O upadku samolotu do wody zawiadomił służby świadek, który natychmiast zadzwonił na numer alarmowy. Do zdarzenia doszło w poniedziałek u wybrzeży Rancho Palos Verdes w stanie Kalifornia.
Pies przepłynął z właścicielem kilkaset metrów
Na wezwanie zareagowali ratownicy z zespołu pogotowia ratunkowego szeryfa Air Rescue 5 oraz dyżurni Departamentu Szeryfa Hrabstwa w Los Angeles. Zanim rozpoczęli interwencję, okazało się, że pilot i towarzyszący mu szczeniak przeżyli katastrofę i samodzielnie dopłynęli do jednego z brzegów.
Według wyliczeń ratowników, aby się uratować, musieli przepłynąć około 200 metrów. Na ląd wyszli w pobliżu Trump National Golf Club Los Angeles, gdzie czekała ju na nich ekipa ratunkowa.
Samolot rozbił się u wybrzeży Kalifornii
Mężczyzna pilotował mały, jednosilnikowy samolot – model Piper PA-32 Cherokee Six. Pilot i pies wyszli z katastrofy bez szwanku. Maszyna zatonęła jednak w Oceanie Spokojnym.
Samolot wyprodukowany w 1981 roku uległ wypadkowi, według Federalnej Administracji Lotnictwa, za sprawą problemów z silnikiem. „Pilot i jego pies cudem przeżyli” – komentuje „New York Post”, który poinformował o tym zdarzeniu.
Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage – polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!