
Przed Koalicją Obywatelską – partią, w którą 25 października przekształciła się Platforma Obywatelska, decydując się na wchłonięcie mniejszych koalicjantów, Nowoczesną i Inicjatywę Polska – wybory wewnętrzne. Na 8 marca przyszłego roku zaplanowano głosowania, które mają wskazać szefa partii oraz liderów w regionach i powiatach. Później zbierze się Rada Krajowa, która wyłoni skład nowego Zarządu Krajowego, w tym wiceszefów KO i sekretarza generalnego.
Obecnie, od 2020 roku, funkcję tą pełni szef MSWiA Marcin Kierwiński. To on, zgodnie ze statutem, nadzoruje partyjny aktyw – ma m.in. prawo wnioskować do Zarządu Krajowego o rozwiązanie struktury tak w kole, jak i w regionie. Co prawda, jak słyszymy, zmiana na stanowisku sekretarza generalnego nie jest przesądzona, ale w KO nie brakuje też głosów o tym, iż łączenie dwóch istotnych ról przez Kierwińskiego nie ma sensu. – Potrzebny jest ktoś, kto miałby czas zająć się partią, a Marcin w swoim resorcie zdecydowanie ma co robić – mówi nam polityk z obecnych władz KO.
Czas na kobietę?
Dlatego, jak wynika z naszych informacji, możliwe, iż premier Donald Tusk zdecyduje się to zadanie powierzyć komuś innemu. – Proszę zauważyć, iż za dwa lata mamy wybory parlamentarne, więc sekretarz generalny będzie też silnie zaangażowany w cały proces tworzenia list wyborczych, łącznie z tym, że w wielu miejscach na pewno będą spory o miejsca. To też wymaga czasu – podkreśla jeden z posłów KO.
W kontekście obsady funkcji sekretarza generalnego Koalicji Obywatelskiej (wcześniej także PO) od miesięcy przewija się nazwisko m.in. Moniki Wielichowskiej, obecnej wicemarszałkini Sejmu. Pochodząca z Dolnego Śląska polityczka ma silną pozycję w partii. Jest z jednej strony zastępczynią Kierwińskiego w KO, z drugiej zaufaną współpracowniczką Donalda Tuska, któremu towarzyszyła podczas kampanii przed wyborami parlamentarnymi w 2023 roku. Niedawno również można było ją zobaczyć u boku premiera podczas otwartych spotkań z mieszkańcami Pabianic czy Piotrkowa Trybunalskiego. – Donald ją lubi, więc nie zdziwiłbym się, gdyby postawił właśnie na Monikę – mówi polityk KO.
O tym, że obecna wicemarszałkini Sejmu jest poważnie brana pod uwagę jako nowa sekretarz generalna, pisała kilka dni temu „Gazeta Wyborcza”. – Skoro mówią, to pewnie jest coś na rzeczy – potwierdza osoba, która dobrze zna Wielichowską. – Słyszałem o Monice, ale też o innej koncepcji, choć bez nazwisk, i miałby to być ktoś, kto w ogóle nie pełni żadnych istotnych funkcji w państwie, jakiś poseł albo senator, ktoś, kto mógłby większość swego czasu poświęcić partii – dodaje z kolei jeden z posłów Koalicji.
Schetyna, Janik i Brudziński
Gdyby Donald Tusk postawił jednak na Monikę Wielichowską, byłaby to spora zmiana, bo dotychczas funkcję sekretarza generalnego we wszystkich jego partiach sprawowali mężczyźni, począwszy od Pawła Piskorskiego w Kongresie Liberalno-Demokratycznym, aż po Marcina Kierwińskiego w obecnej KO. Po drodze byli jeszcze m.in. Grzegorz Schetyna, Andrzej Wyrobiec, Paweł Graś czy Andrzej Biernat w Platformie Obywatelskiej.
Nie inaczej było zresztą później, gdy ugrupowaniu szefował Schetyna (sekretarzami byli wówczas Stanisław Gawłowski i Robert Tyszkiewicz) i Borys Budka (to on w 2020 r. wskazał na Kierwińskiego, którego Tusk pozostawił na stanowisku aż do teraz).
Podobnie wygląda to w innych partiach – struktury SLD czy Nowej Lewicy zawsze nadzorowali mężczyźni (od Krzysztofa Janika i Marka Dyducha, poprzez Grzegorza Napieralskiego i Marka Nawrota, aż po Krzysztofa Gawkowskiego i Marcina Kulaska). W Prawie i Sprawiedliwości prezes Jarosław Kaczyński stawiał kolejno na: Joachima Brudzińskiego, Jarosława Zielińskiego, Krzysztofa Sobolewskiego, a teraz na Piotra Milowańskiego. W Konfederacji na podobnej funkcji (sekretarza) zasiada obecnie Krzysztof Rzońca, a w Polsce 2050 – Robert Sitnik.
Choć to kluczowe z punktu widzenia funkcjonowania partii stanowisko zwykle obejmują mężczyźni, to zdarzają się wyjątki, czasem zaskakujące. Sekretarza generalnego kobietę ma Konfederacja Korony Polskiej, czyli skrajnie prawicowa partia Grzegorza Brauna. To pochodząca z Krakowa Marta Mrzygłód, aktywistka społeczna, specjalizująca się w ochronie zdrowia.
