Federalny Urząd Statystyczny w Wiesbaden poinformował w czwartek, że w ubiegłym roku pracodawcy w Niemczech musieli zapłacić za godzinę pracy w przemyśle 41,30 euro. W ciągu roku koszt wzrósł o 4,8 proc., podczas gdy w UE wzrost wyniósł 5,3 proc. Tym samym koszty pracy w Niemczech rosły w 2023 roku wolniej niż średnia w Unii Europejskiej. Niemiecki urząd wziął pod uwagę zarobki w sektorze prywatnym – informuje polskojęzyczny serwis Deutsche Welle.

Gdzie w UE praca jest najtańsza, a gdzie najdroższa?

Niemcy nie są najdroższym krajem w UE pod względem przeciętnych kosztów pracy. W Luksemburgu firma musi wyłożyć na pracownika przeciętnie 54 euro za godzinę, w Danii 48 euro, a w Belgii 47. Niemcy znajdują się na czwartym miejscu zestawienia.

Najmniej kosztuje pracodawcę przeciętny pracownik na Węgrzech (12,80 euro), w Rumunii (11 euro) i Bułgarii (9,30 euro). W Polsce koszty za godzinę pracy wynoszą 14,50 euro i są o 10 eurocentów wyższe od Chorwacji i o 20 eurocentów niższe niż na Litwie – podał niemiecki urząd statystyczny. Więcej kosztuje praca u naszych południowych sąsiadów: w Czechach to 18 euro, a na Słowacji – 17,20 euro.

Podane kwoty mają charakter brutto, wiec trzeba od nich jeszcze odliczyć podatek i inne obciążenia, które wpływają na koszty ponoszone przez pracodawcę (składki, różne fundusze).

W kontekście zarobków ciekawa jest dla nas inna informacja sprzed kilku dni: we wtorek GUS podał dane o przeciętnym wynagrodzeniu w sektorze przedsiębiorstw. Przeciętny zatrudniony mógł liczyć na 8408,79 zł brutto, o 12 proc. więcej niż rok temu o tej samej porze. Jest z tym wyliczeniem jednak ogromny problem.

Kogo dotyczy przeciętne wynagrodzenie?

Wbrew pozorom „przeciętne” wcale nie oznacza, że tyle zarabia przeciętny pracownik. GUS w swoich analizach bierze pod uwagę wyłącznie wynagrodzenia brutto w sektorze przedsiębiorstw. Wyłącza firmy zatrudniające do 9 pracowników, samozatrudnionych oraz jednostki samorządowe i instytucje publiczne. W zestawieniu nie ma więc nisko opłacanych bibliotekarzy, nauczycieli przedszkolnych czy programistów na działalności gospodarczej. Zestawienie obejmuje zaledwie około 40 proc. wykonujących pracę, a więc nie jest szczególnie reprezentatywne.

Gdy przyglądamy się tym danym, całkowicie może nam umknąć, że blisko 3,6 mln zatrudnionych otrzymuje wyłącznie pensję minimalną (przynajmniej oficjalnie, bo nie można wykluczyć, że towarzyszy temu także jakaś wypłata „pod stołem”). Z jednej strony mamy więc korporacje, które płacą powyżej 7 tys. zł na rękę, a z drugiej co czwartego zatrudnionego, który musi się zadowolić ustawowym minimum.

Więcej o tym, dlaczego dane o przeciętnym wynagrodzeniu są niemiarodajne, piszemy w artykule poniżej.

Udział
© 2024 Wiadomości. Wszelkie prawa zastrzeżone.