
-
Współczynnik dzietności w Europie utrzymuje się znacznie poniżej poziomu gwarantującego zastępowalność pokoleń.
-
Z drogi demograficznej zmiany Europa nie zawróci i składa się na to wiele czynników.
-
– Każdy musi sobie odpowiedzieć na pytanie, czy pasuje mu przyszłość, w której jego emerytura wyniesie 30 proc. ostatniej wypłaty – mówi prof. Wojciech Janicki.
-
Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Interii
2,1 – tyle powinien wynosić współczynnik dzietności, który gwarantuje prostą zastępowalność pokoleń przy zerowej migracji. Współczynnik ten odnosi się do przeciętnej liczby dzieci, które urodziłaby w swoim życiu kobieta w wieku rozrodczym. Niestety w Europie takich wyników nie widziano od dawna. Złote czasy, kiedy dzietność kształtowała się na poziomie 2,1 i więcej, skończyły się na przełomie lat 70. i 80. I to na dobre.
W Polsce właśnie w latach 80. porodówki pękały w szwach. Rok po roku wskaźnik dzietności przekraczał 2,1 a w 1984 r. wyniósł rekordowe 2,42. Lata 90. to czas konsekwentnego spadku dzietności. Kiedy wspomniany wskaźnik wynosił 2,05 w 1991 roku, to tuż przed wejściem w nowe milenium – w 1999 roku – jedynie 1,37.
Dzietność w Europie. „Tego trendu już nie odwrócimy”
Dziś 1,38 to średni współczynnik dzietności w krajach Unii Europejskiej. Powrót do „złotych czasów 2,1” to na Starym Kontynencie absolutna mrzonka.
– Wszyscy, którzy twierdzą, że zawrócą kijem Wisłę, są zupełnymi marzycielami oderwanymi od rzeczywistości – mówi Interii prof. Wojciech Janicki, geograf z UMCS, członek Rządowej Rady Ludnościowej oraz Komitetu Nauk Demograficznych Polskiej Akademii Nauk.
– Panuje powszechne przekonanie, że jeśli uda się odwrócić negatywny trend, jeśli chodzi o rozrodczość, to będzie świetnie. Ale tego trendu już nie odwrócimy – dodaje.
Kobiety rodzą dzieci w coraz starszym wieku
Z drogi demograficznej zmiany Europa nie zawróci i składa się na to wiele czynników.
– Efektem przemian demograficznych jest zmiana norm kulturowych i społecznych, która skutkuje innymi preferencjami osób młodych. Kobiety rodzą dziś dzieci w coraz starszym wieku – zwraca uwagę szefowa Rządowej Rady Ludnościowej prof. Agnieszka Chłoń-Domińczak.
Średni wiek, w jakim mieszkanka Unii Europejskiej rodzi pierwsze dziecko to dziś 29-30 lat – wynika z danych Eurostatu. Statystycznie najpóźniej mamami zostają Włoszki, Hiszpanki, Greczynki i Niemki – w wieku około 30-32 lat.
Odkładanie decyzji o dziecku powoduje, że rośnie ryzyko wystąpienia potencjalnych trudności z zajściem w ciąże, zarówno naturalnie jak i przy wsparciu nowoczesnych technologii. Tymczasem wiele osób nie bierze tego pod uwagę – wskazuje na łamach „The Economist” prof. Vegard Skirbekk, norweski badacz i uznany specjalista w zakresie demografii.
Dlaczego rodzi się mniej dzieci?
Demografowie zgodnie wskazują, że mniej dzieci rodzi się dziś w krajach wysoko rozwiniętych, których obywatele się bogacą.
I jest to w znacznej mierze kwestia wyboru – uważa prof. Wojciech Janicki.
– Ludzie po prostu nie chcą mieć więcej dzieci. Dlatego choćby nie wiadomo jakie działania demograficzne podejmowali politycy, ten trend znacząco się nie zmieni – mówi.
– Natomiast badania pokazują, że ludzie pytani o to, w jakich okolicznościach zdecydowaliby się na pierwsze lub drugie dziecko, mówią: „gdybyśmy czuli się bezpieczniej”. To bezpieczeństwo oznacza m.in. stabilność zatrudnienia czy dostępność żłobków, które gwarantują opiekę na wysokim poziomie. Są to jednak deklaracje, natomiast nie mamy żadnej możliwości weryfikacji tego, co by było gdyby – uważa ekspert.
Szefowa Rządowej Rady Ludnościowej nie wyklucza jednak, że powszechny spadek dzietności w Europie może być skutkiem m.in. rosnącego ryzyka związanego z sytuacją geopolityczną.
Tendencje jakie obserwujemy w Europie są powszechne – spadek dzietności obserwujemy niemal wszędzie.
