W ostatnim czasie media obiegają informacje o wypadkach drogowych, nierzadko ze skutkiem śmiertelnym. Często podejrzani o spowodowanie takich wypadków mają na swoim koncie sądowy zakaz prowadzenia pojazdów. Tak było między innymi w przypadku Łukasza Ż., który miał aż pięć takich sądowych zakazów. Jest on podejrzany o spowodowanie śmiertelnego wypadku na Trasie Łazienkowskiej w Warszawie. W środę z kolei doszło do potrącenia pieszego na warszawskiej Woli. Sprawca uciekł z miejsca zdarzenia. Nieoficjalne doniesienia mówią o tym, że może za nim stać mężczyzna, który cztery lata temu spowodował tragiczny wypadek na moście Grota-Roweckiego, kiedy kierowany przez niego pojazd przebił przez bariery i spadł z wiaduktu. W wyniku wypadku na 40 pasażerów jedna osoba zginęła, a 22 zostało rannych. Sąd nieprawomocnym wyrokiem skazał go na siedem lat więzienia i wymierzył dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów. Takich przypadków jest niestety wiele. Czy polski system prawny jest wobec nich bezradny?

Zobacz wideo Akcja policji w Al. Jerozolimskich. „Dawaj, dawaj na bombach! Wyciągamy ich”

Ekspert: Nie mamy żadnego nadzoru nad ludźmi z sądowym zakazem prowadzenia pojazdów

Rozmawialiśmy na ten temat z ekspertem ds. bezpieczeństwa ruchu drogowego i redaktorem naczelnym portalu brd24.pl Łukaszem Zboralskim. – Ludzie, którzy mają wiele zakazów sądowych i jeżdżą po drogach to problem znany i nagłaśniany w Polsce od wielu lat, między innymi przeze mnie. W Polsce nie mamy żadnego nadzoru nad monitorowaniem ludzi, którzy dostali już sądowy zakaz prowadzenia pojazdów. Teraz słyszymy, że międzyresortowy zespół pracuje nad zaostrzeniem prawa wobec piratów drogowych i będzie starał się to w jakiś sposób rozwiązać. Jest mowa o tym, że będą próbowali wprowadzić pewnego rodzaju monitoring nad takimi kierowcami – mówi ekspert.

Jak zaznacza, jest także inna, problematyczna kwestia. – Moim zdaniem mamy problem z sędziami – z wysokością kar i reakcją nad łamaniem sądowych zakazów prowadzenia pojazdów. Część środowiska sędziowskiego przyznaje, że potrzebują zmiany podejścia. Być może potrzebują od ustawodawcy wyższych widełek kar w tych sprawach. Pojawia się coraz więcej głosów, że już pierwsze złamanie sądowego zakazu prowadzenia pojazdu powinno wiązać się z surowymi konsekwencjami. W tym przypadku sêdziowie mogą wysłać kogoś do więzienia nawet na pięć lat. Zwykle jednak tego nie robią, nawet przy drugim złamanym zakazie. Albo więc sędziowie zmienią swoje podejście i zaczną pokazywać, że już pierwsze złamanie sądowego zakazu wiąże się z dużą karą, albo będziemy musieli wprowadzić regulacje, które na przykład podwyższą progi izolacji za tego rodzaju przestępstwo – podkreśla Zboralski.

W Polsce ciężko o wzmożone kontrole drogowe. Zboralski: Mamy ogromny niedobór policjantów

Jako przykład efektywnego rozwiązania podaje konfiskatę pojazdów, która „bardzo pomogła systemowi” w przypadku osób nietrzeźwych za kierownicą. – Patrząc na statystyki wypadków śmiertelnych z udziałem pijanych kierowców, spadły one o 30 proc. w tym roku do września. Trzeba myśleć nad następnymi narzędziami, ale propozycje są na horyzoncie – dodaje.

A czy pomogłyby nasilone kontrole drogowe? – Wiemy, że mamy ogromny niedobór policjantów na drogach. W samej Warszawie brakuje aż 2,5 tysiąca funkcjonariuszy. Nie mamy do tego zasobów. To bardzo trudne w obecnym stanie kadrowym, ciężko jest nawet o „normalne” kontrole drogowe. Natomiast pojawia się pomysł, który proponowałem i wiem, że omawia go zespół międzyresortowy, czyli uruchomienie technologii, którą już mamy dostępną. Dzisiaj fotoradary i inne urządzenia rejestrujące potrafią rozpoznawać tablice rejestracyjne, model i markę pojazdów, potrafią odszukać w³a¶ciciela pojazdu. Moim zdaniem nie ma żadnego przeciwskazania, aby te kamery wykrywały samochód zarejestrowany na osobę, która ma orzeczony zakaz prowadzenia pojazdów. To by było bardzo szybkie wskazanie do kontroli – zaznacza dziennikarz.

Udział
© 2024 Wiadomości. Wszelkie prawa zastrzeżone.