Kontrowersyjna wypowiedź polityka padła podczas dyskusji z dziennikarzem Ionem Cristą, a jej fragmenty przytoczyła „Europejska Prawda”.
Podczas wywiadu Georgescu stwierdził, że świat się zmienia, a wraz z nim i granice państw. W jego wizji terytorium Ukrainy miałoby zostać podzielone między sąsiadów. – Gdzie wtedy będziemy my? Mamy interes w Północnej Bukowinie, Budziaku, Północnym Marmaroszu – wymieniał polityk. Jego zdaniem Lwów powinien przypaść Polsce, a część Ukrainy miałaby zostać „Małorosją”.
Na pytanie, czy faktycznie wierzy w podział Ukrainy, kandydat na prezydenta odpowiedział jednoznacznie: – Na sto procent tak będzie. Nie ma innej drogi. Ukraina to wymyślona państwowość, to była Ukraińska Socjalistyczna Republika Radziecka.
Może zostać prezydentem Rumunii. Ukrainę uznaje za „fikcyjną”
Georgescu, nieznany wcześniej szerszej publiczności polityk skrajnej prawicy, w listopadzie zwyciężył w pierwszej turze wyborów prezydenckich w Rumunii, która została później unieważniona przez Trybunał Konstytucyjny.
Kandydat na prezydenta od dawna prezentuje prorosyjskie poglądy – jak przypomina BBC, wcześniej zapowiadał m.in. całkowite wstrzymanie eksportu ukraińskiego zboża przez Rumunię oraz zakończenie wsparcia wojskowego dla Kijowa.
Polityk neguje oskarżenia o związki z Moskwą, mimo że rumuńskie służby opublikowały niedawno raport wskazujący na masową kampanię dezinformacyjną na jego korzyść, prowadzoną przez „aktora państwowego”. Rumuńska prokuratura wszczęła dochodzenie w tej sprawie.
Calin Georgescu i antyunijne postulaty
12 stycznia w stolicy kraju odbyły się protesty zwolenników integracji europejskiej, którzy obawiają się, że prezydentura Georgescu oznaczałaby zwrot w stronę Rosji.
Eksperci ostrzegają, że ewentualne zwycięstwo Georgescu mogłoby wpłynąć na osłabienie jedności UE i NATO w sprawie wsparcia dla Ukrainy. Jak zauważył politolog Marius Ghincea, cytowany przez Politico, sukces Georgescu jest efektem rosnącego niezadowolenia z rządzących elit oraz popularności populistycznych haseł w mediach społecznościowych. „Kryzys wywołany pandemią, inflacją i innymi, których Rumunia doświadczyła w ciągu ostatnich kilku lat, (…) zmniejszył zaufanie do establishmentu” – tłumaczy.
Ponowne wybory prezydenckie w Rumunii odbędą się w maju. Pierwsza tura jest planowana na 4 maja, druga będzie mieć miejsce dwa tygodnie później. Do tego czasu władzę w kraju sprawuje ustępujący prezydent Klaus Iohannis.
Źródła: Europejska Prawda, BBC, Politico, PAP