzji związanych z kwestiami dotyczącymi kobiet, aborcji, uważa, że to nie miało żadnego wpływu, a w mojej ocenie miało, i to duży. Szymon Hołownia jest zdania, że ponosi konsekwencje działań całego rządu, ale według mnie nie jest to prawdą. Rząd nie ma przecież poparcia na poziomie 6 proc., jak sam kandydat – zauważa prof. Agnieszka Kasińska-Metryka.
Czy czeka nas jeszcze pojawienie się jakiegoś nowego kandydata, który może mocno namieszać w sondażach? – Mówiło się zawsze o jakimś czarnym koniu, który pojawia się nie wiadomo skąd i rozbija układ dwóch silnych kandydatów. Uważam, że na tym etapie jest to bardzo mało prawdopodobne. Po pierwsze, trzeba zebrać 100 tys. podpisów, po drugie, jest jeszcze kwestia finansowania kampanii. Aby dotrzeć do wyborców, nie wystarczy siła osobowości, musi za tym iść też siła pieniądza. Komuś, kto jest spoza tego głównego nurtu, spoza politycznego mainstreamu, byłoby niezwykle trudno – podsumowuje politolożka.