
-
Dania kończy 400-letnią tradycję dostarczania listów przez państwowego listonosza i przekazuje obsługę listów prywatnej firmie logistycznej DAO.
-
Nowy system opiera się na nocnych dostawach, likwidacji czerwonych skrzynek i przejściu na cyfrowe kody zamiast znaczków pocztowych.
-
Transformacja poczty skutkuje zwolnieniami oraz wywołuje kontrowersje związane z wykluczeniem cyfrowym seniorów i trudnymi warunkami pracy kurierów.
-
Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Interii
Dania stoi u progu jednej z najbardziej radykalnych transformacji infrastrukturalnych w swojej nowożytnej historii. Z dniem 1 stycznia 2026 roku kończy się era, w której państwowy operator – PostNord (dawniej Post Danmark) – miał obowiązek dostarczyć list do każdego obywatela. Decyzja rządu w Kopenhadze to nie tylko zmiana loga na samochodzie dostawczym. To symboliczny koniec epoki papieru, wymuszony przez brutalną ekonomię i społeczeństwo, które niemal w całości przeniosło się do sieci.
W ostatnich miesiącach światowe media obiegły sensacyjne nagłówki sugerujące, żeDania całkowicie „kończy z listami”. Rzeczywistość jest jednak bardziej skomplikowana. To, że w Danii nie będzie już listów, można raczej traktować jako półprawdę. Listy zostaną, ale zmieni się wszystko inne. Listów nie będzie już dostarczać duńska poczta, niegdyś królewska, a dziś duńsko-szwedzkie konsorcjum PostNord. Powód jest prozaiczny: to się po prostu przestało opłacać.
Spirala śmierci tradycyjnego listu
Aby zrozumieć skalę rewolucji, trzeba spojrzeć na liczby. W tradycyjnym modelu pocztowym koszt doręczenia jednego listu jest zależy od tego, ile tych listów listonosz ma w torbie. Gdy musi przejść ten sam dystans, by wrzucić do skrzynki jedną kopertę zamiast stu, system bankrutuje. I tak właśnie stało się w Danii.
– W ciągu ostatnich 20 lat liczba przesyłanych listów w Danii spadła o ponad 90 proc. – tłumaczy Interii Isabella Beck Jørgensen, rzeczniczka prasowa PostNord. – Nie jest to jednak zaskoczeniem, ponieważ jesteśmy jednym z najbardziej zdigitalizowanych krajów na świecie. Większość korespondencji trafia bezpośrednio do cyfrowych skrzynek odbiorczych, a otrzymanie tradycyjnego listu jest dziś rzadkością.
Dania od lat konsekwentnie budowała „cyfrowe państwo”. Systemy takie jak e-Boks czy MitID (odpowiednik mObywatel) sprawiły, że urzędy, banki i lekarze komunikują się z obywatelami wyłącznie elektronicznie. Papierowy list stał się ekskluzywnym reliktem lub koniecznością dla wykluczonych cyfrowo. W efekcie PostNord w pierwszych trzech kwartałach 2024 roku zanotował gigantyczną stratę, a utrzymywanie armii listonoszy bez dotacji państwowych stało się niemożliwe.
Gazeciarze przejmują pałeczkę
Na scenę wkracza nowy gracz – DAO (Dansk Avis Omdeling). To prywatna firma logistyczna, która wygrała rywalizację o rynek listowy. Paradoks polega na tym, że firma wywodząca się z rozwożenia porannych gazet, przejmuje zadania poczty narodowej. Dlaczego prywatnemu operatorowi opłaca się coś, na czym państwowy gigant traci miliony?
– Możemy zastosować pewną kombinację – wyjaśnia nam Hans Peter Nissen, dyrektor zarządzający DAO. – Łączymy dostawy do odbiorców z dystrybucją czasopism, paczek, a przede wszystkim gazet. Od ponad 100 lat dostarczamy prasę do duńskich domów, a ponieważ jej nakłady z roku na rok spadają, zyskaliśmy wolną przestrzeń, którą możemy teraz wykorzystać na obsługę wszystkich listów.
Model DAO to „lekka logistyka”. Zamiast ciężkich sortowni i urzędów pocztowych, firma wykorzystuje sieć dystrybucji prasy. Dla przeciętnego Duńczyka oznacza to rewolucję w przyzwyczajeniach. Tradycyjny listonosz, który pukał do drzwi około południa, przechodzi do historii. Nowy system zakłada dostawy w godzinach nocnych i wczesnoporannych. Listy będą czekać na wycieraczce lub w skrzynce, gdy domownicy będą się dopiero budzić.
Koniec czerwonej skrzynki i znaczków z królem
Zmiany uderzą najmocniej w przyzwyczajenia starszego pokolenia i turystów. Z duńskiego krajobrazu bezpowrotnie znikają ikoniczne, czerwone skrzynki pocztowe, które stały na rogu niemal każdej ulicy. PostNord rozpoczął ich demontaż już w połowie tego roku. Od 1 stycznia listy będzie można oddawać w marketach, mniejszych sklepikach, czyli u ajentów współpracujących z DAO.
To nie koniec utrudnień dla tradycjonalistów. Do lamusa odchodzą również znaczki pocztowe.
