W miniony poniedziałek (25 marca) w gmachu Ministerstwa Zdrowia spotkali się Rzecznik Praw Pacjenta Bartłomiej Chmielowiec, przedstawiciele Polskiego Towarzystwa Ginekologów i Położników, Narodowego Funduszu Zdrowia oraz aktywistki z organizacji Aborcji bez Granic. Dyskutowali oni nt. wytycznych dla lekarzy dot. aborcji w przypadku zagrożenia zdrowia i życia kobiety. 

Zobacz wideo
Grzegorz Schetyna: Jestem za legalną aborcją do 12 tygodnia ciąży

Awantura na spotkaniu ws. aborcji. „To nielegalne”

W spotkaniu brała udział również Natalia Broniarczyk z Aborcyjnego Dream Teamu, która zrelacjonowała jego przebieg w rozmowie z OKO.press. Rzecznik Praw Pacjenta uznał bowiem, że rekomendacje Polskiego Towarzystwa Ginekologów i Położnych zawierają błędy i nie można ich zaakceptować, bo jawnie łamią prawa pacjentek. Chodzi o sytuację, kiedy pacjentka zgłasza się do szpitala ze skierowaniem od lekarza na zabieg aborcji. PTGiP rekomenduje, aby w takich sytuacjach najpierw wyczerpać „całą ścieżkę terapeutyczną”. To budzi sprzeciw Bartłomieja Chmielowca. – Prawo nie wymaga od lekarzy takiego działania. To nielegalne zalecenia. Jeżeli pacjentka zgłasza się do szpitala z zaświadczeniem od specjalisty do wykonania aborcji, to lekarz powinien aborcję wykonać. Nie musi proponować innych metod leczenia – uważa Rzecznik Praw Pacjenta.

OKO.press podkreśla, że w czasie spotkania na tę uwagę zareagował prezes Polskiego Towarzystwa Ginekologów i Położników prof. dr hab. n. med. Piotr Sieroszewski, który zapewnił, że chciałby, aby sytuacja, która nastąpiła po 2020 roku, się „znormalizowała”. Dokładniej chodzi o efekt mrożący orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego ws. aborcji. Przypomnijmy, że wiele mediów, w tym OKO.press, donosiło po nim, że niektórzy lekarze odmawiali przeprowadzania zabiegu, obawiając się odpowiedzialności karnej. Na spotkaniu przedstawiciele PTGiP mieli twierdzić również, że „skierowanie od lekarza specjalisty można 'kupić za 59,90 zł w tak zwanym konsultomacie internetowym’. A lekarz, który wykonuje zabieg, musi mieć pewność, że przesłanka do aborcji rzeczywiście istnieje i jest zasadna”. Portal zaznacza, że właśnie wtedy na spotkaniu wybuchła awantura. Siedzącą na sali psychiatrkę oburzyło, że można zakładać, że pacjentki, które zgłaszają się do szpitali z zaświadczeniem od specjalisty, oszukują.

– Konsultacje powinny zostać. Bo lekarze nie mają obowiązku wierzyć pacjentce, która przychodzi z zaświadczeniem od specjalisty. Takie zaświadczenie można sobie kupić. Dlatego potrzebują konsultacji z innym lekarzem przed wykonaniem aborcji – twierdzili przedstawiciele Polskiego Towarzystwa Ginekologów i Położników. – Jak mamy wam ufać, jeżeli nie ufacie kobietom, które przychodzą do was po pomoc? – pytały ich aktywistki.

Kłótnia w ministerstwie. „Zmiana prawa nie wystarczy. Musi zmienić się myślenie”

W rozmowie z OKO.press Natalia Broniarczyk podkreśliła, że była zdumiona wystąpieniem prezesa Polskiego Towarzystwa Ginekologów i Położnych. – Nagle prawo jest niejasne. Znika dobro pacjentki. Tłumaczyłyśmy, że przecież to pacjentka jest w ciąży, to jej zdrowie i życie jest zagrożone. A od lekarzy usłyszałyśmy, że „teraz pacjentka może sobie zaświadczenie na aborcję kupić w internetowym konsultomacie” – powiedziała. – Zmiana prawa nie wystarczy. Musi zmienić się myślenie. W trakcie naszych wypowiedzi na twarzach lekarzy z PTGiP pojawiał się uśmiech. Przywoływałyśmy ich do porządku. Mówiłyśmy, że to nie jest śmieszne – dodała. – Rzecznik Praw Pacjenta chciał się tez dowiedzieć, dlaczego w wytycznych PTGiP są stare metody leczenia, takie jak łyżeczkowanie i cewnik Foleya. Bo jeżeli WHO odradza łyżeczkowanie, to skąd to sięganie po te metody przez PTGiP. Trudno było jednak uzyskać konkretną odpowiedź na to pytanie – zaznaczyła działaczka Aborcyjnego Dream Teamu.

W trakcie spotkania Natalia Broniarczyk mówiła z kolei, że „przedstawicielom PTGiP wydaje się, że kobiety w niechcianych ciążach czekają, aż się dogadamy”. – Ale to się dzieje. 130 kobiet dziennie przyjmuje tabletki aborcyjne. Od co najmniej 17 lat tabletki aborcyjne są wysyłane do Polski i żadna kobieta, której pomagałyśmy, nie zmarła. Kobiety umierają za to w szpitalach. Mamy jedną sytuację zgonu kobiety, która była w kontakcie z Aborcją bez Granic. Miała ustawione dwa zabiegi aborcji w Anglii. Ale je odwołała, bo lekarz w szpitalu powiedział, że jej pomoże. 17 godzin później nie żyła – podkreśliła.

Obecnie w Sejmie są projekty dotyczące aborcji autorstwa KO, Lewicy i Trzeciej Drogi. Dwa pierwsze kluby proponują, aby przerywanie ciąży było możliwe do 12. tygodnia bez podawania przyczyn. Trzecia Droga chce, aby aborcja była możliwa w przypadku wykrycia nieodwracalnych wad płodu. Lewica wnioskowała, aby projekty zostały rozpatrzone już na tym posiedzeniu. Marszałek zapowiedział, że Sejm zajmie się nimi 11 kwietnia, czyli po wyborach samorządowych.

***

Udział
© 2024 Wiadomości. Wszelkie prawa zastrzeżone.