Gdyby zapytać Polaków, co wpływa na magiczną atmosferę świąt Bożego Narodzenia, wielu odpowiedziałoby, że zimowa, śnieżna sceneria za oknem. Widok ten w ostatnich latach staje się coraz rzadszy, a w związku z ocieplającym się klimatem prawdopodobieństwo śnieżnych świąt maleje także w przyszłości, choć – jak podkreślają specjaliści – nie znika.

Zima w Polsce. Coraz cieplej

– W ostatnich kilkudziesięciu latach w Polsce zimą występuje silny trend wzrostowy temperatury powietrza. Wynosi średnio około 0,4 stopnia C. na dziesięć lat. W związku z tym w przyszłości śniegu i mroźnych dni będzie mniej, co już faktycznie obserwujemy – mówi Interii klimatolog z Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej Państwowego Instytutu Badawczego dr Dawid Biernacik.

Od lat maleje też liczba dni z pokrywą śnieżną oraz jej grubość, natomiast opady śniegu wciąż mogą mieć miejsce. W Wigilię w 2021 roku śnieg intensywnie padał na północy Polski. – W efekcie w Boże Narodzenie notowano 20 cm białego puchu. Sam jestem z Gdyni i pamiętam, że mieliśmy wtedy białe święta – wspomina.

W pozostałych częściach kraju pogoda nie była tak łaskawa. Od lat nie było też świąt, podczas których śnieg pokryłby całą Polskę.

– Co smutniejsze, jeżeli ktoś czeka na białe święta, to zdecydowana większość globalnych scenariuszy zmian warunków klimatycznych przewiduje dalsze ocieplanie sezonów zimowych oraz coraz mniejszą grubość i czas zalegania pokrywy śnieżnej. Więc statystycznie będziemy mieli coraz mniejsze szanse na białe święta – mówi ekspert.

Zimy w latach 60. „Potężne mrozy”

IMGW-PIB posiada szczegółowe dane na temat temperatur notowanych w Polsce od lat 50. XX wieku. Liczby wyraźnie pokazują, że najniższe temperatury powietrza w sezonie zimowym notowano w latach 60. Różnica w stosunku do aktualnej sytuacji pogodowej jest ogromna.

Najchłodniejszą zimę od czasów powojennych zaobserwowano w Polsce w 1963 roku. Średnia temperatura dla trzech miesięcy zimowych to minus 7,5 stopnia. W nocy mrozy musiały być potężne. Ogólnie w latach 60. zimy były szczególnie chłodne, natomiast w klasyfikacji termicznej uważano je za anomalnie chłodne. Tym samym było to odstępstwo od normy nawet w tamtych latach – wyjaśnia.

Dla porównania średnia temperatura dla zimy w sezonie 2023-2024 to plus 2,5 stopnia.

– Klimat na Ziemi systematycznie się ociepla, czego przejawem jest właśnie wzrost temperatury powietrza. Nie oznacza to jednak, że nie mogą wystąpić sezony chłodniejsze czy też śnieżne, a co za tym idzie białe święta – zaznacza ekspert.

Grudzień ociepla się najwolniej

Co więcej grudzień jest miesiącem, który charakteryzuje się znaczną zmiennością warunków termicznych i z trzech zimowych miesięcy ociepla się najwolniej.

W grudniu średni wzrost temperatury to 0,2 stopni C. na dziesięć lat. Dla porównania średni wzrost temperatury powietrza dla lutego to aż 0,6 stopni C. na dziesięć lat i jest to miesiąc, który w Polsce najszybciej się ociepla – mówi dr Dawid Biernacik.

Najcieplejsze grudnie w Polsce w historii pomiarów zanotowano już po wejściu w nowe tysiąclecie, kolejno w latach: 2006, 2015, 2019. – Średnia temperatura była najwyższa dla grudnia 2015 i wyniosła 4,5 stopnia C., w 2006 roku to 4,1 stopnia C., a w 2019 roku to 3,2 stopnia C. – wylicza klimatolog.

Z kolei najzimniejsze grudnie notowano w latach 60. oraz w 2010 roku. – W roku 1969 temperatura w grudniu wyniosła minus 7,5 stopnia. Natomiast w 2010 roku było to minus 5,2 – wskazuje.

Dlaczego w 2010 roku na tle ocieplającego się klimatu i coraz cieplejszych grudni zdarzył się jeden wyjątkowo zimny?

– Grudzień jest miesiącem bardzo zmiennym termicznie, kiedy to do Polski napływają różne masy powietrza, wszystko zależy od cyrkulacji powietrza. Najogólniej rzecz ujmując, w tym 2010 roku przeważała cyrkulacja ze wschodu, napływały do nas chłodne masy powietrza. Natomiast podczas typowej polskiej zimy, jakie występują w ostatnim czasie, dominuje cyrkulacja zachodnia, tzw. atlantycka i ona sprowadza do nas wilgotne, ciepłe masy powietrza – wyjaśnia.

