Co się dzieje: Szef gabinetu prezydenta Marcin Mastalerek w rozmowie z RMF24 stwierdził, że premier Donald Tusk powinien być obecny na spotkaniu w Berlinie ws. Ukrainy. – Tusk miał rozgrywać wszystkich w UE, a sam został ograny – oświadczył Mastalerek. – Po co mają go zapraszać, jak mogą mu powiedzieć, co ma robić. Donald Tusk prowadzi politykę proniemiecką – dodał.
Jakie jest tło: W piątek 18 października odbyło się czterostronne spotkanie przedstawicieli USA, Niemiec, Francji i Wielkiej Brytanii. W Berlinie z kanclerzem Olafem Scholzem spotkali się Joe Biden, Emmanuel Macron oraz Keir Starmer. Tematami rozmów były możliwości zakończenia wojny Rosji przeciwko Ukrainie oraz sytuacja na Bliskim Wschodzie.
„Polska się nie liczy”: Nieobecność Tuska na spotkaniu skomentował także Piotr Gliński. – Wszyscy wiemy, że Tusk doszedł do władzy dzięki wielkiemu wsparciu UE i przede wszystkim Niemiec. Są partią zewnętrzną, są partią proniemiecką. (…) Scholz nie zaprosił Tuska do Berlina, bo Polska się nie liczy w tej chwili w polityce zagranicznej, ponieważ nie jest suwerennym podmiotem, który walczyłby o swoje własne interesy i racje – powiedział w Radiu ZET.
Czy Niemcy popełniły błąd?: W obronie premiera stanął minister do spraw europejskich Adam Szłapka. Polityk stwierdził, że organizatorzy w kwestii nieobecności na spotkaniu Polski popełnili błąd. Przyznał, że to powszechna opinia. – Wygląda to na dość duży chaos i dość duży bałagan, brak głębszego przemyślenia tej sprawy – powiedział. W kwestii teorii jakoby nieobecność Tuska miałaby być osobistym sprzeciwem kanclerza Niemiec, oświadczył, że byłaby to nierozważna decyzja. – Gdyby to była prawda, to to jest szczególny błąd – powiedział w poniedziałkowym (21 października) programie „Rozmowy Piaseckiego”.
Więcej: Przeczytaj także o pierwszym roku od zwycięstwa nad PiS w artykule „’Polacy, nic się nie stało’. Rok po wyborach premier podziękował krytykom za komplementy”.
Źródła: RMF24, Radio ZET, TVN24