26 września to czwarty dzień wizyty Radosława Sikorskiego w Nowym Jorku. Tego dnia szef MSZ spotkał się z przedstawicielami American Jewish Committee w Konsulacie Generalnym Rzeczypospolitej Polskiej. W trakcie rozmów poruszony został temat obecnej sytuacji w Strefie Gazy.

Jak przypomina PAP, w piątek i sobotę kierownik resortu spraw zagranicznych miał zawitać do Michigan. Sytuacja w kraju zweryfikowała jednak te plany.

Minister Sikorski nie spotka się z Polonią w Michigan?

Polska Agencja Prasowa skontaktowała się z rzeczniczką ambasady RP w Waszyngtonie – Katarzyną Rybką-Iwańską – która przekazała, że wizyta szefa MSZ w Stanach Zjednoczonych potrwa krócej, niż planowano. Wszystko z powodu pilnego posiedzenia rządu ws. powodzi.

Informacje te potwierdził także resort spraw zagranicznych. PAP przypomina, że w Michigan Sikorski miał spotkać się z Polonią, a także m.in. odwiedzić siedzibę koncernu produkującego amerykańskie czołgi Abrams (czyli General Dynamics Land Systems).

Miał też zachęcać osoby, które zamierzają wziąć udział w listopadowych wyborach prezydenckich w USA, by głosowały na polityka, który popiera Pakt Północnoatlantycki.

Sikorski wypunktował rosyjskiego ambasadora

24 września szef MSZ przemówił w trakcie debaty Rady Bezpieczeństwa Organizacji Narodów Zjednoczonych. Media (polskie i zagraniczne) były pod wrażeniem słów, które padły z ust Sikorskiego. Odnosiły się do wcześniejszej wypowiedzi Wasilija Nebenzi’ego.

– W Polsce mieszkam trzy kilometry od Potulic, miejsca byłego nazistowskiego obozu filtracyjnego z czasów II wojny światowej. Jest znany z tego, że uwięziono tam tysiące dzieci z Polski i Związku Radzieckiego, z okolic Smoleńska i Witebska. Do 800 z tych dzieci zginęło, a tysiące przetransportowano na Zachód. (…) Czym ich działania wobec porwanych ukraińskich różnią się od tego, co niemieccy naziści robili z polskimi i rosyjskimi dziećmi? – pytał przedstawiciela Rosji Sikorski.

Udział
© 2024 Wiadomości. Wszelkie prawa zastrzeżone.