Wizytę prezydenta Francji w Polsce można analizować ze względu na dwa aspekty. Pierwszy z nich to korzyści każdego z przywódców na użytek polityki krajowej. Dodajmy, korzyści potrzebnych.

Donald Tusk chce jak najlepiej wypaść w rocznicę objęcia władzy. Tymczasem Emmanuel Macron zmaga się z kryzysem politycznym po upadku rządu. Według ostatniego sondażu CSA dla Europe 1 i „Journal du Dimanche” 59 proc. Francuzów opowiada się za rezygnacją głowy państwa.

Zdaniem dr. Janusza Sibory wizyta Macrona jest w tym kontekście sytuacją „win-win”, służy obu stronom. – Prezydent Francji ma ogromne kłopoty wewnętrzne i próbuje przykryć je aktywnością międzynarodową – komentuje ekspert ds. polityki międzynarodowej i badacz dziejów dyplomacji.

– W przypadku Tuska skala niezadowolenia czy rozczarowań po roku rządów jest spora. Spotkanie z Macronem wzmacnia jego pozycję wizerunkowo i przed prezydencją Polski w Unii Europejskiej – mówi dalej rozmówca Interii.

Mercosur. „Próbowaliśmy, ale nas przegłosowali”

Przywódcy wspomnieli o sprzeciwie wobec umowy Unia Europejska – Mercosur, mimo że Ursula von der Leyen ogłosiła już sukces w rozmowach o wolnym handlu z krajami Ameryki Południowej. – Większość do zablokowania umowy będzie trudno osiągnąć – zaznacza Sibora.

Głównym zwolennikiem propozycji są Niemcy. Jeśli umowa będzie głosowana w wariancie przyjęcia przez Parlament Europejski i Radę UE, decydować będzie większość kwalifikowana. Zgodzić musi się 15 z 27 krajów Wspólnoty, które reprezentują co najmniej 65 proc. mieszkańców Unii.

– To komunikat skierowany raczej na potrzeby wewnętrzne. Politycy Polski i Francji mogą mówić „próbowaliśmy, walczyliśmy, ale nas przegłosowali, bo takie są procedury” – komentuje Sibora.

Jednak wizyta prezydenta Francji w Polsce ma też znacznie szerszy wymiar w kontekście relacji transatlantyckich.

Donald Tusk i Emmanuel Macron „mówili do Trumpa”

– Cel wizyty Macrona dla mnie jest jednoznaczny. To budowanie jednolitego frontu politycznego Europy wobec planów Donalda Trumpa – wskazuje dr Sibora.

– Odniosłem wrażenie, że prezydent i premier mówili generalnie do Trumpa, w stosunku do jego planu. W oświadczeniach padły dwie istotne rzeczy. Podkreślali, że nie będzie rozmów pokojowych o Ukrainie bez Ukrainy. Druga rzecz, to że w wyniku tych rozmów musi zostać zachowane bezpieczeństwo Europy, że rozmowy nie mogą się odbywać kosztem bezpieczeństwa Europy – wyjaśnia nasz rozmówca.

Sibora zwraca uwagę na słowa Tuska o „potrzebie pełnej jedności europejskiej”. – Jeśli istnieje potrzeba pełnej jedności, to oznacza, że w tej chwili jej nie mamy. Jeśli Viktor Orban rozmawiał przez godzinę z Putinem, to wiemy, że tej jedności nie ma – podkreśla.

Europa jest bierna. Nie ma swojego planu pokojowego dla Ukrainy, to ponad jej możliwości

~ dr Janusz Sibora

Jedności nie ma też w sprawie propozycji wysłania wojsk europejskich do Ukrainy. Premier przeciął spekulacje i odrzucił taki scenariusz.  – To był pewnie balon próbny – komentuje Sibora, wskazując na badanie akceptacji takiego pomysłu. – O tym nie można na razie rozmawiać, bo nie wiemy czy będzie rozejm, czy pokój – dodaje.

– Europa jest bierna. Nie ma swojego planu pokojowego dla Ukrainy, to ponad jej możliwości. Można oczywiście powątpiewać w plany pokojowe czy retorykę Trumpa, chociaż on czyni wiele zakulisowych działań, by zmusić Rosję, żeby usiadła do stołu. Będzie robił to metodami gospodarczymi i obniżeniem ceny baryłki ropy. Jego współpracownicy mówili, że będą rozmawiać na ten temat z Arabią Saudyjską – zaznacza Sibora.

– My, Europa, kolejny raz mówimy o detalach. To pokazuje słabość wobec Trumpa. Europa ciągle zbiera się po wyborach amerykańskich. Można powiedzieć, że Trump się przechwala i jego plan na zakończenie wojny to retoryka wyborcza, ale my nie mamy żadnego pomysłu.  Mamy tylko to, o czym mówi Tusk, czyli wzmocnienie gospodarcze Ukrainy i przestawienie Europy na przemysł obronny. To wszystko znamy, taka zdarta płyta – mówi dalej ekspert.

Spotkanie Tusk – Macron. Dyplomacja „karetki pogotowia”

Janusz Sibora wskazuje, że dotychczasowa strategia głównych polityków wobec Ukrainy, w porównaniu z postawą Trumpa, jest „bardzo defensywna”.

– To jest dyplomacja przypominają karetkę pogotowia, która jeździ po Europie. Europy nie stać na plan pokojowy. Były różne formaty i spotkania, ale po wyborze Trumpa wszystko się przewróciło. Trump powiedział jasno po powrocie z Francji, że Europa musi wziąć na własne barki obronę Ukrainy – podkreśla nasz rozmówca, nawiązując do spotkania światowych liderów z okazji ponownego otwarcia katedry Notre Dame.

Sibora zwraca również uwagę na skrócenie wizyty Macrona w Polsce, o czym jako pierwsza poinformowała agencja AFP. Prezydent Francji miał pierwotnie odwiedzić muzeum Powstania Warszawskiego.

To zły sygnał i zawsze źle wygląda dyplomatycznie. Świadczy o niedocenianiu gospodarza. To jest mało eleganckie – komentuje ekspert.

Francuskie media spekulują o wcześniejszym powrocie do Paryża i ogłoszeniu nazwiska nowego premiera. – Wizyta w Polsce ma charakter roboczy, więc elementy ceremoniale są zredukowane. Natomiast nigdy skrócenie wizyty nie wygląda najlepiej. Tym bardziej świadczy to o dyplomacji pogotowia ratunkowego – zaznacza w rozmowie z Interią dr Janusz Sibora.

Chcesz porozmawiać z autorem? Napisz na [email protected]

Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage – polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!

Udział
© 2024 Wiadomości. Wszelkie prawa zastrzeżone.