Agnieszka Niesłuchowska, „Wprost”: Ks. Michał Olszewski, podejrzany w śledztwie dotyczącym Funduszu Sprawiedliwości od końca marca przebywa w areszcie tymczasowym. Ostatnio jego pełnomocnik, mec. Krzysztof Wąsowski przyznał, że stan zdrowia duchownego się pogarsza. W jakiej kondycji jest teraz?
Ks. Włodzimierz Płatek SCJ: W ubiegłym tygodniu warszawski sąd rejonowy odroczył do 18 października odroczył posiedzenie ws. zażalenia na zatrzymanie duchownego. Tego dnia mogliśmy zobaczyć, jak ksiądz Michał wygląda. Jest mocno wychudzony, stracił aż 15 kilo. To dość sporo jak na człowieka, który nigdy nie był otyły. Może dziś dowiemy się czegoś więcej.
To znaczy?
Rodzice księdza dostali wreszcie zgodę na widzenie z synem. To pierwsze spotkanie od momentu zatrzymania. Wiem tylko tyle, że Michał psychicznie się jeszcze się trzyma, ułożył sobie rygorystyczny plan dnia, żeby w tej rzeczywistości izolacji nie oszaleć.
Jak to wygląda w praktyce?
Posiada kilka rzeczy – długopis, zeszyt, Pismo Święte – które pomagają mu zorganizować sobie czas. Pisze, czyta, modli się. Tak przeżywa dzień po dniu. Dla nas wciąż największą bolączką jest to, że nie ma pozwolenia na widzenie się z prowincjałem sercanów, ks. Sławomirem Kopikiem SCJ. Przecież ks. Michał wciąż jest prezesem fundacji Profeto, dyrektorem radia, więc kontakt z nim jest niezwykle istotny pod względem administracyjnym. To też ogromnie przykre z ludzkiego punktu widzenia, bo ksiądz Michał nie może się wyżalić współbratu, porozmawiać.
To kompletnie niezrozumiałe, dlaczego prokuratura odmawia się mu krótkiej rozmowy z przełożonym.
Powodem odmowy – jak mówił w rozmowie z Sylwestrem Latkowskim – ksiądz prowincjał – jest brak więzi rodzinnej.
To absurd. W pismach do prokuratury mecenas powoływał się na wykładnię definicji osoby bliskiej. Przepisy mówią wyraźnie, że taką osobą jest ktoś, kto prowadzi wspólne gospodarstwo domowe. A my w zakonie jesteśmy jak rodzina.