Chile ostro skręciło w prawo. Nowy prezydent: „Pinochet głosowałby na mnie”

Wygrał Kast czy przegrała opozycja?

Było jak w filmie, w którym od początku wiadomo, co się stanie. Ultrakonserwatywny lider Partii Republikańskiej zdobył 58,2 proc. głosów i łatwo pokonał Jeannette Jarę, oficjalną kandydatkę Partii Komunistycznej. To największy zwrot w prawo od powrotu do demokracji w 1990 roku i końca dyktatury Pinocheta naznaczonej poważnymi naruszeniami praw człowieka.

Jara, była minister pracy w rządzie ustępującego prezydenta Gabriela Borica, choć wspierana przez całą lewicę i centrolewicę, uzyskała najgorszy wynik od czasu transformacji demokratycznej. Pogrążyła ją niemożność zdystansowania się od niepopularnego rządu, którego była wiodącym członkiem oraz negatywne brzemię partii komunistycznej, postrzeganej jako ideologicznie sztywna i wierna zasadom epoki zimnej wojny. Choć nieznacznie wygrała pierwszą turę, Kast z łatwością przejął głosy pozostałych kandydatów prawicowych, którzy uzyskali zaskakująco dobre rezultaty. Wynik drugiej tury był praktycznie przesądzony.

– W ostatnich latach w Chile nieustannie dochodziło do politycznych przetasowań między centrolewicą a centroprawicą. Teraz nadszedł moment Kasta – był jedyną alternatywą, jaka pozostała na stole – mówi Rodrigo Pérez de Arce, badacz z Centrum Nauk Humanistycznych i Społecznych Uniwersytetu Rozwoju-Faro UDD w rozmowie z Gazeta.pl. – Wyborcy karzą establishment i szukają alternatyw, często w opozycji lub w siłach nietradycyjnych.

„Chile dało nam mandat; ludzie domagają się prawdziwych zmian, nie ma miejsca na żadne wymówki” – powiedział Kast w swoim pierwszym przemówieniu jako prezydent elekt.

’Negatywne postrzeganie Pinocheta wśród młodych zmalało’.Fot. REUTERS/Juan Gonzalez

Mniejsza waga ideologii

Na wyniku zaważyło też ponowne wprowadzenie w 2022 roku wyborów obowiązkowych. Ponad pięć milionów osób, które wcześniej wstrzymywały się od głosowania, poszło tym razem do urn. W dużej mierze dzięki nim Kast zdobył rekordowe poparcie ponad siedmiu milionów głosów – największe w historii.

– Jeśli przeanalizujemy głosy tych, którzy poszli na wybory z obawy przed karą pieniężną, to ich poparcie poszło w dużej mierze na rzecz Kasta – mówi Pérez.

Patricio Navia, profesor Uniwersytetu Nowojorskiego, Uniwersytetu Diego Portales (UDP) i dyrektor Obserwatorium Wyborczego UDP tłumaczy, że to nie są koniecznie wyborcy prawicowi. – Raczej elektorat dość wrażliwy na kwestie związane z porządkiem, bezpieczeństwem i problemami ekonomicznymi w życiu codziennym. Głosują częściej w reakcji na bieżące wydarzenia. Ogólnie rzecz biorąc, są niezadowoleni z klasy politycznej i chętniej wskazują na outsiderów, na kandydatów sprzeciwiających się politycznemu establishmentowi – mówi w rozmowie z Gazeta.pl.

Konstytucja? Niby tak, ale nie

Cofnijmy się w czasie do października 2019 roku – momentu Estallido, masowych protestów z żądaniem głębokich zmian w strukturach politycznych, społecznych i gospodarczych kraju, w tym przyjęcia nowej konstytucji. Z tego procesu wyłoniło się ponadpartyjne porozumienie w sprawie opracowania nowego projektu, którego Kast był zagorzałym przeciwnikiem.

W 2020 roku stanął w drugiej turze wyborów prezydenckich z Boriciem. I przegrał. – Boric, jego rząd i pierwsza konwencja konstytucyjna w tamtym czasie ucieleśniały możliwość przezwyciężenia kryzysu – wyjaśnia Pérez.

Ale wszystko to na krótko. Chile miało stać się przykładem dla świata, a nowy prezydent zaczął szybko wytyczać chilijską drogę do socjalizmu w myśl deklaracji: „Jeśli Chile było kolebką neoliberalizmu, będzie również jego grobowcem”. Nowa konstytucja została odrzucona we wrześniu 2022 roku przez prawie 62 proc. wyborców. – Rząd związał swój los i wiele sztandarowych projektów ustaw z sukcesem konwencji konstytucyjnej – mówi Pérez. – Niepowodzenie projektu po sześciu miesiącach jego kadencji oznaczało nieprzewidzianą porażkę wyborczą: rząd Borica został pozbawiony spójności politycznej.