Zimą z roku na rok spada w Polsce coraz mniej śniegu/FOT. LUKASZ KACZANOWSKI/POLSKA PRESS/East News

Polska w klimacie przejściowym

Przyczyny zmian w zimowej aurze szerzej objaśnia prof. Jacek Jania, geograf, badacz lodowców oraz lodów Arktyki.

– Proszę sobie wyobrazić nasz obszar na tle półkuli północnej z Arktyką. Po lewej, czyli zachodniej stronie mamy coraz cieplejszy Atlantyk, który dostarcza wodę na górę, a więc na północ do Oceanu Arktycznego. Okolice bieguna północnego stanowiły przez długi czas lodówkę, czyli źródło ochładzania otoczenia. Jeżeli popatrzymy teraz na kontynent europejski, to Polska znajduje się w klimacie przejściowym, pomiędzy klimatem oceanicznym, czyli spod wpływów cieplejszego i wilgotniejszego powietrza znad Atlantyku, a ogromnym kontynentem Euroazjatyckim – opowiada ekspert.

Jak tłumaczy, wskutek ogrzewania się Atlantyku ogrzewa się również Arktyka, a co za tym idzie, zanikają wielkie przestrzenie lodu morskiego.

Pogodowy zwrot. Tam już jesienią spada śnieg

Spójrzmy teraz na wschód, na północą Syberię, gdzie występuje biegun zimna – czyli punkt na jednej z półkul, gdzie odnotowano najniższą dla danej półkuli minimalną temperaturę powietrza – półkuli północnej.

– Z północnych wybrzeży Euroazji znika każdego lata wielki obszar lodu morskiego. To powoduje, że woda morska jest cieplejsza od powietrza, paruje i od co najmniej półtora dekady w północnej Syberii obfity śnieg spada już jesienią, co wcześniej nie miało miejsca. Biały śnieg odbija promieniowanie słoneczne. I okazuje się, że ten rejon z powodu śniegu ochładza się podczas zimy zdecydowanie bardziej niż w poprzednich latach. Można powiedzieć, że tam nie ma śladów ocieplenia klimatu zimą, a wręcz ochłodzenie. W skali globalnej ocieplenie jest ewidentne, ale nie na obszarze Syberii, która rządzi masami powietrza nad wieloma milionami kilometrów kwadratowych lądu – tłumaczy prof. Jacek Jania.

Polska znajduje się pomiędzy wspomnianymi regionami. W zależności od tego, które masy powietrza będą dominowały, Polacy mają szanse na śnieg w święta lub nie.

– Jeżeli przeważa napływ ciepłego powietrza znad Atlantyku, co jest częstsze, nie ma co liczyć na białe święta. Natomiast jeżeli wyż syberyjski rozwinie się odpowiednio mocno i nie wpuści do Polski ciepłego i wilgotnego powietrza, ale wychłodzi powierzchnię, a na to nadpłynie powietrze z Arktyki, które przyniesie opady, to wtedy mamy w Boże Narodzenie śnieg – mówi ekspert.

Dlaczego nie ma śniegu? Ekspert wskazuje paradoks

– Reasumując, będąc na pograniczu dwóch wielkich systemów atmosferycznych – oceanicznego nad Atlantykiem i kontynentalnego nad Azją, a przede wszystkim nad Syberią i Europą wschodnią otrzymujemy masy powietrza zależne od tej interakcji. Rządzi tym polarny prąd strumieniowy – czyli wir polarny – tłumaczy.

Wir polarny, meandrując pomiędzy nagrzaną wodą Atlantyku, a zimną Syberią, może spowodować, że podczas relatywnie ciepłego okresu zimowego, pojawi się nagły atak zimy. – Takie epizody mieliśmy w Polsce i mieć będziemy. Tak więc, paradoksalnie, wyraźnie ocieplanie Arktyki przynosi nam epizody mroźnej i śnieżnej zimy – zwraca uwagę prof. Jania.

Wyjaśnia, że głównym powodem zmiany w zimowej aurze jest ubytek lodu z arktycznej lodówki. – Ta lodówka zmienia się w kocioł, który miesza w pogodzie i klimacie – mówi.

Gdzie w przyszłości białe święta Bożego Narodzenia będą pewnikiem – pytamy ekspertów?

– W Europie największe szanse są w północnej części Skandynawii i Rosji – mówi dr Dawid Biernacik z IMGW-PIB.

Udział
© 2024 Wiadomości. Wszelkie prawa zastrzeżone.