Polskie stacje telewizyjne i portale informacyjne od kilku dni w różnych kontekstach omawiają temat oburzającego produktu – alkotubek – które wycofano przedwczoraj z rynku.
Saszetki zawierające etanol dziennikarze Telewizji Republika przedstawić postanowili w kontekście politycznym. Aleksandra Prorok w programie „Piachem w tryby”, argumentując teorię o „spisku”, przypomniała widzom o innym produkcie – dopalaczach – o których większość osób już zapomniała.
„Premier Tusk akurat rządzi i zawsze są jakieś problemy”
Dziennikarka Republiki stwierdziła, że oburzenie, jakie wywołał produkt z etanolem, to jedynie „temat zastępczy”. – Bo jakby to było, premier [Donald] Tusk akurat rządzi i zawsze są jakieś problemy. Najpierw były dopalacze, teraz są alkotubki. Zawsze trafia na taki trudny czas, gdzie musi rozwiązywać wielkie problemy – powiedziała.
Jak oceniła, „to takie mydlenie oczu obywatelom”.
Swoje „trzy grosze” dorzucił też Adrian Borecki, podczas programu „Przyjaciele Republiki”. Zapytał widzów, czy wcześniej, zanim wybuchła afera, słyszeli cokolwiek o słynnych dziś alkotubkach. – Dopóki ten temat nie został tak głośno poruszony przez rząd, to ja nie słyszałem – stwierdził. – I tak to się, drodzy państwo, robi – skwitował dziennikarz.
To koniec alkotubek. Firma wycofała kontrowersyjne produkty z rynku
Przypomnijmy – producent opublikował 1 października oświadczenie, w którym poinformował, że „o niezwłocznym wycofaniu całej partii produktów z rynku i natychmiastowym wstrzymaniu produkcji”. „Żałujemy, że produkt Voodoo Monkey, pomimo że został wyprodukowany i oznaczony zgodnie z obowiązującymi przepisami, wzbudził negatywne i niezamierzone skojarzenia” – stwierdzono w komunikacie, zacytowanym przez portal Money.
O wycofaniu produktu decyzję podjął zarząd spółki OLV. Firma „przeprosiła” również „za zaistniałą sytuację”.