Pałeczkę przejęła prawica. Ale jej projekt konstytucyjny, kierowany tym razem przez Partię Republikańską Kasta, odrzucono 55 proc. głosów w grudniu 2023 roku. – Klasa polityczna zdawała się mówić: „Damy wam magiczną pigułkę – nową konstytucję – i to rozwiąże wszystkie wasze problemy – przypomina Navia. I dodaje: – Było wręcz przeciwnie, dwa nieudane procesy konstytucyjne utrzymywały kraj w niepewności przez cztery lata.

Chile stanęło w miejscu. – Nie zaszły żadne znaczące strukturalne zmiany w zakresie emerytur, opieki zdrowotnej, edukacji, transportu, mieszkalnictwa ani polityki społecznej – opowiada Navia. Do tego doszły inne problemy – bardziej pilne i nagłe: bezpieczeństwo, migracje i bardzo powolne ożywienie gospodarcze. Nadszedł czas na zmiany. Nie chodzi o to, że Chilijczycy zwrócili się ku prawicy. To głos niezadowolenia ze status quo – podsumowuje ekspert.

Chilijczycy oczekują jednak szybkich działań. Pierwsze 100 dni będzie kluczowe.
Chilijczycy oczekują jednak szybkich działań. Pierwsze 100 dni będzie kluczowe.Fot. REUTERS/Juan Gonzalez

Cień Pinocheta

Ocena dwóch dekad dyktatury do dzisiaj dzieli chilijskie społeczeństwo. Jednak Kast wyróżnia się na tle dotychczasowych przywódców. W plebiscycie z 1988 roku w sprawie kontynuacji rządów Pinocheta wszyscy późniejsi chilijscy prezydenci poparli głosowanie na NIE. Ale nie Kast.

Ponad 30 lat od powrotu demokracji pinochetyzm nie zniknął. – Istnieje, to aktualne zjawisko. Nadal odgrywa rolę, choć marginalną, w naszej kulturze politycznej – zaznacza Rodrigo Pérez de Arce. Wciąż istnieje pinochetowski rdzeń. Wyniki i liczba głosów w tych wyborach pokazują, że co najmniej 15 proc. osób popiera Pinocheta – dodaje badacz. – Nikt nie głosowałby na Kaisera, gdyby nie popierał dyktatury.

Johannes Kaiser, zadeklarowany zwolennik Pinocheta, zajął czwarte miejsce w pierwszej turze, z bardzo dobrym wynikiem 13,94 proc. głosów. W lipcowym wywiadzie dla Mega oświadczył, że „bez wątpienia, absolutnie” poparłby kolejny zamach stanu, gdyby powtórzyły się okoliczności podobne do tych z 1973 roku. Nie jest w tym odosobniony: po raz pierwszy trzej główni prawicowi kandydaci na prezydenta bronili, z różnym natężeniem, dawnego reżimu.

Kast jest w istocie głową państwa najbliższą pinochetyzmowi od czasu upadku dyktatury. W wywiadzie dla radia Tele13 z 2017 roku stwierdził, że gdyby były Naczelny Dowódca Armii żył, „głosowałby na mnie”.

Gdy nadeszła demokracja 60 proc. obecnego chilijskiego elektoratu jeszcze się nie urodziło lub nie osiągnęło pełnoletności. Dla wielu młodych ludzi Pinochet kojarzy się mniej z łamaniem praw człowieka, a bardziej z porządkiem i stabilnością.

– To skojarzenie Pinocheta z porządkiem jest niezwykle silne i politycznie skuteczne – mówi Pérez. Młodzi przejmują się bardziej tym, co stało się pięć lat temu niż wydarzeniami sprzed 30 lat. Negatywne postrzeganie Pinocheta wśród młodych zmalało. To wyjaśnia, dlaczego Kast skoncentrował swoją kampanię na bezpieczeństwie.

Nowa normalność

Kast nie jest outsiderem. Przez ponad dekadę był radnym miejskim i kongresmenem. W prawicowej, założonej przez bliskiego współpracownika Pinocheta, Niezależnej Unii Demokratycznej (UDI), utrzymywał najbardziej konserwatywną linię. Otwarcie sprzeciwiał się reformom, które Kongres zaczął zatwierdzać w sprawie rozwodów, dystrybucji pigułki „dzień po”, aborcji i ustawy o małżeństwach osób tej samej płci.

