Brytyjski minister spraw zagranicznych David Cameron przyleciał w tym tygodniu do Kijowa, gdzie spotkał się w czwartek m.in. z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim. Wizyta była następstwem zapowiedzi premiera Rishiego Sunaka dotyczących przekazywania co najmniej 3 mld funtów rocznie na wsparcie wojskowe dla Ukrainy. W rozmowie z agencją Reuters Cameron zaznaczył, że ta pomoc będzie udzielana „tak długo, jak będzie to konieczne”.

Zobacz wideo
Gen. prof. Stanisław Koziej o bezpieczeństwie Europy i rosnących napięciach (wypowiedź z 24 kwietnia)

Szef brytyjskiej dyplomacji dodał, że Ukraina może użyć broni dostarczonej przez Wielką Brytanię do ataku na cele znajdujące się w Rosji. – Ukraina ma takie prawo. Tak jak Rosja uderza w Ukrainie, można całkowicie zrozumieć, dlaczego Ukraina czuje potrzebę zapewnienia sobie obrony – zaznaczył.

Kreml o wypowiedzi Camerona: Bezpośrednia eskalacja napięcia

– Kolejna bardzo niebezpieczna wypowiedź – stwierdził rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow, cytowany przez agencję Interfax. – To bezpośrednia eskalacja napięcia wokół konfliktu ukraińskiego, co może potencjalnie stanowić zagrożenie dla bezpieczeństwa europejskiego, całej europejskiej architektury bezpieczeństwa – zaznaczył.

Wypowiedź Camerona skomentowała też rzeczniczka Ministerstwa Spraw Zagranicznych Rosji Maria Zacharowa. – W światowej przestrzeni medialnej, w tym w mediach brytyjskich, doszło do straszliwego zamieszania. Po raz pierwszy zachodni polityk tak otwarcie przyznał to, co od dawna było tajemnicą poliszynela dla wszystkich krajów światowej większości: Zachód prowadzi otwartą wojnę z Rosją z rąk Ukraińców – stwierdziła. – Słowa Davida Camerona są kolejnym dowodem na istnienie właśnie wojny hybrydowej, którą „kolektywny Zachód” prowadzi przeciwko naszemu krajowi, na którą odpowiadamy. Będziemy to robić nadal – dodała.

Wojna w Ukrainie. „Czasiw-Jar może paść w ciągu dni”

Tymczasem z dnia na dzień sytuacja na ukraińskim froncie robi się coraz gorsza. Rosjanie kontynuują natarcia w Donbasie, gdzie są o krok od zajęcia Czasiw-Jaru, strategicznie położonego miasta, którego kontrola ma kluczowe znaczenie w obronie całego regionu. Upadek Czasiw-Jaru dla Ukraińców może oznaczać duże trudności w zaopatrywaniu swoich wojsk w Donbasie. Miasto położone jest na wzgórzach i pozwala kontrolować ogniem artylerii dość duży obszar w Donbasie.

To właśnie ogień z Czasiw-Jaru pozwolił Ukraińcom na 9-miesięczną obronę położonego na wschód Bachmutu. W tym momencie Rosjanie intensywnie dążą do zajęcia tych strategicznych pozycji, sytuacja obrońców ma być krytyczna. – Czasiw-Jar może paść w ciągu dni, dosłownie – mówił w rozmowie z Informacyjną Agencją Radiową Rafał Roszkiewicz, szef fundacji „Pogoń Ruska”, która regularnie dostarcza pomoc walczącym Ukraińcom.

Polski wolontariusz podkreśla, że sytuacja nie wygląda dobrze także na innych kierunkach frontu. Do tego dochodzi wyczerpanie ukraińskiej armii. W jego ocenie nastroje związane z zaufaniem do władz państwowych są na bardzo niskim poziomie. – Żołnierze czują się zdradzeni, opuszczeni. Dziwią się, że mobilizacja nie została przeprowadzona wcześniej. Żołnierze po półtora roku służby mieli wrócić do domu, teraz już wiedzą, że nie będzie rotacji. Nowych ludzi jest mało, ochotników jest mało. Żołnierze są wściekli, uważają, że zostali sprzedani, jednocześnie kochają swój kraj i bronią swojego kraju, a nie swoich polityków – powiedział Rafał Roszkiewicz.

W ciągu minionej doby doszło do 134 starć ukraińskich wojsk z rosyjską armią. Sztab Generalny Sił Zbrojnych Ukrainy poinformował w piątek rano, że Rosjanie przeprowadzili trzy uderzenia rakietowe i 70 nalotów na pozycje ukraińskie oraz obiekty cywilne. 116 razy rosyjska artyleria ostrzelała miejscowości położone w pobliżu linii frontu. Na skutek ataków Rosjan została zniszczona infrastruktura cywilna i budynki mieszkalne. Są zabici i ranni wśród ludności cywilnej.

Udział
© 2024 Wiadomości. Wszelkie prawa zastrzeżone.