Do niedawna sekretarzem generalnym Polski 2050 też była kobieta – związana z pomorskim samorządem Agnieszka Baranowska. W tym roku na partyjnej funkcji zastąpił ją właśnie Sitnik, wicewojewoda mazowiecki.
„To człowiek buduje funkcję”
Dlaczego to mężczyźni pełnią najczęściej tego typu organizacyjne role? Nasi rozmówcy i rozmówczynie tłumaczą to różnie – jedni wskazują na to, że w polityce w ogóle dominują mężczyźni, więc kobietom zwykle trudniej jest się przebić na kluczowe stanowiska. Inni, że stanowisko sekretarza generalnego wymaga dyspozycyjności. – Trzeba mieć po prostu dużo czasu, więc kobiecie, zwłaszcza jeśli ma dzieci, jest trudniej – przekonuje polityk, który pełnił tego typu funkcję w przeszłości. – To wyjątkowo niewdzięczna i absorbująca robota. Dużo jeżdżenia po kraju, by dobrze poznać ludzi, zdobyć ich zaufanie, wyrobić sobie kontakty. Do tego, jak gdzieś jest awantura w partii, to trzeba rzucić wszystko i w trybie pilnym jechać np. na drugi koniec kraju gasić pożar. Sam miałem kiedyś taką sytuację, że do drugiej w nocy siedziałem, mediując w lokalnym konflikcie, bo wpływowa posłanka z regionu ciężko pokłóciła się z miejscowymi samorządowcami – śmieje się nasz rozmówca.
– Oczywiście utarło się też takie przekonanie, że sekretarz generalny musi czasem wypić wódeczkę z działaczami, a wiadomo, że jak wódeczka to facet – przyznaje z kolei półżartem jedna z doświadczonych posłanek KO. – A poważnie mówiąc, to sekretarz generalny musi być przede wszystkim twardy i zdecydowany, bo czasem trzeba komuś dać tą przysłowiową łopatą po głowie, ale przede wszystkim musi to być zręczny dyplomata – tłumaczy polityczka.
Nasi rozmówcy przekonują jednak, iż płeć nie jest przeszkodą do pełnienia tego typu roli. – To nie funkcja buduje człowieka, ale człowiek funkcję – mówi były sekretarz generalny jednej z partii koalicyjnych. – Monika, jeśli oczywiście zostanie wybrana na to stanowisko, będzie potrzebowała dobrego zespołu ludzi, sprawnych i zaufanych zastępców, którzy będą ją odpowiednio wspierać – dodaje.
– Sądzę, że tak czy inaczej Donald będzie chciał jakoś docenić pracę Moniki. Jeśli nie zostanie sekretarzem, to pewnie jedną z wiceprzewodniczących – przewiduje z kolei poseł z Dolnego Śląska, który z Wielichowską współpracuje w regionie.
Pełczyńska-Nałęcz: „znajdźcie różnicę”
Temat roli kobiet w partiach poruszyła zresztą niedawno Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz, ministerka funduszy i rozwoju regionalnego, zarazem kandydatka na nową przewodniczącą Polski 2050. Zamieściła na X grafikę, w której porównała obsadę szefów struktur regionalnych poszczególnych ugrupowań Koalicji 15 października.
Wynikało z niej, iż w Polsce 2050 jest najwięcej kobiet na czele organizacji wojewódzkich (Agnieszka Baranowska na Pomorzu, Maja Nowak w Lubuskiem, Ewa Schädler w Wielkopolsce oraz Ewa Szymanowska w Łódzkiem), podczas gdy w PSL jest jedna (Urszula Pasławska w Warmińsko-mazurskiem), a w Nowej Lewicy i KO – żadnej.
W Koalicji Obywatelskiej sytuacja może się zmienić po marcowych wyborach wewnętrznych, bo jak słyszymy, o funkcję szefów regionów chcą ubiegać się dwie polityczki – europosłanka Marta Wcisło na Lubelszczyźnie oraz posłanka Joanna Frydrych na Podkarpaciu. Obie prawdopodobnie będą miały jednak męskich konkurentów (Wcisło – posła Michała Krawczyka, a Frydrych wiceprezydenta Rzeszowa Marcina Deręgowskiego).
Niezależnie jednak od tego, kto wygra oba starcia to – jak przekonują nasi rozmówcy z KO – Donald Tusk będzie stawiał na kobiety. Wśród wiceprzewodniczących partii już jest zresztą parytet (pięciu mężczyzn i pięć kobiet) i podobnie ma być w nowym prezydium partii.
Zasadę „pół na pół” zastosował też tydzień temu Włodzimierz Czarzasty w Nowej Lewicy – na jego wniosek kongres partii wybrał do kierownictwa sześć kobiet (m.in. ministerkę rodziny, pracy i polityki społecznej Agnieszkę Dziemianowicz-Bąk, szefową klubu Lewicy Annę Marię Żukowską czy sekretarz stanu w KPRM, odpowiedzialną za kwestie równościowe, Katarzynę Kotulę) i sześciu mężczyzn (m.in. sekretarza generalnego Marcina Kulaska czy wicepremiera, ministra cyfryzacji Krzysztofa Gawkowskiego).












