Zwiększenie poczucia bezpieczeństwa Polek i Polaków – tak Władysław Kosiniak-Kamysz tłumaczy decyzję o założeniu na terenie Portu Lotniczego Lublin stałej bazy śmigłowcowej Wojsk Lądowych RP.  

– Podpisanie listu intencyjnego w Porcie Lotniczym Lublin Świdnik dotyczącego współpracy z samorządem lokalnym to kolejny krok w osiągnięciu tego celu – mówił minister.

List podpisany przez szefa MON, prezydenta Lublina i marszałka województwa lubelskiego to kolejny krok, jednak całą procedurę rozpoczął ten ostatni. I tu zaczyna się polityczne tło poniedziałkowych wydarzeń, o którym Władysław Kosiniak-Kamysz mógł nawet nie wiedzieć.  

Politycy PiS: To był nasz pomysł

To Jarosław Stawiarski negocjował powstanie takiej bazy jeszcze za rządów PiS. Mówi się, że już w lecie wszystko było gotowe. W rozmowach z ówczesnym szefem MON, Mariuszem Błaszczakiem uczestniczyć miał także poseł Michał Moskal. Planowano uruchomienie hubu wojskowo-cywilnego, w którym pracę miałoby znaleźć nawet tysiąc osób.

Dlaczego więc do października i wyborów parlamentarnych nie udało się tego tematu „dopiąć”? W partii uznano, że nie jest to najpilniejsza sprawa i trzeba się skupić na bieżącej walce politycznej, by ratować wynik wyborów. PiS wyciągnęło z tego wnioski i dziś kwestia bazy wraca na tapet. Problem jednak w tym, że do swojej kampanii mocno wykorzystuje ją Krzysztof Żuk. To on jako pierwszy poinformował o podpisaniu listu w swoich mediach społecznościowych. 

Na konferencji prasowej w Porcie Lublin Stawiarski przekonywał zgromadzonych, że to wszystko dzięki niemu. Dzień później lokalni politycy PiS kontynuowali narrację, że Lublin i region będzie bezpieczniejszy dzięki nim. 

– Po naszych interwencjach w Ministerstwie Obrony Narodowej, na komisji sejmowej, Kosiniak-Kamysz wziął się do roboty i podjął ten pierwszy krok, którym jest podpisanie listu. Natomiast ta intencja była wyrażona w maju rok temu, więc tutaj nie ma niczego szczególnego – przekonywał Michał Moskal, poseł PiS. 

– My ten projekt chwalimy i też mówimy o tym, że te dobre projekty, które rozpoczęło Prawo i Sprawiedliwość warto kontynuować – wtóruje Piotr Breś, szef klubu PiS w Radzie Miasta Lublin.  

Na konferencji przed Bramą Krakowską w Lublinie pojawił się także wspomniany Robert Derewenda – kandydat PiS na prezydenta miasta.  

– Jako przyszły prezydent Lublina jestem przekonany, że będę współpracować z samorządem terytorialnym, także będę współpracował z marszałkiem województwa oraz polskim rządem. Aby Lublin rzeczywiście stał się hubem logistycznym w tej części Europy – mówił kandydat z ramienia PiS.  

Ostatnia prosta kampanii. Spór o wynagrodzenia

Podczas jednej z ostatnich sesji Rady Miasta Lublin Derewenda zaczepił Żuka w sprawie wynagrodzeń pracowników MOPR.  

–  Wydaje mi się, że sprawa jest prozaiczna, panie prezydencie. Należy się po prostu spotkać z pracownikami MOPR i zwiększyć im wynagrodzenia, tak aby mogli godnie żyć. – mówił Derewenda.  

Krzysztof Żuk ograniczył się tylko do przypomnienia, że to radni PiS głosowali przeciwko przyjęciu budżetu miasta, który zakładał podwyżki, a pozostałą część ataku przejęli na siebie radni z klubu prezydenta.   

Kolejne kampanijne potyczki na ostatniej prostej

PiS w czasie ostatnich dni kampanii planuje intensywniej „podszczypywać” Krzysztofa Żuka. Przemysław Czarnek, który zarządza kampanią samorządową na Lubelszczyźnie, wykorzystuje każdą nadarzającą się okazję. Najbliższa to strajk włoski pracowników Wydziału Komunikacji Urzędu Miasta Lublin. Robert Derewenda zamierza pojawić się na miejscu. 

Możemy więc spodziewać się kolejnych prób zdobycia poparcia, które, jak wynika z ostrożnych szacunków, nie kształtuje się na ten moment najlepiej dla kandydata PiS. Ale do końca kampanii wyborczej jeszcze wszystko się może zdarzyć. 

Łukasz Dubaniewicz, Lublin

Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage – polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły! 

Udział
© 2024 Wiadomości. Wszelkie prawa zastrzeżone.