Białoruski dyktator Alaksandr Łukaszenka wybrał się w piątek do Dzierżyńska w obwodzie mińskim. Była to robocza wizyta w gospodarstwie nastawionym na produkcję mleka. Kompleks jest jednym z 20 takich obiektów w obwodzie, które sfinansowano z budżetu Mińska.

Alaksandr Łukaszenka: Tu jest najciekawsza robota

Łukaszenka nie mógł się nachwalić jakością białoruskiego mleka i był zachwycony sposobem prowadzenia gospodarstwa.  

– Musimy wybudować więcej takich kompleksów w całym kraju. Nie potrzebujemy kompleksów z dzwonkami i gwizdkami, ekstrawagancką architekturą i tak dalej. Po prostu ładny projekt, piękny, normalny projekt. Będziemy to powielać w całym kraju – powiedział, cytowany przez swoją kancelarię.

Następnie dyktator postanowił się podzielić ze zgromadzonymi osobistymi przemyśleniami. – Żadna prezydentura, to wszystko głupstwa. Tu jest najciekawsza robota. Żywi ludzie, żywe bydło, sadzenie roślin i rezultaty. Tym trzeba żyć – stwierdził.

– Ja to wszystko robiłem (…). Mnie się to śni po nocach do dziś. Ludzie, z którymi pracowałem. Śnią mi się krowy, ja je tam w nocy doję – mówił.

Według niezależnych źródeł matka Alaksandra Łukaszenki miała przez jakiś czas pracować jako dojarka krów. 

Alaksandr Łukaszenka: Krowa w moim życiu to dusza rodziny

W 2010 roku dyktator twierdził, że ma krowę i jestem zagorzałym zwolennikiem rozwijania prywatnych gospodarstw.

Mam krowę. To jest potrzeba duszy, bo ziemia uszlachetnia człowieka, a bydło tym bardziej – stwierdził.

– Krowa w moim życiu i wielu innych… to dusza rodziny. Bo wykarmiła wszystkich – dodał.

Źródło: Biełsat, The Dairy News

Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage – polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!

Udział
© 2024 Wiadomości. Wszelkie prawa zastrzeżone.