Interwencja policji: W sobotę (22 lutego) toruńscy funkcjonariusze zostali wezwani do jednego z mieszkań przy ulicy Głowackiego w centrum miasta. Wcześniej otrzymali zgłoszenie od fundacji zajmującej się zwierzętami. Na miejscu odkryli dziesiątki ptaków zamkniętych w lokalu o powierzchni około 40 mkw. – Wywieźliśmy dokładnie 92 gołębie. Czegoś takiego jeszcze nie widzieliśmy. (…) Ptaki były przetrzymywane w dramatycznych warunkach. Jak to się stało, że to w ogóle było możliwe? – mówili policjanci w rozmowie z lokalną „Gazetą Wyborczą”. 

Stan zwierząt: W interwencji wzięli także udział wolontariusze z fundacji Zalatani. „Ich stan jest dramatyczny: złamania z przemieszczeniem, wyrwane części kończyn, znaczniki wykonane ze spinaczy do chleba wrzynające się do krwi, ostre infekcje, poważne problemy oddechowe i neurologiczne. Wszystko to wynik braku opieki, odpowiednich warunków oraz leczenia…” – poinformowano w poście w mediach społecznościowych. Dodano, że niektóre z ptaków spędziły w mieszkaniu osiem lat. „Bez dostępu do słońca, świeżego powietrza, wśród grubej warstwy brudu i odchodów” – dodano. Jeden z gołębi zmarł pomimo interwencji weterynarza. Fundacja prowadzi zbiórkę na swoją działalność, także na pomoc dla odebranych ptaków. 

Zobacz wideo Kierowca Audi dachując, z impetem przetoczył się przez posesję

Problem istniał od lat: Dziennikarze „Gazety Wyborczej” dotarli do sąsiadów mężczyzny, u którego w mieszkaniu odkryto zwierzęta. Przyznali, że wiedzieli o sytuacji. Niektórzy mówili także, że zgłaszali skargi do spółdzielni i na policję. – Jak otwierał okno, to one wylatywały. Koszmar – mówiła jedna z mieszkanek bloku przy ul. Głowackiego. – Wydobywający się z tego gołębnika w mieszkaniu smród czuć było na kilometr – mówiła inna rozmówczyni gazety. 

Co mówi spółdzielnia: Budynkiem zarządza Młodzieżowa Spółdzielnia Mieszkaniowa w Toruniu, która w rozmowie z gazetą stwierdziła, że o wszystkim dowiedziała się z mediów społecznościowych i maila, który otrzymali w tym tygodniu. – O tym co się wydarzyło, dowiedziałem się dopiero w poniedziałek o godz. 7.05. Owszem, znany był nam problem nadmiernego dokarmiania gołębi na zewnątrz, ale byliśmy bezsilni. O tym, że ten człowiek trzyma je w mieszkaniu, nie wiedzieliśmy – powiedział kierownik administracji MSM. Dopytywany o to, czy nie interweniowali w sprawie smrodu, na który mieli uskarżać się sąsiedzi gołębiarza, odparł: – Sprawdzaliśmy tam instalację gazową. I niczego nie było czuć. Te gołębie były zamknięte w jednym pokoju. Nie mieliśmy informacji, że cokolwiek w tym mieszkaniu dzieje się, nie tak jak powinno. 

Przeczytaj także: Spektakularna akcja policji. Tak złapali zabójców seniorek w Warszawie. „Dawaj ręce!” [WIDEO]

Źródła: Gazeta Wyborcza, nowosci.com.pl, TVP3 Bydgoszcz, Fundacja Zalatani

Udział
© 2025 Wiadomości. Wszelkie prawa zastrzeżone.