W dzienniku opublikowano felieton autorstwa pochodzącego z Polski szefa kuchni Karola Adamiaka oraz Barclaya Brama. Opisano w nim wegańską rewolucję, jaką w ostatnich latach obserwuje się w Warszawie.
Polska wraca do korzeni, czyli kuchni roślinnej
Ta zmiana w Polsce nie powinna być zaskoczeniem: stuleciami kuchnia większości społeczeństwa była oparta na produktach roślinnych – wskazują autorzy. Na mięso, nabiał, ryby mogli pozwolić sobie tylko najbogatsi. Większość żywiła się ziemniakami, warzywami korzennymi i liściastymi – z konieczności, a nie ze względów ideologicznych.
Także w okresie PRL produkcja mięsa nie była w stanie zaspokoić potrzeb. Po zmianie ustroju i w miarę stopniowego wzrostu zamożności mięso stało się podstawą diety – zauważa Adamiak. Jednak gdy wyrosły kolejne pokolenia, dla których potrawy mięsne były już łatwo dostępną codziennością, produkty odzwierzęce straciły niegdysiejszy blask.
Dziennik zauważa, że w Polsce dieta stała się symbolem politycznym. Przytacza badania Ipsos sprzed kilku lat, w których aż 30 proc. zwolenników lewicy byłoby gotowych przeciwdziałać katastrofie klimatycznej za pomocą rezygnacji z mięsa, podczas gdy wśród prawicy na taki krok zdecydowałoby się zaledwie 11 proc.
Weganizm bronią w rękach prawicy
„Weganizm jest postrzegany jako termin pejoratywny” – stwierdziła w rozmowie z Karolem Adamiakiem Anna Spurek z pierwszego polskiego wegańskiego think tanku Green REV Institute.
„Lobby mięsne i grupy interesów używają go, aby polaryzować społeczeństwo” – zauważyła. Jak dodała, prawicowi politycy sugerują, że „weganizm jest antypolski, a weganie są szaleńcami oderwanymi od rzeczywistości”.
„Nie mogę sobie przypomnieć, kiedy ostatnio w Warszawie trafiłem na restaurację, gdzie nie byłoby opcji wegańskich w menu” – mówi Adamiakowi Michał Korkosz, autor bestsellerów o kuchni wegańskiej znany jako Rozkoszny.
Adamiak z Bramem prowadzą w Londynie restaurację o nazwie „Bracia”. Jak mówią, Brytyjczycy są zdumieni, gdy dowiadują się, jak bardzo przyjazna dla wegan jest Polska.