Francja – liderem w europejskich statystykach
Jest dziś w Europie kilka krajów, które osiągają lepsze rezultaty od innych. Wśród liderów znajduje się Francja. Wskaźnik dzietności w 2023 roku wyniósł tam 1,66 (dane Eurostatu), a rok później 1,62 – według francuskiego Narodowego Instytutu Statystyki.
Co sprawiło, że Francja na tle Europy wypada lepiej pod względem dzietności?
Nie bez znaczenia jest fakt, że spośród krajów UE to właśnie we Francji mieszka największa społeczność wyznawców islamu, którzy z kolei wyróżniają się liczniejszym potomstwem. – To może mieć znaczny wpływ na ostateczny wynik, jeśli chodzi o liczbę urodzeń. Natomiast nie wiemy dokładnie, jaka część dzieci, które rodzą się we Francji pochodzi z rodzin islamskich, bo w oficjalnych spisach Francuzów nie pyta się o wyznanie – mówi Interii prof. Wojciech Janicki.
I wskazuje na ogólną liczbę ludności we Francji. Ostatni raz wskaźnik dzietności na poziomie 2,1 Francja miała w 1974 roku czyli 50 lat temu. – Tymczasem liczba ludności Francji stale rośnie, ale nie za sprawą odpowiednio wysokiego współczynnika dzietności, tylko za sprawą wzrostu liczby ludności z tytułu nadwyżki imigracji nad emigracją – tłumaczy.
– Warto podkreślić, że wskaźnik dzietności we Francji spadł z 2,0 w 2014 r. do 1,66 w 2023 r. W tym czasie w Polsce spadek wyniósł z 1,32 do 1,20. Francja od wielu lat prowadzi kompleksową politykę wspierania rodzin, zarówno przez świadczenia, ulgi podatkowe, jak i dostęp do opieki, szczególnie dla małych dzieci. Jednak jak widać, tendencje jakie obserwujemy w Europie są powszechne – spadek dzietności obserwujemy niemal wszędzie – podkreśla z kolei prof. Agnieszka Chłoń-Domińczak.
Dzietność. Dwie trzecie państw na świecie pod kreską
Jak podaje Organizacja Narodów Zjednoczonych wskaźnik dzietności całego świata wynosi 2,25.
– Gdybyśmy cofnęli się o 50 lat, do połowy lat 70. to ta wartość wynosiła 4,3. Spadek jest radykalny – mówi prof. Janicki. Zmiana od dawna jest widoczna także w krajach najbardziej zaludnionych, jak Chiny czy Indie. Nawet te kraje nie mają już wskaźnika dzietności na poziomie 2,1.
– Ogólnie dwie trzecie państw na świecie jest pod kreską – mówi ekspert.
Demograficzna katastrofa? Nie, ale…
Wywołany wcześniej norweski profesor Vegard Skirbekk wskazywał na łamach „The Economist”, że problemem nie jest dziś fakt, że liczba ludności w Europie się kurczy. Kluczowe jest tempo, w jakim to następuje.
„Tempo to będzie bezpieczne, jeśli rządy będą dążyć do utrzymania wskaźnika dzietności na poziomie 1,5” – stwierdził. Nie wieszczy katastrofy, bo jak podkreślił, część obaw wiąże się z błędnymi założeniami, że starzenie się społeczeństw będzie równoznaczne ze spadkiem produktywności i innowacyjności. „Młoda populacja nie gwarantuje korzystnej równowagi między produktywnymi a zależnymi członkami społeczeństwa” – pisze prof. Skribbek.
Zwraca uwagę, że w społeczeństwach starzejących się a jednocześnie wysoko rozwiniętych pierwsze problemy ze zdrowiem pojawiają się w znacznie późniejszym wieku. Edukacja i zdrowie to czynniki, które spowodują, że wiele osób będzie mogło pracować do emerytury lub dłużej, i w ten sposób pozostanie w grupie produktywnej, zasilającej gospodarkę.
Jeśli chcemy zwiększać liczbę ludności, nie ma siły, musimy wpuszczać migrantów. Rozsądna polityka migracyjna jest kluczowa dla Polski i Europy.
Demograf: Musimy wpuszczać migrantów i dłużej pracować
Europa, w tym Polska, powinny być mentalnie i systemowo gotowe na przyszłość z mniejszą liczbą dzieci.
– Każdy musi sobie odpowiedzieć na pytanie, czy pasuje mu przyszłość, w której jego emerytura wyniesie 30 proc. ostatniej wypłaty. Jeśli nie, to musi podjąć indywidualną decyzję, że będzie pracował dłużej, albo taka decyzja musi zostać podjęta systemowo – mówi prof. Wojciech Janicki.
Jego zdaniem kluczowa jest także rozsądna polityka migracyjna. – Jeśli chcemy zwiększać liczbę ludności, nie ma siły, musimy wpuszczać migrantów. Rozsądna polityka migracyjna jest kluczowa dla Polski i Europy – kwituje.












