Na początku tego tygodnia Bruksela ostrzegła Warszawę, że „kraje, które ryzykują podważenie paktu migracyjnego, spotkają się z konsekwencjami prawnymi”. Pakt to 8 rozporządzeń i dwie dyrektywy, które są odrębnymi źródłami prawa, ale silnie powiązanymi ze sobą, zawierającymi zasady i procedury dla wszystkich 27 państw członkowskich Unii Europejskiej dotyczące przyjmowania i zarządzania napływem osób ubiegających się o azyl. Pakt został przegłosowany najpierw w Parlamencie Europejskim w kwietniu 2024, a następnie w Radzie (a więc przez ministrów państw Unii) w maju 2024 r. i wejdzie w życie w połowie 2026 r. – Teraz państwa są zobowiązane, by przedstawić swoje strategie, w jaki sposób będą wdrażać i stosować to prawo, za pomocą jakich procedur. Polska wciąż tego nie zrobiła – mówi prof. Robert Grzeszczak, z Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego w rozmowie z Gazeta.pl.

– Tym samym nie wyszliśmy naprzeciw oczekiwaniom Komisji Europejskiej, żeby Warszawa zaczęła pracować nad technikaliami. Dlaczego? Z powodów politycznych, a zwłaszcza kampanii wyborczej – nie ma wątpliwości prawnik. Prof. Grzeszczak zauważa, że wypowiedzi, wpisy premiera i ministrów, m.in. szefa MSWiA Tomasz Siemoniaka prowadzą do „zagmatwania” sprawy i pokazania na użytek wewnętrzny, że rząd „nie zgadza się” i to wbrew Komisji. – Tak naprawdę chodzi o to, aby nie zniechęcić do siebie wyborców i pokazać, że jesteśmy autonomiczni wobec wszelkich ośrodków, które miałyby decydować o polityce azylowej – dodaje rozmówca Gazeta.pl

Zobacz wideo Prezes TK oskarża Donalda Tuska o zamach stanu. W tle pakt migracyjny z UE

„Premier nie może powiedzieć: nie zastosujemy się”

Polska jest związana paktem migracyjnym, ponieważ przyjęła go Unia Europejska w większościowym głosowaniu. – Tak działa Wspólnota. Przeciwko zagłosowały Węgry, Słowacja i właśnie Polska. To, co teraz słyszymy i czytamy to szereg uogólnień, wyrwanych z kontekstu, łatwych w przekazie, bo społeczeństwo w szczegóły wchodzić nie chce. Żyje krótkimi skojarzeniami: „azylanci i uchod¼cy – terroryzm – niebezpieczeństwo”. Tego się nie zmieni – zastrzega prof. Grzeszczak. Zdaniem prawnika rząd Donalda Tuska będzie chciał jak najdłużej odkładać moment na wdrożenie zapisów paktu, a wdrażając go nie będzie uruchamiać fanfarów, stanie się to, jak sądzi rozmówca, po cichu przez fakty dokonane.

Pakt w istocie mówi o tym, jak sprawiedliwie i z poszanowaniem praw człowieka procedować z wnioskami o azyl i ochronę. I jest to prawo już obowiązujące, aczkolwiek działanie zostało odłożone na 2 lata. Premier nie może powiedzieć „nie zastosujemy się”, bo to jakby powiedział: „od jutra nie stosujemy ustawy o Sądzie Najwyższym czy o ochronie sygnalistów”

– tłumaczy prawnik. Pytamy, czy współpraca z Brukselą rozpocznie się po wyborach prezydenckich. – Myślę, że ona już jest, tylko nie wszystko jest pokazywane w świetle kamer i mikrofonów. Jednym z podstawowym zadań Komisji Europejskiej jest kontrola przestrzegania prawa unijnego przez państwa i reagowanie, jeśli prawo to jest łamane. Ostatnie oświadczenie Komisji, to była forma właśnie takiej reakcji, póki co miękkiej, a wiec bez konsekwencji wciąż – wskazuje profesor. 

„Miliony za Izbę Dyscyplinarną, tysiące za życie i zdrowie człowieka”

Komisja nie wniesie na razie żadnych skarg wobec Polski. Aby to zrobić, musi mieć podstawę prawną, czyli pakt migracyjny, który zacznie obowiązywać w połowie 2026 roku. – Unia zaktualizowała szereg obowiązujących już przepisów. Wiele z tych regulacji jest po prostu dostosowana do aktualnej sytuacji geopolitycznej, społecznej i technologicznej. Wprowadzono różne formy zastępcze, czyli jeśli nie przyjmujemy migranta, płacimy 20 tys. euro innemu państwu za rozpatrzenie wniosku – wyjaśnia prof. Grzeszczak. 

Przypomnę: płaciliśmy milion euro dziennie za funkcjonowanie niedorzecznej Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego. A tutaj robimy wielką sprawę z powodu 20 tysięcy. Chodzi o zdrowie i życie człowieka. Nie każdy azylant, a raczej z rzadka, to przestępca, oszust i terrorysta

– zapewnia nasz rozmówca. Jego zdaniem obecny rząd przejął w sprawie migrantów populistyczny ton debaty, jaki w poprzednich latach narzuciła społeczeństwu prawica. 

Zgodnie z kalendarzem kolejny skład Sejmu i Senatu Polacy wybiorą w wyborach parlamentarnych w 2027 roku. Zatem rok 2026 będzie kolejnym rokiem przedwyborczym. – Nie uciekniemy przed tymi przepisami i problemami, w końcu trzeba będzie się z nimi realnie zmierzyć, a nie poprzez populistyczną retorykę. A poza tym pakt migracyjny nie jest zagrożeniem dla Polski. Przyjęcie migrantów z Ukrainy, też jest traktowane jako wypełnienie części zobowiązań. To jest w naszym interesie, żeby ten pakt działał – podkreśla prawnik z UW.

Podsumowuje, że w kontekście 38-milionowej Polski rozmawiamy o kilku tysiącach migrantów. – Do Wielkiej Brytanii wyemigrowało milion Polaków. To mentalność Kalego – puentuje rozmówca Gazeta.pl 

Udział
© 2025 Wiadomości. Wszelkie prawa zastrzeżone.