We wtorek 3 września doszło do potężnego ataku na miasto Połtawa we wschodniej Ukrainie. Rosjanie wystrzelili w jego kierunku dwa pociski balistyczne. Według doniesień pociski uderzyły w placówkę oświatową i pobliski szpital. Także jeden z budynków Instytutu Łączności uległ częściowemu zniszczeniu.

Zobacz wideo Za ten fatalny błąd Amerykanów Ukraińcy musieli słono zapłacić

Atak na Połtawę. Nieoficjalnie: W miejscu uderzenia rakiet przebywało wielu ukraińskich żołnierzy

Z najnowszych informacji przekazanych przez rzecznika ukraińskiego Ministerstwa Obrony wynika, że liczba ofiar wzrosła do 49, a 219 osób zostało rannych. Z kolei gubernator obwodu połtawskiego Philip Pronin przekazał, że „według wstępnych informacji pod gruzami może znajdować się jeszcze nawet 18 osób”. „Grupy poszukiwawcze są na miejscu. Dziesięć budynków mieszkalnych zostało uszkodzonych” – podkreślił urzędnik.

Według nieoficjalnych informacji przynajmniej część ofiar rosyjskiego ataku rakietowego to ukraińscy wojskowi. Z doniesień przekazanych między innymi przez ukraińskiego dziennikarza Jurija Butusowa wynika, że w miejscu uderzenia rakiet przebywało wielu wojskowych, o czym mogła się dowiedzieć strona rosyjska.

Jak podało BBC, rosyjskie prowojenne kanały w serwisie Telegram donoszą, że atak uderzył w wojskowe centrum szkoleniowe, a ofiarami byli kadeci. Inny kanał podał, że „w wyniku ataku wyeliminowano cennych specjalistów ds. komunikacji i wojny elektronicznej”. „Mówi się, że specjalistów tych trudno jest szybko zastąpić, ponieważ wymagają oni długiego szkolenia” – czytamy. Brytyjska stacja podkreśliła także, że do tej pory Połtawa nie została jeszcze tak intensywnie zaatakowana.

Mieszkanka Połtawy: Naszym jedynym wyjściem było siedzieć i czekać

W związku z atakiem w mieście ogłoszono trzydniową żałobę. Mieszkańcy Połtawy w rozmowie z BBC opowiedzieli, że rozpoczął się alarm przeciwlotniczy i wkrótce doszło do dwóch eksplozji. – Od razu pobiegliśmy z dzieckiem do łazienki – powiedziała jedna z kobiet i dodała, że w promieniu ich domu nie ma żadnego schronu przeciwbombowego. 

– To było naprawdę przerażające. Nieopodal miejsca uderzenia rakiety jest dom, wszystko wyleciało w powietrze, wszystkie okna. W naszym domu nie mamy piwnicy. Więc naszym jedynym wyjściem było siedzieć i czekać – powiedziała z kolei pani Anastazja.

Udział
© 2024 Wiadomości. Wszelkie prawa zastrzeżone.