I śmieje się: – Pozwolili Romanowi Giertychowi wsadzić sobie agenta do ministerstwa i to na stanowisko dyrektora Funduszu.

Jedna z teorii, która bowiem krąży w PiS, brzmi tak: od początku do końca to poseł Koalicji Obywatelskiej mec. Roman Giertych stoi za całą operacją, w której Tomasz Mraz zatrudnił się w resorcie sprawiedliwości i nagrywał polityków SP. To teoria – brzmi efektownie, ale niewiarygodnie. Gdyby przecież już przed wyborami parlamentarnymi 2023 r. strona wówczas opozycyjna miała taśmy uderzające w rząd PiS, to by je wykorzystano w kampanii wyborczej przed 15 października. Ponadto Mraz objął funkcję dyrektora departamentu Funduszu Sprawiedliwości już w kwietniu 2020 r., a wcześniej przez ponad rok pracował w tej instytucji.

Sam Giertych przedstawia historię inaczej. W jednym z wywiadów mówił, że Mraz sam się do niego zgłosił na początku 2024 r.

– Tak, na początku tego roku przyszedł na apel, który ponawiam zawsze, aby osoby, które mają wiedzę na temat nieprawidłowości, przestępstw popełnianych w obozie PiS, zgłaszały się do mnie, zgłaszały się na przykład też do Jacka Dubois, który jest również jego obrońcą, abyśmy mogli, korzystając z przepisów Kodeksu postępowania karnego, z artykułu 60 Kk, czyli statusu tzw. małego świadka koronnego, złożyć zeznania i też ujawnić opinii publicznej to, co jest możliwe do ujawnienia – podkreślał.

Ta teoria nie brzmi wiarygodnie, ale pokazuje, że w obozie PiS to Giertych jest postrzegany jako motor rozliczeń. Zakrawa ona także na drwinę z Suwerennej Polski. Partia Zbigniewa Ziobry uchodziła bowiem za zwarty oddział, zdyscyplinowany i lojalny wobec siebie – zwłaszcza ekipa SP pracująca w Ministerstwie Sprawiedliwości. Okazało się jednak, że jeden z zaufanych ludzi wiceministra Marcina Romanowskiego – właśnie Tomasz Mraz, dyrektor FS – nagrywał ziobrystów i gromadzi dokumenty dot. Funduszu Sprawiedliwości. Mraz swoje archiwum przekazał prokuraturze, która oprócz taśm kilkanaście razy już go przesłuchała. Jest on głównym świadkiem prokuratury w tej sprawie.

Roman Giertych jest teraz w swoim żywiole – może ścigać polityków Zjednoczonej Prawicy. Chce ich – Zbigniewa Ziobrę, ale kiedyś też Jarosława Kaczyńskiego – dopaść.

Suwerenna Polska w zasadzie musi się bronić samodzielnie. W PiS można usłyszeć, że „chłopaki z SP” powinni wziąć na siebie ciężar samoobrony, a nie liczyć na wsparcie Nowogrodzkiej.

SP się więc broni. Marcin Romanowski, były wiceminister sprawiedliwości, który nadzorował FS, napisał w oświadczeniu, że „działania Romana Giertycha i prokuratury w sprawie Funduszu Sprawiedliwości są działaniami na polityczne zlecenie. Po to – między innymi – dokonano próby nielegalnego przejęcia prokuratury, aby móc wykorzystywać ją do brutalnej walki politycznej”. A były minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro pisze o „pseudoaferze”. 

Politycy samego PiS-u nie rwą się do obrony mniejszego koalicjanta. – Z chłopakami z Suwerennej Polski się lubimy, współpracujemy od lat, Zbyszkowi Ziobrze życzymy zdrowia. Ale to tyle dobrego można o tej ich partii powiedzieć – mówi parlamentarzysta PiS. I dziwi się, że w jądrze Ministerstwa Sprawiedliwości ich własny współpracownik systemowo ich nagrywał.

Politycy PiS nie urządzają kolejnych konferencji prasowych w tej sprawie. Nie ma wielkiej solidarności między PiS a SP. – Publicznie będziemy ich bronić, ale to tylko publicznie, gdy trzeba. Oni sami powinni wziąć pełną odpowiedzialność za to, co robili w Ministerstwie Sprawiedliwości i Funduszem – dodaje nasz rozmówca.

A czy sprawa taśm z Ministerstwa Sprawiedliwości dotyczących przyznawania pieniędzy z Funduszu Sprawiedliwości zaszkodzi obozowi PiS w wyborach do Parlamentu Europejskiego? Nasi rozmówcy radzą czekać na 9 czerwca – czyli dzień wyborów – bo to wtedy się okaże. Ludzie PiS liczyli i wciąż liczą na kolejną wygraną, by móc mówić o „dziesiątym z rzędu zwycięstwie”. – Nikt tak naprawdę nie jest w stanie przewidzieć, jaki ta sprawa będzie miała wpływ na wynik wyborów – dodaje jeden z rozmówców.

Inny dodaje, że choć taśmy pokazują fikcję konkursów i rozdawanie pieniędzy swoim, to dotychczas ujawnione nagrania to nie jest to materiał, który pozwoliłby ich za coś skazać. Innego zdania jest – jak sam mówił – znający wszystkie nagrania pełnomocnik Mraza, Roman Giertych. Poseł KO twierdzi, że „Suwerennej Polski już nie ma”, a „2/3 polityków tej partii będzie miała zarzuty”.

Co jest na taśmach ziobrystów? Jest ich póki co kilka, ale to mały fragment całego archiwum Mraza.

Tomasz Mraz, były dyrektor Departamentu Funduszu Sprawiedliwości, przez blisko dwa lata nagrywał kierownictwo Ministerstwa Sprawiedliwości w czasach Zbigniewa Ziobry – podaje Onet. Mraz miał zgromadzić 50 godzin rozmów. Portal opublikował obszerne fragmenty jednej z nich. Przeczytaj więcej.

Do mediów trafiło nagranie, na którym były dyrektor departamentu Funduszu Sprawiedliwości Tomasz Mraz rozmawia z wiceszefem Ministerstwa Sprawiedliwości Marcinem Romanowskim. Rozmowa dotyczy dotacji dla fundacji Profeto. Gdy Mraz zwraca uwagę na możliwe nieprawidłowości, Romanowski odpowiada, że „trzeba brnąć”. Przeczytaj o tym więcej.

Portal OKO.press opublikował w sobotę kolejne nagranie z rozmów w resorcie Zbigniewa Ziobry. Tym razem dotyczy ono koncertu, który miał być finansowany z Funduszu Sprawiedliwości. I choć zwolennikami tego pomysłu mieli być Ziobro i Tadeusz Rydzyk, wiceszef resortu Marcin Romanowski i inni uczestnicy spotkania byli mniej entuzjastyczni. Więcej o tej taśmie.

Szpital, w którym Jarosław Kaczyński przeszedł dwie operacje kolana, otrzymał w ciągu pięciu lat około 18,5 mln zł dotacji. Onet opublikował zapis rozmowy z udziałem byłego wiceministra sprawiedliwości Marcina Romanowskiego, w którym przewija się ten wątek. Więcej o tym wątku.

Udział
© 2024 Wiadomości. Wszelkie prawa zastrzeżone.