Agnieszka Niesłuchowska, „Wprost”: Sprawa pobierania ryczałtu na najem mieszkania przez sejmowe małżeństwo – Arkadiusza Myrchę i Kingę Gajewską a także ich wydatków na biura poselskie budzi wiele wątpliwości. W 2022 posłanka Gajewska wykazała prawie tyle samo co mąż – niespełna 34 tys. zł. Ze złożonego przez niego oświadczenia majątkowego wynika jednak, że nie miał wtedy samochodu. Co pani myśli o tej sprawie?
Julia Pitera: Nadużycia dotyczące ryczałtów to żadna nowość. Gdyby prześwietlić oświadczenia majątkowe wszystkich posłów, również w poprzednich kadencjach, okazałoby się, że wielu z nich odlicza kilometrówki, choć nie mają samochodu. Zamiast się oburzać na ten proceder, wystarczy poszukać rozwiązania.
Na przykład?
W Parlamencie Europejskim tego problemu nie ma. Europoseł dostaje formularz, w którym wpisuje datę, numer rejestracyjny auta, którym jechał oraz odległość – skąd dokąd – ją pokonywał. Na tej podstawie uzyskuje ryczałt. I to jest metoda, która się sprawdza. Czego dowodem jest wpadka Ryszarda Czarneckiego.
A jednak podejmował próby rozliczania podróży dziwnymi pojazdami. Nawet ciągnikiem siodłowym.
Nie wiem, na co liczył. Każdy poseł wie, że w europarlamencie są kontrole i funkcjonuje międzynarodowa baza informacji o samochodach. Co jakiś czas urzędnicy zadają pytania o przebieg samochodu a potem porównują zestawienia.
Nie powinno się dawać posłom pieniędzy z góry, po równo, ale refundować realne koszty przejazdu.
Dobrze, a co z pobieraniem podwójnego ryczałtu za wspólny najem mieszkania? Zgodnie z przepisami, Gajewska i Myrcha mieli do tego prawo.
Od kilku lat nepotyzm w Sejmie stał się fatalną normą. Pamiętam, że małżeństwa: Łyżwińskich z Samoobrony i Sauków z PiS budziły zażenowanie.
Co w tym żenującego?
W innych instytucjach publicznych takie praktyki są niedozwolone, by żona pracowała razem z mężem, matka – z synem, brat z siostrą. Bo to nie są firmy rodzinne. Pamiętam, jak minister Kudrycka dążyła do likwidacji nepotyzmu na wyższych uczelniach. Więc dlaczego w Sejmie ma być inaczej? Dlatego, że tak ludzie zadecydowali przy urnach? A czy w kampanii kandydat informował swoich wyborców, że w innym okręgu startuje jego żona czy partnerka?
I co najważniejsze – to partie polityczne konstruują swoje listy i taki aspekt powinien również decydować, jeśli naprawdę troszczą się o jakość życia publicznego.