Wtorkowy mecz w Warszawie, to była jakieś prawdziwe szaleństwo. Polacy rozpoczęli bardzo dobrze, bo już w 5. minucie gola na 1:0 zdobył Piotr Zieliński. Pełniący obowiązki kapitana, pod nieobecność będącego na ławce Roberta Lewandowskiego, zdobył drugiego gola w drugim październikowym meczu Ligi Narodów UEFA.
Kamil Piątkowski największym wygranym meczu Polska – Chorwacja
Niestety, to były miłe złego początki. Borna Sosa w 19., Petar Susić w 24. i Martin Baturina w 26. minucie sprawili, że z 1:0 dla gospodarzy, po pół godziny gry zrobiło się 1:3 na niekorzyść drużyny trenera Michała Probierza. Dodatkowo selekcjoner Polaków musiał dokonać zmiany z konieczności. Pawłowi Dawidowiczowi, rozgrywającemu – bądźmy szczerzy – bardzo słabe spotkanie, odnowił się uraz.
Nieszczęście jednego stało się szczęściem drugiego. Na boisku pojawił się Kamil Piątkowski. Obrońca na co dzień grający w barwach austriackiego Red Bull Salzburg. Pochodzący z Jasła zawodnik bez kompleksów wskoczył do trzyosobowego zestawu środkowych obrońców, obok Jana Bednarka oraz Jakuba Kiwiora. Piątkowski swoim wejściem być może wygrał miejsce w podstawowym składzie na kolejne mecze w kadrze Probierza, niezależnie od sytuacji zdrowotnej Dawidowicza.
Warto dodać, że Piątkowski ma dopiero 24 lata, więc sporo reprezentacyjnego grania ma przed sobą, o ile utrzyma odpowiednią formę. W ostatnich sezonach swojej kariery Polak był wypożyczany do kilku klubów, od belgijskiego KAA Gent począwszy, skończywszy na hiszpańskiej Granadzie. Ostatecznie jednak Piątkowski wrócił do Salzburga, z którym nie tak dawno wywalczył miejsce w ligowej części Ligi Mistrzów.
Paulo Sousa dał szansę debiutu zdolnemu obrońcy w 2021 roku
Warto przypomnieć, że pierwszym selekcjonerem reprezentacji Polski, który zauważył talent Piątkowskiego, był człowiek spoza naszych granic. Paulo Sousa, mający swoje przekonania Portugalczyk, sprawdził grającego wówczas w Rakowie Częstochowa obrońcę w meczu Polska – Andora, wygranym przez gospodarzy 3:0. To był marzec 2021 roku. Piątkowski zagrał jeszcze w towarzyskim starciu we Wrocławiu z Rosją (1:1) oraz meczu o punkty z San Marino (7:1) w Servalle.
Każde ze spotkań miało miejsce w 2021 roku. Po trzech latach Piątkowski ponownie dostał swój czas w reprezentacji i umiejętnie potrafił go wykorzystać. To pozytywne wieści w obliczu gigantycznych problemów z ustabilizowaniem bloku defensywnego na przyzwoitym poziomie w drużynie narodowej.
Trzeba jednak mieć z tyłu głowy, że występ Piątkowskiego przeciwko Chorwatom nie był idealnym. Obrońca nie popełnił błędów, które zakończyłyby się taką katastrofą, jak np. ten przy golu na 1:3 ze strony Dawidowicza, ale było kilka wpadek. Piątkowski miał problemy w powietrznych pojedynkach, a po jednym ze stałych fragmentów w drugiej połowie, Marcin Bułka tylko w sobie znany sposób ostatecznie obronił strzał, który przy bierności m.in. Piątkowskiego właśnie, zdołał oddać jeden z Chorwatów w polu karnym Polaków.