Podczas wtorkowego (18 lutego) spotkania z dziennikarzami w Mar-a-Lago Donald Trump oskarżył Ukrainę o rozpoczęcie wojny z Rosją. Dzień później opublikował na swojej platformie Truth Social wpis, w którym wprost określił Wołodymyra Zełenskiego mianem „dyktatora bez wyborów”. Prezydent USA zarzucał Kijowowi nieodpowiednie zarządzanie środkami przekazanymi w ramach wsparcia przez zachodnich sojuszników, a także sugerował, że to właśnie strona ukraińska stoi na drodze do pokojowego zakończenia konfliktu. Sam Zełenski twierdził wcześniej, że Trump żyje w „dezinformacyjnej bańce”.

Wojownicza retoryka Trumpa wobec Ukrainy. „Chce wytłumaczyć ustępstwa”

O nagłe zaostrzenie retoryki Trumpa pytamy dr. Grzegorza Kostrzewę-Zorbasa, eksperta w dziedzinie bezpieczeństwa narodowego i stosunków międzynarodowych, absolwenta Uniwersytetu Johnsa Hopkinsa i Uniwersytetu Georgetown w Waszyngtonie. – Trump najprawdopodobniej chce w ten sposób wytłumaczyć ustępstwa na niekorzyść Ukrainy, które zamierza zaoferować Rosji. Przedstawianie Ukrainy jako winnej wojny, rządzonej przez dyktatora i defraudującej amerykańskie pieniądze – to wszystko będzie dobrym usprawiedliwieniem wobec wyborców Trumpa oraz jego zwolenników poza USA, w tym w niektórych krajach europejskich – mówi specjalista w rozmowie z Gazeta.pl.

Dr Kostrzewa-Zorbas podkreśla, że tak agresywna retoryka nie jest obca prezydentowi USA. – To ogólna taktyka Trumpa, stosowana między innymi wobec jego konkurentów politycznych w USA i wobec różnych państw świata. Ukraina została zaatakowana niedawno, ale starą metodą. Jest to metoda ostrej krytyki, mającej poniżyć, ośmieszyć i pozbawić znaczenia. Trump budzi w ten sposób entuzjazm swoich zwolenników i skutecznie ich mobilizuje. To, że jednocześnie prowokuje opór innych, że umacnia opozycję, w tym międzynarodową, to już dla niego mało ważne – ocenia.

Zobacz wideo Trump zapowiedział spotkanie z Putinem. Czy Ukraina zostanie rzucona na pastwę Rosji?

Krytyka Kijowa pomoże Trumpowi? „Okazuje nie siłę, lecz słabość”

Rozmowy dotyczące przyszłości wojny w Ukrainie już trwają. We wtorek delegacje USA i Rosji, na których czele stali sekretarz stanu Marco Rubio oraz minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow, spotkały się w Rijadzie, stolicy Arabii Saudyjskiej. Wcześniej Trump odbył rozmowę telefoniczną z prezydentem Rosji Władimirem Putinem. Ze strony amerykańskiej administracji napływają jednocześnie sygnały, że już niebawem może dojść do osobistego spotkania obydwu przywódców. Czy zaprezentowanie się jako polityk stanowczy wobec Kijowa pomoże prezydentowi USA w dalszych negocjacjach? Dr Kostrzewa-Zorba twierdzi, że wręcz przeciwnie.

– W oczach Rosji tylko go to osłabi. Godzi się na ustępstwa jeszcze przed właściwymi negocjacjami. Elementem tych ustępstw jest właśnie zwrócenie się przeciw Ukrainie. Ostrą i poniżającą krytyką Ukrainy Trump okazuje nie siłę, lecz słabość. Okazywanie słabości wobec Rosji prowokuje ją z kolei do jeszcze większej stanowczości w domaganiu się przyjęcia jej stanowiska, w żądaniu coraz większych ustępstw – zauważa ekspert.

Ukraina musi postawić na Europę. „To pozwoli jej częściowo obronić pozycję”

W związku z dynamicznym zwrotem administracji Trumpa Ukraina znalazła się w trudnym położeniu, jeśli chodzi o relacje ze stroną amerykańską. – Obecnie nie ma miejsca na działanie zakulisowe. Takim mogłoby być utrzymywanie bliskiej współpracy z innymi ośrodkami władzy w USA, ale obecnie takich ośrodków władzy nie ma. Kongres został spacyfikowany przez Trumpa, choć prawdopodobnie nietrwale. Rozwijanie współpracy na przykład z niektórymi senatorami amerykańskimi może przynieść pozytywne efekty dopiero za jakiś czas. To nie poprawi sytuacji w sposób widoczny i zrozumiały dla opinii publicznej – ocenia dr Kostrzewa-Zorbas.

