Klient jednej z czeskich placówek Lidla poskarżył się w mediach społecznościowych, że ma ona twierdzić, że sprzedaje jaja od czeskich kur, podczas gdy te pochodzą z polskiej hodowli. Wyjaśnienia przedstawicieli sieci mogą zaskakiwać. – To czeskie kury, które są w Polsce, gdzie mają lepsze warunki – wyjaśnia przedstawiciel Lidla, cytowany przez serwis o2.pl.

W omawianym przypadku był to czeski sprzedawca jaj, który ze względu na niewystarczające moce produkcyjne był częściowo zmuszony do sprowadzenia jaj z zagranicy. Zgodnie z ustawodawstwem Republiki Czeskiej jaja posiadają na stronie polski kod, a na opakowaniu jako kraj pochodzenia wskazana jest Polska – wyjaśnił wcześniej Lidl.

Portal zwraca uwagę, że przepisy w tym zakresie są skomplikowane. Przykładowo, jeśli sprzedawcy kupują mięso w Polsce, kroją je i pakują w Czechach to na opakowaniu widnieje napis CZ. Potwierdzają to władze Czesko-Morawskiego Związku Drobiarstwa.

Czeskie jaja towarem deficytowym?

U naszych południowych sąsiadów ceny jaj rosną, a ich dostępność maleje. Problemem jest m.in. ptasia grypa, która poważnie dotknęła europejskich hodowców drobiu. Szefowa Czesko-Morawskiego Związku Drobiarstwa przyznaje, że niebawem niebawem czeskie jajka mogą się stać towarem deficytowym.

Może się zdarzyć, że sieci nie będą miały możliwości, gdzie kupić tanie jaja – podkreśla Dlouhá, dodając, że doprowadzi to do sytuacji, w której jajka znacznie podrożeją, gdyż na rynku będzie ich za mało.

Portal zwraca uwagę, że również w Polsce sytuacja jest trudna. Z danych Izby Producentów Drobiu i Pasz wynika, że produkcja piskląt jest w bieżącym roku najniższa od ośmiu lat. Eksperci CreditBanku zwracają uwagę na to, że ceny skupu jaj w całej UE pozostają w ostatnich kwartałach na podwyższonym poziomie. Wynika to z nadal ograniczonej podaży jaj na unijnym rynku, mimo utrzymującej się wysokiej opłacalności ich produkcji.

Udział
© 2024 Wiadomości. Wszelkie prawa zastrzeżone.