– Prezydent Donald Trump powiedział jasno: Guantanamo jest miejscem dla najgorszych z najgorszych. To zaczyna się dziś – powiedziała Kristi Noem, sekretarz bezpieczeństwa krajowego Stanów Zjednoczonych. W styczniu Trump podpisał zarządzenie, zgodnie z którym do GITMO miało trafić nawet 30 tysięcy nieudokumentowanych migrantów. 

Więzienie Guantanamo na kubańskim wybrzeżu zakładano pospiesznie w bazie wojskowej po atakach terrorystycznych 11 września 2001 roku i ogłoszeniu przez George’a W. Busha „wojny z terroryzmem”. Ówczesny prezydent wydał rozkaz, który pozwalał na bezterminowe przetrzymywanie cudzoziemców bez stawiania im zarzutów i pozbawiając wsparcia prawnego. Administracja Busha przekonywała, że więźniom nie trzeba zapewniać ochrony wynikającej z amerykańskiej konstytucji, bo ta nie ma zastosowania poza terenem Stanów Zjednoczonych. Z kolei zapisy konwencji genewskich miały nie dotyczyć więźniów, których uznawano za nielegalnych bojowników, walczących z naruszeniem prawa wojennego. Sąd Najwyższy kilkakrotnie stwierdzał, że więźniowie mają prawo do sprawiedliwego procesu, a demokratyczny prezydenci zapowiadali zamknięcie Guantanamo.

Zobacz wideo Trump atakuje Unię Europejską i zapowiada kolejne cła

Amnesty International w raporcie z 2005 roku nazwało GITMO „Gułagiem naszych czasów, utrwalającym założenie, że ludzi można przetrzymywać bez uciekania się do środków prawnych”. Było to rok po orzeczeniu SN, który stwierdzał, że sprawy więźniów muszą zostać poddane kontroli sądowej, a jednak nie odbył się ani jeden proces. „Jeśli Guantanamo przywołuje obrazy sowieckich represji, 'więźniowie duchy’ – przetrzymywani w izolacji niezarejestrowani więźniowie – przypominają 'zaginięcia’, tak popularne w przeszłości wśród latynoskich dyktatorów” – pisano dalej.

Waterboarding, głodzenie, bicie i przemoc seksualna

Raport ONZ z 2023 roku, kiedy pierwszy raz w ponad 20-letniej historii Guantanamo pozwolono na odwiedziny niezależnego obserwatora, mówił, że łącznie przetrzymywano tam 780 mężczyzn, a około 30 wciąż się tam znajdowało. 741 zwolniono. Ogromna większość więźniów nigdy nie została o nic oskarżona, a tym bardziej skazana. Większość spędzała w Guantanamo ponad dekadę.

Jak wymieniono, więźniowie obozu byli poddawani waterboardingowi (kontrolowanemu podtapianiu), wallingowi (rzucaniu o ściany), byli głodzeni i pozbawiani wody, zakazywano im snu, byli bici, kopani, miesiącami przetrzymywani w izolatkach, strażnicy organizowali też fałszywe egzekucje, straszyli więźniów przemocą wobec ich rodzin, zatrzymywanych poddawano również przemocy seksualnej, w tym penetracji analnej. „Rząd USA autoryzował i uznawał za zasadne tortury” – pisała Fionnuala Ní Aoláin, profesorka prawa i specjalna sprawozdawczyni ONZ ds. promocji i ochrony praw człowieka i podstawowych wolności przy jednoczesnym zwalczaniu terroryzmu. Ní Aoláin stwierdzała, że więźniowie byli poddawani „ciągłemu okrutnemu, nieludzkiemu i poniżającemu traktowaniu” i że ośrodek zatrzymań powinien zostać zamknięty.

Skąd właściwie wzięli się więźniowie w Guantanamo? Amerykanie twierdzili, że to bojownicy schwytani w czasie walk, ale wojsko płaciło w Pakistanie i Afganistanie po 5000 dolarów za wydanie rzekomego członka Al-Kaidy i Talibanu. „Łowcy nagród” chętnie zgłaszali przypadkowe osoby i mało istotnych bojowników biorących udział w wewnętrznym konflikcie Talibów z Sojuszem Północny o kontrolę nad Afganistanem. Center for Policy and Research na Uniwersytecie Seton Hall w 2005 roku, gdy w obozie było ponad 500 więźniów, oszacowało, że ponad 80 proc. z nich to osoby przekazane przez „łowców nagród”.

