Jak informuje Newsweek, Polska zawarła umowę na szybkie dostarczenie 180 czołgów K2, z czego do tej pory otrzymano nieco ponad pięćdziesiąt sztuk. Kolejne 800 czołgów miało być produkowane w Polsce w ramach współpracy z koreańskim partnerem, co miało wzmocnić polski przemysł obronny.

Produkcja czołgów K2 w Polsce miała nie tylko zmniejszyć zależność od zagranicznych dostaw, ale także stworzyć miejsca pracy i zbudować sieć lokalnych dostawców. Koreańczycy przeprowadzili nawet analizę, aby ocenić, które polskie firmy mogłyby uczestniczyć w realizacji programu K2. Planowano, że w Polsce będą powstawać nie tylko elementy konstrukcyjne, ale także silniki i inne podzespoły.

Problemy i konflikty wewnątrz państwowych spółek

Niestety, realizacja tych ambitnych planów napotkała na szereg problemów. Polskie spółki państwowe, takie jak Wojskowe Zakłady Motoryzacyjne (WZM) w Poznaniu i Bumar Łabędy z Gliwic, nie mogą dojść do porozumienia w sprawie zasad współpracy. WZM posiada umowę na remontowanie niemieckich czołgów Leopard A5, podczas gdy Bumar Łabędy zmaga się z problemami finansowymi. Związki zawodowe wyrażają sprzeciw wobec wdrażania koreańskich norm jakościowych, które uważają za zbyt restrykcyjne.

Jak donoszą dziennikarze portalu Newsweek, te tarcia i brak jednomyślności mogą skutkować poważnymi opóźnieniami w realizacji programu K2. Anonimowy urzędnik z MON na łamach portalu Onet.pl zwraca uwagę na ryzyko związane z takimi działaniami, nazywając je działaniami z pogranicza sabotażu. Strona koreańska jest zdezorientowana i niepewna, czego może się spodziewać ze strony Polski.

Polska współpraca militarna z Koreą Południową

Plany współpracy polsko-koreańskiej sięgają czasów jeszcze sprzed rosyjskiej pełnoskalowej agresji na Ukrainę. Już w 2021 roku polski rząd rozpoczął poszukiwania nowych dostawców sprzętu wojskowego, zdając sobie sprawę z rosnącego zagrożenia ze strony Rosji. Wybór Korei jako partnera okazał się kontrowersyjny ze względu na odległość geograficzną i potencjalne problemy logistyczne.

Jak przekazują dziennikarze Newsweeka, mimo to, zakup średnich czołgów K2 wydawał się sensowny, zwłaszcza w kontekście mobilności i kosztów. W planach było także dostosowanie K2 do wymogów Wojska Polskiego, m.in. poprzez wyposażenie w polski pancerz reaktywny Pangolin i system zarządzania ogniem Topaz. W spolszczonej wersji czołg miał nosić nazwę Maczek i stać się eksportowym hitem.

Rząd rozważa niemiecką alternatywę?

Jak zauważa tygodnik Newsweek niepewność wokół umowy z Koreańczykami może skłonić polski rząd do poszukiwania innych opcji. Jedną z nich ma być współpraca z niemieckim koncernem Rheinmetall, producentem czołgów Leopard i nowego modelu KF51. Rheinmetall podpisał już umowę na produkcję KF51 na Węgrzech, co może być również dla Polski kuszącą alternatywą.

Jak donoszą dziennikarze Newsweeka, niektórzy wojskowi i urzędnicy uważają, że opóźnienia w realizacji umowy z Koreańczykami mogą być celowym działaniem, mającym na celu przetestowanie cierpliwości Korei i otwarcie drogi do współpracy z Niemcami. Problemy w relacjach polsko-koreańskich mogą również wykorzystać inne kraje, takie jak Rumunia, która również rozważa uruchomienie produkcji K2.

Jeśli Polska nie wykorzysta tej szansy, inne kraje mogą przejąć inicjatywę, a polski przemysł obronny straci unikalną okazję na rozwój. Dla bezpieczeństwa kraju i jego przyszłości kluczowe jest, aby decyzje były podejmowane w sposób przemyślany i efektywny, bez zbędnych opóźnień i wewnętrznych konfliktów. Na razie przyszłość polsko-koreańskiej współpracy stoi pod znakiem zapytania, a dalsze losy programu K2 będą zależały od kolejnych decyzji polskiego rządu.

Udział
© 2024 Wiadomości. Wszelkie prawa zastrzeżone.