Dobre wiadomości dla Ukrainy, jeszcze lepsze dla UE. „Znalazła furtkę”

Dziś w nocy liderzy państw UE dogadali się w sprawie przekazania Ukrainie 90 mld euro w ciągu najbliższych dwóch lat. Choć to pożyczka,  to Kijów będzie zobowiązany do jej spłacenia dopiero po otrzymaniu reparacji od Moskwy. To właśnie one mają posłużyć do jej spłaty.

Dla sfinansowania pożyczki Unia wyemituje obligacje, których gwarantem będzie wspólny budżet unijny. Trzy kraje – Węgry, Czechy i Słowacja – wynegocjowały warunek, że „nie poniosą żadnej odpowiedzialności finansowej” za wspólny unijny dług, zaciągnięty na sfinansowanie pomocy dla Ukrainy.

Pojawia się sporo głosów, że postanowienia unijnego szczytu są „rozczarowaniem” albo kolejnym dowodem na słabość UE. Dlaczego?

Zobacz wideo Zamiast brać szrot ze Stanów rozwijajmy nasz przemysł zbrojeniowy

Pomoc dla Ukrainy to dobra wiadomość

Pierwotnie wsparcie dla Ukrainy miało być sfinansowane z rosyjskich państwowych aktywów finansowych, zamrożonych od końca lutego 2022 r. na kontach Euroclear, instytucji finansowej z siedzibą w Belgii. Ich łączna wartość to około 185 miliardów euro.

Nie udało się co do tego dogadać, ponieważ Belgia domagała się pełnej solidarności krajów UE w zakresie współdzielenia potencjalnych kosztów związanych z rosyjskimi pozwami oraz działaniami odwetowymi Moskwy. Gdy Niemcy wyszły z propozycją mechanizmu, który teoretycznie miał odpowiadać na wszystkie belgijskie obawy, to okazała się ona nie do zaakceptowania dla innych państw, w tym Włoch i Francji.  

Oczywiście takie rozwiązanie wzbudziłoby mój większy entuzjazm w kontekście obrony Ukrainy przed rosyjską inwazją, bo zapewniłoby większe środki dla Kijowa, dostępne natychmiast.  

ALE.

Ale z szerszej perspektywy wszystkich wyzwań Unii Europejskiej rozwiązanie, które udało się wypracować, jest moim zdaniem niezwykle dobrą wiadomością i potencjalnie punktem przełomowym dla zdolności UE w zakresie wzmacniania swojego znaczenia gospodarczego i bezpieczeństwa geopolitycznego.  

Dlaczego? 

Bo do osiągnięcia porozumienia użyto zapisów artykułu 20 Traktatu o Unii Europejskiej, czyli z mechanizmu „wzmocnionej współpracy”.  

To mechanizm, który pozwala grupie co najmniej dziewięciu państw członkowskich na wspólne działania w celu „sprzyjaniu realizacji celów Unii, ochrony jej interesów oraz wzmocnienia procesu jej integracji”. Warunkiem jest to, że cele te „nie mogą zostać osiągnięte w rozsądnym terminie przez Unię jako całość”. W realizacji tych działań państwa mogą korzystać z instytucji unijnych i w ramach jej struktur.  

Do użycia mechanizmu potrzebna jest zgoda większości kwalifikowanej państw UE – co nie jest równoznaczne z dołączeniem. Chodzi o zgodę na to, żeby te kraje, które chcą ją nawiązać, mogły to zrobić. Te, które decydują o niedołączaniu do inicjatywy, po prostu w niej nie uczestniczą, nie tworzy ona wobec nich żadnych zobowiązań.  

Mechanizmu „wzmocnionej współpracy” nie można używać w kwestiach należących do wyłącznych kompetencji UE – czyli polityki handlowej, polityki ochrony konkurencji, unii celnej i polityki monetarnej w ramach strefy euro.  

Ale można go używać w ogromie innych zagadnień: rynku wspólnego, polityki społecznej, polityki spójności, transportu, polityki energetycznej, ochrony środowiska czy badań i rozwoju.  

Jest to, krótko mówiąc, furtka, która pozwala obchodzić opór części państw członkowskich w zakresie rozwiązań o kluczowej wadze dla całej UE. Czyli furtka, która jest Unii niezbędnie potrzebna.  

UE znalazła furtkę

A jednocześnie furtka, której dotychczas używano niezwykle rzadko – w zakresie prawa patentowego, prokuratury europejskiej i rozwodów. W szufladzie tkwi propozycja wprowadzenia unijnego podatku od transakcji finansowych, która została zablokowana w obliczu nieuzyskania poparcia większości kwalifikowanej państw członkowskich w zakresie wyrażenia zgody na użycie mechanizmu „wzmocnionej współpracy”.  

Decyzja o tym, by użyć mechanizmu „wzmocnionej współpracy” dla zapewnienia pomocy dla Ukrainy, jest przełomowa właśnie dlatego, że po raz pierwszy państwa członkowskie użyły tego artykułu dla zatwierdzenia emisji wspólnego unijnego długu.  

Unijne obligacje mają ogromny potencjał w zakresie transformacji gospodarczej UE. Jak pisałem w przeszłości wielokrotnie, apetyt inwestorów na wspólne europejskie obligacje jest ogromny, a wraz ze zwiększeniem ich emisji będzie tylko wzrastał, bo rynek wtórny stanie się dużo bardziej płynny. Im więcej takich obligacji, tym łatwiej je kupić lub sprzedać na rynku wtórnym innym inwestorom finansowym.  

Jedną z największych słabości Unii są niezwykle restrykcyjne przepisy w zakresie długu państw członkowskich, innym – słabość jej rynków kapitałowych. Uwspólniony unijny dług to narzędzie, które może przyczynić się do rozwiązania tych problemów. Choć jakieś diabły tkwią w technicznych szczegółach, to są one niewątpliwie możliwe do wypracowania.  

Natomiast w obliczu potężnych potrzeb inwestycyjnych całej UE fakt, że rośnie zgoda na emisję wspólnego długu, że podjęto decyzję, że można robić to za pomocą mechanizmu wzmocnionej współpracy, i że uczestniczą w niej Niemcy – jest niezwykle obiecujący.  

Dotychczas przy każdym unijnym szczycie państwa-marudy stały przed wyborem – blokować i próbować tym ugrać więcej dla siebie, czy nie blokować.  

Od teraz nowy wybór to: blokować ze świadomością, że propozycja i tak może wejść w życie w ramach mechanizmu wzmocnionej współpracy, ale one nie skorzystają z jej owoców, czy jednak dołączyć.  

To zupełnie inna kalkulacja. Samo widmo tego, że państwa są gotowe skorzystać z mechanizmu wzmocnionej współpracy, ma ogromny wpływ na negocjacje.  

Podsumowując – decyzje podjęte na unijnym szczycie są dobre i ważne dla Ukrainy, ale potencjalnie jeszcze lepsze – i ważniejsze – dla przyszłości Unii Europejskiej.  

Czego sobie i wam życzę.

Udział