W 2016 roku zerwał z UDI, oskarżając partię o postępowość i otwartość na prawa obywatelskie oraz o odrzucenie dziedzictwa dyktatury. Podczas gdy prawica pod wodzą byłego (i przyszłego) prezydenta Sebastiana Piñery dążyła do umiarkowania, Kast jawił się jako skazany na porażkę radykał.

Po raz pierwszy kandydował na prezydenta w 2017 roku jako kandydat niezależny, uzyskując zaledwie 8 proc. głosów. Ugruntował jednak swoją pozycję jako alternatywa dla tradycyjnej prawicy zdominowanej przez zwolenników Piñery. W wyborach prezydenckich w 2021 roku poszło mu już dużo lepiej. Wygrał pierwszą turę, zdobywając 28 proc. głosów, ale w drugiej uległ Boriciowi. Wtedy potrzebował poparcia bardziej umiarkowanego skrzydła partii Piñery. W tym roku je otrzymał.

'Chilijczycy nie porównują się do Peru czy Ekwadoru, ale do Chile sprzed kilku lat, gdzie czuli się bezpiecznie'.
’Chilijczycy nie porównują się do Peru czy Ekwadoru, ale do Chile sprzed kilku lat, gdzie czuli się bezpiecznie’.Fot. REUTERS/Rodrigo Garrido

Kast wyciągnął wnioski ze swojej porażki. Złagodził retorykę, spróbował poszerzyć bazę wyborców i odłożyć na bok „wojnę kulturową” oraz bardziej radykalne propozycje z przeszłości. Wspominany już Kaiser pośrednio mu w tym pomógł. Odegrał rolę Kasta sprzed kilku lat. To on był jeszcze bardziej radykalny, jeszcze bardziej na prawo, podczas gdy Kast mógł śmiało figurować jako kandydat bardziej konwencjonalny, opcja bardziej umiarkowana.

Zmienił się także kontekst międzynarodowy. Na tle liderów takich jak Trump, Milei, Bukele czy Bolsonaro, Kast nie był już dziwolągiem, tylko politykiem mainstreamowym. Zapytany w wywiadzie dla Channel 13 o program i wartości, Kasta jasno odpowiedział: „Nie zmieniłem swoich przekonań, ale potrafię rozpoznać dzisiejsze pilne potrzeby”. Wysłał jednoznaczny sygnał – jego misją jest rządzić.

Gospodarka, bezpieczeństwo i migracje

Kast doskonale rozpoznał źródła niezadowolenia społecznego i w trakcie kampanii zaproponował utworzenie „rządu nadzwyczajnego”, którego działania koncentrowałyby się na problemach nielegalnej imigracji, bezpieczeństwa i ożywienia gospodarczego.

Chile od dekady znajduje się w stagnacji: ze średniego wzrostu na poziomie 6 proc. w latach 90. spadł on do około 2 proc. – Z wyjątkiem drugiej kadencji Michelle Bachelet, rząd Boricia odnotował najniższy wzrost gospodarczy – mówi Pérez.

Kast zaproponował drastyczne cięcie wydatków publicznych o sześć miliardów dolarów w pierwszych 18 miesiącach rządów, lecz plan jest powszechnie krytykowany za swoją niejednoznaczność. Navia zgadza się: – To nie tylko niełatwe, ale i niepotrzebne. Deficyt musi zostać zmniejszony w perspektywie średnioterminowej, ale redukcja o sześć miliardów dolarów, co odpowiada prawie 2 proc. PKB, natychmiast doprowadziłaby do recesji. 

Navia zwraca uwagę, że nowy prezydent mówi też o redukcji biurokracji i odblokowaniu inwestycji, co eufemistycznie zwie się redukcją „nieproduktywnych wydatków” i „nadmiernego wydawania pozwoleń”. Aby pobudzić gospodarkę, musi eliminować regulacje, biurokrację – podkreśla Navia.

Problem numer jeden to bezpieczeństwo. Według sondażu Ipsos z października, 63 proc. dorosłych Chilijczyków wskazuje przestępczość i przemoc jako swoje największe zmartwienia. To więcej niż w Meksyku (59 proc.) czy Kolumbii (45 proc.), choć skala przestępstw jest niewspółmierna. Chile ma niskie wskaźniki zabójstw w porównaniu z resztą regionu, ale i tak podwoiły się one w ciągu dekady. Jednak Chilijczycy nie porównują się do Peru czy Ekwadoru, ale do Chile sprzed kilku lat, gdy czuli się bezpiecznie.

