– Konie pracujące dotychczas na trasie do Morskiego Oka będą pracowały lżej. Z dotychczasowego siedmiokilometrowego odcinka trasy zejdziemy do 2,5 kilometrów – mówiła podczas podpisywania listu intencyjnego w tej sprawie Paulina Hennig-Kloska, ministra klimatu i środowiska.
Podpisano list intencyjny ws. koni na drodze do Morskiego Oka
– Cieszę się i dziękuję wszystkim stronom, które dołożyły swoich starań, aby doszło do podpisania dzisiejszego listu intencyjnego. Zarówno stronie samorządowej, która dbała o lokalną społeczność, ale też miała zrozumienie dla oczekiwań społecznych, przedstawicielom Tatrzańskiego Parku Narodowego i grupie wozaków, która pracuje nad Morskim Okiem – dodała ministra.
Pod listem intencyjnym podpisali się dyrektor Tatrzańskiego Parku Narodowego, Starosta Tatrzański, Wójt Gminy Bukowina Tatrzańska i przedstawiciele Stowarzyszenia Przewoźników do Morskiego Oka z Gminy Bukowina Tatrzańska.
Zmiany już w tym sezonie
Zgodnie z listem intencyjnym fiakrzy – tatrzańscy dorożkarze – realizować będą jedynie „przewozy kulturowe” na najbardziej płaskim odcinku. Obejmuje on trasę od Palenicy Białczańskiej do Wodogrzmotów Mickiewicza. Jeżeli turyści będą chcieli pokonać transportem całą trasę do Włosienicy, wówczas będą mogli skorzystać z transportu elektrycznego.
– Już w tym sezonie turyści będą mieli wybór: będą mogli pójść do Morskiego Oka, skorzystać z transportu busami elektrycznymi lub podjechać do Wodogrzmotów Mickiewicza konnym zaprzęgiem. Udało nam się porozumieć w tej sprawie – zapowiedziała ministra klimatu i środowiska.
W celu przewozów ze środków ministerstwa klimatu i środowiska zakupione zostały już cztery elektryczne busy, które mają wozić turystów nad popularne jezioro. Zakup ten kosztował resort 3 mln 198 tys. złotych.