Wszystkich lub prawie wszystkich zatrzymanych uznawano za terrorystów na bardzo kruchej podstawie. Według organizacji Center for Constitutional Rights, w trakcie przeszukania domu w Wielkiej Brytanii natrafiono na dokument, który miał być instrukcją Al Kaidy. Zapisano w niej, żeby nie przyznawać się do członkowstwa w organizacji w razie pojmania. W oparciu o to stwierdzono, że nieprzyznawanie się do działalności terrorystycznej jest równoznaczne z członkostwem w Al Kaidzie.

„Udoskonalone techniki przesłuchań”

Administracja Busha potrzebowała informacji na temat terrorystów. Uznano, że zatrzymani zaczną mówić, gdy zastosuje się wobec nich „udoskonalone techniki przesłuchań”, czyli po prostu tortury. Zgodnie z zaleceniami fizyczny ból związany z nimi miał w swojej intensywności odpowiadać bólowi związanemu z „poważym uszkodzeniem ciała, jak niewydolność narządów, upośledzenie funkcji organizmu, a nawet ze śmiercią”.

Opowieści byłych więźniów i rysunki Abu Zubaydah (torturowanego również w więzieniu CIA w Starych Kiejkutach) wskazywały, że więźniowie – poza tym, co opisano w raporcie ONZ – byli wieszani na kratach na długie godziny, umieszczani w niewielkich rozmiarów pudłach, do których np. wrzucano robactwo, polewano lodowatą wodą, włączano dudniącą muzykę, wykonywano im lewatywy, grożono gwałtem, straszono wierceniem w głowie wiertarką. Zubaydah był poddany waterboardingowi 83 razy, w tym podtapiany przez umieszczenie w trumnie, do której wlewano wodę. 

Metody tortur z Guantanamo przeniesiono do innych obozów, jak niesławnego Abu Ghraib. Zdjęcia z irackiego więzienia CIA wypłynęły do mediów. Świat zobaczył amerykańskich żołnierzy uśmiechających się do zdjęć z nagimi więźniami w torbach na głowach, więźniów, którym nakazano imitować stosunki seksualne ze sobą nawzajem, żołnierzy pokazujący kciuki do góry nad zwłokami więźnia, który umarł w czasie tortur i w końcu najsłynniejsza fotografia – więźnia stojącego z rozłożonymi rękami na pudełku, przykrytego kocem, z torbą na głowie i elektrodami przypiętymi do rąk, nóg i genitaliów.

Guantanamo już raz było obozem dla migrantów

– Większość ludzi nawet o tym nie wie – mamy 30 tysięcy łóżek w Guantanamo, żeby zatrzymać najgorszych nielegalnych imigrantów, którzy zagrażają Amerykanom. To podwoi naszą wydajność – triumfował Donald Trump. Liczba 30 tysięcy nie wzięła się znikąd, choć więźniów Busha było tam niecałe 800. Jeszcze długo przed 11 września 2001 roku baza w Guantanamo służyła za obóz zatrzymań dla… migrantów. Dziennikarka Diana Cariboni przypomniała, że do obozu trafiały dziesiątki tysięcy Haitańczyków i Kubańczyków, którzy uciekali ze swoich krajów.

Po zamachach stanu, w czasie nasilonej emigracji Haitańczyków w latach 1991-1994 Straż Wybrzeża Stanów Zjednoczonych tylko przez pierwsze pół roku zatrzymała ponad 38 tys. osób, które próbowały opuścić swój kraj. Część odesłano na Haiti, a część trafiła do Guantanamo. Jak zauważa Cariboni, w obozie na wejściu przeprowadzano m.in. testy na HIV, a osoby z pozytywnym wynikiem umieszczano w osobnej części obozu, „czyniąc ze Stanów Zjednoczonych jedyny kraj z więzieniem wyłącznie dla osób zakażonych HIV”.

W 1994 roku na Kubie zniesiono zakaz emigracji i ludzie zaczęli uciekać z wyspy. W niecałe dwa miesiące złapano 32 tys. Kubańczyków, których również umieszczano w Guantanamo. W najgorszym momencie w obozie znajdowało się 50 tys. osób, którzy w dużej mierze mieszkali w namiotach, bez dostępu do bieżącej wody, niedożywieni i bez możliwości uzyskania pomocy prawnej. Wybuchły protesty i większości Kubańczyków pozwolono na wjazd do USA. W 1996 roku w Guantanamo nie było już migrantów.