Chilijczycy żyją w strachu. Globalny raport Gallupa dotyczący bezpieczeństwa z 2025 roku umieścił Chile na szóstym miejscu wśród 144 krajów, w których ludzie czują się najmniej bezpiecznie, spacerując nocą po swoich dzielnicach. – Chilijczycy się boją i mówią: „Nie mogę wychodzić z domu. Demokracja musi gwarantować wolności, a najważniejszą wolnością jest swoboda poruszania się po mieście” – mówi Navia.

W Chile pojawiły się zorganizowane grupy przestępcze z innych części regionu, komórki wenezuelskiego gangu Tren de Aragua czy grupy przestępcze z Kolumbii, Peru i Ekwadoru. – To realny problem, Chile nie było w stanie skutecznie kontrolować swojej granicy – tłumaczy Pérez.

Według Krajowej Służby Migracyjnej w 2023 roku w Chile przebywało ponad 1,9 miliona migrantów –  zarówno udokumentowanych, jak i nieudokumentowanych. Jak zaznacza Navia, to, co historycznie było problemem rynku pracy, stało się teraz problemem bezpieczeństwa. Klasa polityczna przedstawia to nie jako problem ludzi przybywających do pracy, ale jako problem przestępców przybywających w celu popełniania przestępstw.

To woda na młyn dla Kasta. „Jedynym zwycięstwem, które będziemy świętować, będzie pokonanie zorganizowanej przestępczości i handlu narkotykami; prawdziwym zwycięstwem będzie zamknięcie granic dla nielegalnej imigracji” – powiedział po wygraniu pierwszej tury.

Problem polega na tym, że państwo musi być w stanie zidentyfikować i zlokalizować nielegalnych imigrantów. Aby móc deportować migrantów, najpierw trzeba ich znaleźć. A to – uważa ekspert – będzie znacznie trudniejsze. 

'Prawdziwym zwycięstwem będzie zamknięcie granic dla nielegalnej imigracji' - mówił Kast.
’Prawdziwym zwycięstwem będzie zamknięcie granic dla nielegalnej imigracji’ – mówił Kast.Fot. REUTERS/Juan Gonzalez

Bitwy w Kongresie

Plan jest, teraz trzeba go wykonać. Wybory do Kongresu odbyły się równolegle z pierwszą turą wyborów prezydenckich w listopadzie. W Izbie Deputowanych prawica zdobyła 76 ze 155 miejsc, o dwa miejsca za mało, aby mieć bezwzględną większość. W Senacie rozkład głosów wyniósł 25-25. Równowaga jest korzystna dla prawicy, ale niewystarczająca, aby przeprowadzić głębokie reformy bez politycznych kompromisów. Kast to rozumie. Po pierwszej turze spotkał się z rodziną zmarłego byłego prezydenta Sebastiána Piñery, w symbolicznym geście pojednania z tą częścią prawicy, od której się dystansował, a która jest teraz niezbędna do pracy w parlamencie.

Prawica nie ma jednak do końca wspólnych poglądów, co może być źródłem potencjalnych napięć. Bardziej skrajny sektor będzie najprawdopodobniej wywierał presję na kwestie społecznych wartości, podczas gdy konwencjonalna prawica może nie zaakceptować radykalizacji wojny kulturowej. Kluczowe będzie też stanowisko populistów pod wodzą Franco Parisiego, który w pierwszej turze otrzymał aż 20 proc. głosów i w parlamencie ma 14 deputowanych. – Jeśli Kastowi uda się złagodzić nastroje w bardziej radykalnych sektorach i skupić się na swoich priorytetach, może to być dobry rząd, a ludzie poprą go w nadchodzących latach – zastanawia się Pérez. I zwraca uwagę, że Chilijczycy oczekują jednak szybkich działań. – Pierwsze 100 dni będzie kluczowe: Kast musi wykazać się konkretnymi postępami w ograniczaniu przestępczości, aby złagodzić obawy społeczne. Musi pokazać, że sytuacja zmienia się na lepsze. Ludzie bardzo się boją – podkreśla badacz.

To będzie trudne. Kongres może być dość nieprzewidywalną przeciwwagą dla władzy prezydenckiej: słaba dyscyplina partyjna wymusi negocjacje z politykami, które nie trzymają się partyjnych nakazów. – Jest mniej dyscypliny partyjnej, dlatego politycy muszą być bardziej biegli w negocjacjach – podsumowuje Navas. – Martwi mnie to, że Kast może okazać się bardzo złym politykiem.

Udział