– Od Nowego Roku tradycyjne znaczki pocztowe wyjdą z użycia – mówi Interii Isabella Beck Jørgensen z PostNord. – Jeśli ktoś kupił znaczki w Danii w roku 2024 lub 2025, w przyszłym roku będzie można ubiegać się o zwrot kosztów za ich zakup.
Nowy system opiera się na kodach cyfrowych. Nadawca będzie musiał kupić kod w aplikacji lub na stronie internetowej, a następnie przepisać ciąg cyfr na kopertę. Choć DAO zapowiada możliwość kupna „etykiet” w sklepach partnerskich, bariera wejścia dla osób niekorzystających ze smartfonów drastycznie rośnie. Organizacje społeczne, takie jak „Ældre Sagen” (Stowarzyszenie Osób Starszych), biją na alarm, obawiając się wykluczenia cyfrowego seniorów, dla których obsługa aplikacji to bariera nie do przebycia.
Listonosz płakał, jak odchodził?
Transformacja ma też swoją ciemną stronę – ludzkie dramaty. PostNord, rezygnując z usług listowych, zredukuje zatrudnienie o około 1500 osób. Dla wielu z nich, często urzędników z wieloletnim stażem, to koniec świata, jaki znali.
– Cóż, dla nas, osób pracujących w sektorze pocztowym, to oczywiście smutna wiadomość, że od przyszłego roku wszyscy stracimy pracę – mówi Interii Rasmus Krag Jacobsen, listonosz i przedstawiciel związku zawodowego 3F. – Mieliśmy jednak trochę czasu, żeby się z tym oswoić i myślę, że zdążyliśmy już to zaakceptować. Mimo to, sytuacja pozostaje oczywiście trudna.
Choć DAO przejmuje rynek, nie przejmuje automatycznie pracowników. Związki zawodowe głośno krytykują model pracy u nowego operatora. O ile w PostNord praca odbywała się w standardowych godzinach, na etacie i z zapleczem socjalnym, o tyle DAO opiera się w dużej mierze na pracy w nocy, często w modelu gig-economy, co związkowcy nazywają wprost „dumpingiem socjalnym”.
– Tylko nieliczni pracownicy PostNord zdecydowali się ubiegać o pracę u nas. Myślę, że wynika to ze specyficznych godzin pracy – większość naszych zadań wykonujemy po zmroku, wieczorami i w nocy – przyznaje Interii szef DAO, Hans Peter Nissen.
Praca kuriera DAO bywa też niebezpieczna. Związki zawodowe raportują o przypadkach skrajnego przemęczenia kierowców, którzy muszą dostarczyć prasę i paczki przed 7:00 rano, oraz o inwazyjnym systemie monitorowania GPS, który karze za każde, nawet najmniejsze opóźnienie.
Poczta stawia na paczkomaty i e-commerce
Dlaczego państwo pozwoliło na upadek tak kluczowej usługi? Duńskie Ministerstwo Transportu wyszło z założenia, że rynek sam się wyreguluje. PostNord, uwolniony od deficytowych listów, ma zamiar skupić się na tym, co przynosi zyski – czyli na paczkach.
– Duńczycy są społeczeństwem bardzo zaawansowanym cyfrowo i chętnie kupują online – tłumaczy portalowi Interia.plIsabella Beck Jørgensen. – Obsługujemy obecnie rekordową liczbę paczek, a z miesiąca na miesiąc odnotowujemy kolejne wzrosty. Handel elektroniczny w Skandynawii rozwija się niezwykle dynamicznie. Dziś niemal każdy ma smartfona, a kupowanie ubrań, elektroniki czy kosmetyków przez internet stało się dla Duńczyków czymś zupełnie naturalnym.
PostNord przechodzi więc transformację z urzędu w firmę logistyczną dla e-commerce, rzucając wyzwanie globalnym gigantom kurierskim.
Austriacki ślad w duńskiej kopercie
Na koniec tej rewolucji czeka nas jeszcze jedna ciekawostka, która może zaskoczyć odbiorców listów z Danii. Globalizacja rynku pocztowego sprawia, że granice zacierają się w najmniej oczekiwanych momentach. Listy, który docierać będą do nas z Danii, będą miały pieczątkę poczty austriackiej. Wynika to ze skomplikowanych umów międzynarodowych i faktu, że DAO, jako firma prywatna, musi korzystać z partnerstw, by obsłużyć wysyłkę poza granice kraju. Tym samym list wysłany z Kopenhagi do Warszawy może przebyć długą i nieoczywistą drogę logistyczną. Najpierw trafi do Austrii i to właśnie tamtejsza poczta zajmie się wysyłką listów do innych państw.
Eksperyment, który rozpocznie się w Danii w 2026 roku, będzie pilnie obserwowany przez całą Europę. Czy całkowita prywatyzacja usług listowych i oparcie ich na nocnej dystrybucji gazet to przyszłość, czy może krok za daleko w optymalizacji kosztów? Jedno jest pewne – stary, dobry listonosz z pękatą torbą odchodzi do lamusa, a jego miejsce zajmuje algorytm, aplikacja i nocny kurier.
Z Danii dla Interii Tomasz Lejman












