Po kilku miesiącach obradowania Państwowa Komisja Wyborcza podjęła w ubiegły czwartek decyzję o odrzuceniu sprawozdania finansowego i obcięciu dotacji – a w perspektywie możliwie i trzyletniej subwencji – partii. Sumuje się to na kwotę od 10 do nawet 90 mln złotych.
Prawo i Sprawiedliwość szuka pieniędzy
Dla partii, która szykuje się do kampanii prezydenckiej, a na karku ma kilkunastomilionowy kredyt zaciągnięty na poczet poprzednich kampanii, to niemały cios. – My będziemy walczyli – zapewnił w pod koniec zeszłego tygodnia Jarosław Kaczyński. – Ale potrzebujemy w tej chwili pomocy finansowej ze strony społeczeństwa – dodał.
– Apeluję do wszystkich patriotów, do wszystkich, którzy nas poparli w ostatnich wyborach, o nawet niewielkie sumy – nawoływał prezes Prawa i Sprawiedliwości. A ludzie wysłuchali. Już w poniedziałek na koncie partii znajdować się miało blisko 3 mln złotych.
Poza obywatelami do wpłat wezwani – a nawet zobowiązani – zostali zarówno polscy, jak i europejscy parlamentarzyści. Ci pierwsi wpłacać mają comiesięcznie co najmniej tysiąc złotych, Ci drudzy 5 tys. złotych. W skali roku da to przypadające na osobę kwoty od 12 do 60 tys. złotych.
Daniel Obajtek zapowiada złamanie prawa?
Pytamy o temat wpłat Daniel Obajtek, złożył zaskakującą deklarację. – W tym roku wpłaciłem na PiS już 100 tys. złotych, to było w połowie maja. Jak będzie trzeba to wpłacę więcej jeszcze w tym roku niż te 5 tys. złotych wymaganego, żeby prezes nie musiał płacić – zapowiedział polityk w rozmowie z Super Expressem.
I faktycznie w tym roku Daniel Obajtek wpłacił 100 tys. złotych, ale jest pewna różnica. Ta kwota powędrowała na poczet kampanii wyborczej, kiedy polityk startował w wyborach do Parlamentu Europejskiego, a nie na cele statutowe partii, jak mają teraz być wpłacane dotacje od parlamentarzystów.
Choć różnica zdaje się być niewielka, dla prawa jest duża. Maksymalna kwota wpłat dla kandydatów wyborczych wynosi 45-krotność pensji minimalnej brutto, podczas gdy maksymalna kwota na cele statutowe wynosi trzy razy mniej – 15-krotność takiej pensji. W tym roku limit wpłat dla kandydatów wynosi nieco ponad 192 tys. złotych, a na cele statutowe nieco ponad 64 tys. złotych.
– Trzeba być solidarnym, więc jeśli będzie trzeba to i za pana prezesa zapłacę. Zawsze poczuwałem się w obowiązku, aby płacić na PiS i tak też będzie i teraz – tłumaczy periodykowi Obajtek. Jeśli jednak zdecydował się wpłacić w przyszłym roku większą kwotę, niż ta ustalona na podstawie 15-krotności minimalnego wynagrodzenia, po pierwsze byłoby to niezgodne z prawem, a po drugie bezsensowne – nadwyżka wpłaty trafia na rachunek Skarbu Państwa.