Zdaniem eksperta w obliczu ostatnich zmian w światowej polityce największą nadzieją Kijowa są inni zachodni sojusznicy. – Ukraina powinna utrzymywać więź z innymi partnerami, przede wszystkim z Europą. Nie więź tajną, lecz jak najbardziej jawną i manifestacyjną. Ukraina zapowiedziała już, że jeśli Trump poczyni jej kosztem wielkie ustępstwa, odrzuci je. Jeżeli uzyska przy tym wsparcie Europy, będzie to jej wielki sukces i pozwoli jej przynajmniej częściowo obronić swoją pozycję – wskazuje.

Europa szuka sposobu. „Proukraińska jedność byłaby mocnym narzędziem”

Ostatnie wypowiedzi Trumpa zostały szybko potępione przez europejskich przywódców. Olaf Scholz w rozmowie z „Der Spiegel” stwierdził, że są one „błędne i niebezpieczne” oraz podkreślił, że Zełenski pozostaje demokratycznie wybraną głową państwa ukraińskiego. Podobne stanowisko przedstawia lider niemieckich chadeków Friedrich Merz, który według sondaży jest faworytem do objęcia urzędu kanclerza. Do głosów krytycznych dołączyli również między innymi premier Wielkiej Brytanii Keir Starmer, premier Norwegii Jonas Gahr Støre i prezydent Czech Petr Pavel.

Dr Kostrzewa-Zorbas zwraca uwagę, że jedność państw europejskich w sprawie Ukrainy może okazać się kluczowa w perspektywie ostatnich przetasowań na światowej arenie politycznej. – Nowością może być zgodne stanowisko Unii Europejskiej albo – jeżeli byłoby to niemożliwe z powodu oporu prorosyjskich rządów – stanowisko wszystkich dużych państw europejskich. Musiałoby ono zawierać deklarację pomocy wojskowej i ekonomicznej dla Ukrainy – ocenia ekspert. – Teraz gdy Ameryka się odwraca, proukraińska jedność Europy byłaby mocnym narzędziem promowania i osiągania europejskich celów – dodaje.

Unia Europejska kładzie nacisk na obronność. „Wciąż ma do pokonania długą drogę”

– Jednocześnie Europa musiałaby przyspieszyć wzmacnianie swojego potencjału militarnego. W ten sposób pokazać Ameryce, że ma wolę niezależności w sprawach bezpieczeństwa, że zamierza realnie osiągnąć „autonomię strategiczną”, którą Unia Europejska od dawna deklaruje jako cel, ale wciąż ma do niego długą drogę – zaznacza dr Kostrzewa-Zorbas.

W ostatnim czasie unijni urzędnicy wielokrotnie przedstawiali deklaracje dotyczące konieczności zwiększenia finansów na zbrojenia. Przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen ogłosiła, że inwestycje w obronność nie będą traktowane jako nadmierne wydatki, które mogą przesądzić o wszczęciu wobec państwa procedury nadmiernego deficytu. Warto przypomnieć, że podczas Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa z dużym entuzjazmem przyjęta została również propozycja prezydenta Ukrainy dotycząca utworzenia wspólnych sił zbrojnych Europy.

Rola NATO w przyszłości Ukrainy. „USA mogą zderzyć się z większością”

Jeśli podczas rozmów między Moskwą a Waszyngtonem rzeczywiście zapadną decyzje niekorzystne dla Kijowa, państwa europejskie mogą również odegrać ważną rolę w ramach Sojuszu Północnoatlantyckiego. – W NATO wszelkie kluczowe decyzje wymagają zgody wszystkich członków. Jeśli Ukraina utrzyma bliską więź, wzajemne zrozumienie i współpracę z zachodnimi państwami członkowskimi, odrzucą one amerykańskie propozycje zmiany polityki Sojuszu – wskazuje dr Kostrzewa-Zorbas.

Rozmówca Gazeta.pl zauważa, że w ramach NATO sprzeciw niewielkiej liczby małych i średnich państw bywał przezwyciężany przez naciski lub obietnice korzyści ze strony większych krajów. – Taka taktyka byłaby nieskuteczna, gdyby USA zderzyły się z większością państw NATO, w tym z wielkimi państwami zachodnioeuropejskimi, jak Wielka Brytania, Francja i Niemcy. Przeciwko tak dużej grupie próba zmiany polityki NATO ze strony Trumpa będzie nieskuteczna. USA będą mogły wycofać swój wkład w pomoc, ale nie będą mogły same zdecydować, że NATO odwraca się od Ukrainy – wyjaśnia.

Udział
© 2025 Wiadomości. Wszelkie prawa zastrzeżone.