Zdradzeni przez Trumpa Wenezuelczycy

– Tam absolutnie nie ma 30 tys. łóżek – powiedział CNN amerykański urzędnik i dodał, że taką „przepustowość” Guantanamo miało w latach 90. i nigdy więcej. – Gdyby przysłali migrantów, musieliby zatrudnić też dużo personelu. Z tymi, którzy są teraz, nie ma opcji – wyjaśnił. Z relacji informatorów wynika, że miejsca jest obecnie na około 50 osób. Jeśli będzie ich znacznie więcej, będą trafiali do namiotów.

Namioty nie spełniają jednak wymogów dla miejsc zatrzymania, m.in. przez brak wentylacji i elektryczności. Dlatego według CNN administracja rządowa, po rozłożeniu kilkudziesięciu namiotów, wstrzymała prace. Migranci są na razie umieszczani w istniejących budynkach w bazie Guantanamo.

– Niektórzy z nich to tak źli ludzie, że nie ufamy ich krajom, że będąc w stanie ich zatrzymać – mówił Trump o Wenezuelczykach. Nie przedstawił na to żadnych dowodów. Nie przedstawiła ich też Noem, choć zapewniała, że wśród więźniów jest „wielu pedofilów”, którzy „handlowali dziećmi i narkotykami”. 

W lutym do obozu wysłano ok. 180 Wenezuelczyków. 600-tysięczna społeczność wenezuelska w USA czuje się zdradzona. Trump zawiesił tymczasową ochronę obywateli Wenezueli, czyli pozwolenia na mieszkanie i pracę w Stanach, gdy powrót do kraju pochodzenia grozi niebezpieczeństwem. Jak zauważa NBC News, mieszkańcy z takich miejsc jak miasto Doral w hrabstwie Miami-Dade, wenezuelska enklawa na Florydzie, w dużej mierze poparli Trumpa w wyborach. Miami-Dade to pierwsze od 1988 roku hrabstwo tradycyjnie latynoskie, w którym zwyciężył kandydat republikański.

Próby samobójcze więzionych migrantów

Śledztwo „Washington Post” wykazało, że migranci byli przetrzymywani w izolatkach, a w ciągu dwóch tygodni tylko dwa razy mogli wyjść na zewnątrz, przeprowadzano upokarzające przeszukania nagich zatrzymanych i doszło do kilku prób samobójczych. Wiadomo o mężczyźnie, który połknął śruby i innym, który próbował podciąć sobie żyły zaostrzonym fragmentem plastikowej butelki. American Civil Liberties Union uważa, że obecnie zatrzymani mają jeszcze mniejsze szanse na konsultację prawną od więźniów, których trzymano w Guantanamo po 11 września 2001 r.

Ze 177 Wenezuelczyków, których odesłano w ubiegłym tygodniu do domu, 126 miało postawione zarzuty, a 51 nie miało żadnej przeszłości kryminalnej. „Najgorsi z najgorszych”, jak mówił o nich Trump, to między innymi osoby, których jedynym przestępstwem było przekroczenie granicy. Wenezuelczycy po kilku tygodniach w obozie zostali wysłani do Hondurasu, skąd odebrał ich samolot wysłany przez rząd z Caracas. Niedługo później do Guantanamo trafiło kilkanaście nowych osób. Nie wiadomo, kto i na jakiej podstawie podejmuje decyzje o umieszczeniu poszczególnych osób w obozie. 

„The New York Times” uważa, że umieszczanie migrantów w Guantanamo to element planu Trumpa, by zwiększać rolę wojska w represjach wobec migrantów. Jako przykład podano kwestię transportu. Zwyczajowo do deportacji wykorzystuje się samoloty czarterowane przez Immigration and Customs Enforcement, które mieszczą ok. 150 osób. Administracja Trumpa wykorzystała jednak samoloty wojskowe, do których wchodzi ok. 80 osób, a koszt na osobę jest pięciokrotnie wyższy niż bilet pierwszą klasą liniami komercyjnymi. „NYT” podnosi, że plan Trumpa ma wiele przeszkód logistycznych, dlatego „wysyłanie zatrzymanych do Guantanamo wydaje się bardziej zagrywką PR-ową niż decyzją operacyjną”.

Udział
© 2025 Wiadomości. Wszelkie prawa zastrzeżone.